Święte gry, Vikram Chandra

Autor: materiały wydawcy
Data publikacji: 13 marca 2019

Święte gry

Autor: Vikram Chandra
Przekład: Witold Kurylak
Wydawnictwo: Marginesy
Premiera: 13 marca 2019
Liczba stron: 968
PATRONAT PORTALU KRYMINALNEGO

Mistrzowski thriller, okrzyknięty hinduską wersją „Ojca chrzestnego” i obsypany wieloma prestiżowymi nagrodami i wyróżnieniami. Epicka, wielowątkowa opowieść o przyjaźni i zdradzie, przemocy i wielkiej miłości – oraz o współczesnym Bombaju. Serial na podstawie książki dostępny w serwisie Netflix. Premiera nowego wydania już dziś!

Detektyw Sartadź Singh najlepsze lata ma już za sobą. Jest czterdziestokilkuletnim rozwiedzionym policjantem, cynicznym, bez perspektyw zawodowego rozwoju. Jednak gdy dowiaduje się, że w mieście przebywa jeden z najbardziej nieuchwytnych przywódców mafijnego półświatka, Ganeś Gaitonde, a kryjówka, w której się zabarykadował, jest szczelnie otoczona przez policję, zaczyna wierzyć w odmianę losu. Ale Gaitonde popełnia samobójstwo, zostawiając masę brudnych pieniędzy i więcej pytań niż odpowiedzi. Choć oficjalnie sprawa zostaje zamknięta, na polecenie służb wywiadowczych Sartadź zaczyna dociekać przyczyn owego samobójstwa. Ślady prowadzą go w głąb ciemnych podziemi metropolii, w świat przestępczości zorganizowanej i powszechnej korupcji.

Święte gry – nie bez powodu przyrównywane do światowego bestsellera Shantaram – ukazały się w kilkunastu krajach. Powieść uzyskała nominację do National Book Award i została wyróżniona Salon Book Award i indyjską  Hutch Crossword Book Award.

 

Tak samo jak trudno ją wziąć do ręki, tak samo trudno ją odłożyć.

„New York Times Book Review”

 

Chandra doskonale wie, kiedy łamać reguły, a kiedy się do nich stosować.

„Los Angeles Times”

 

Ambitna i napisana z rozmachem. Łączy zalety dziewiętnastowiecznej powieści i współczesnego kryminału.

„Elle”

 

Vikram Chandra – uważany za jednego z czołowych pisarzy indyjskich, jest absolwentem Pomona College, gdzie z wyróżnieniem ukończył kierunek pisania twórczego. Studiował też na wydziale filmoznawstwa Columbia University, gdzie w uczelnianej bibliotece natknął się na autobiografię legendarnego dziewiętnastowiecznego żołnierza znanego pod pseudonimem „Sikander”. Historia ta zainspirowała go do napisania powieści Red Earth and Pouring Rain, która została przyjęta z wielkim uznaniem w środowisku krytyków, zdobywając jednocześnie dwie prestiżowe nagrody: Commonwealth Writers Prize for Best First Book oraz David Higham Prize for Fiction. Zbiór opowiadań Miłość i tęsknota w Bombaju odniósł równie spektakularny sukces, bijąc rekordy popularności w Wielkiej Brytanii oraz w Stanach Zjednoczonych. Vikram Chandra obecnie stara się dzielić swój czas pomiędzy Bombaj a Berkeley w Kalifornii, gdzie w dalszym ciągu wykłada pisanie twórcze.

 

FRAGMENT

Biały szpic o imieniu Pusia wyleciał z okna czwartego piętra budynku w Pannie, z nowiutkiego domu, wokół którego wciąż jeszcze stały rusztowania malarzy. Przez całą drogę w dół Pusia wyła cieniutkim głosikiem pieska salonowego, jak biały czajniczek, z którego uchodzi para. Potem odbiła się od maski daewoo cielo i poturlała w pobliże grupki uczennic oczekujących na autobus do prowadzonej przez zakonnie szkoły St. Mary. Krwi pojawiło się wyjątkowo mało, ale na widok mózgu Pusi dziewczynki wpadły w histerię, tymczasem zaś widoczny w górze mężczyzna, który wcześniej zakręcił nad głową pieskiem trzymanym za nóżkę i cisnął nim w otchłań, ten mężczyzna, niejaki Mahesz Pandej z Mirage Textiles, oparty o parapet, wychylał się teraz z okna i głośno się śmiał. Pani Kamala Pandej, która, zwracając się do Pusi, zawsze mówiła o sobie „mamusia”, teraz, słaniając się na nogach, pobiegła do kuchni i z uchwytu magnetycznego porwała nóż długi na dwadzieścia centymetrów i szeroki na pięć. Kiedy Sartadź i Katekar wyłamali zamki i wpadli drzwi do mieszkania numer 502, pani Pandej stała przed zamkniętymi drzwiami do sypialni, wpatrując się w znajdujące się mniej więcej na wysokości piersi kółko gęste od pięciocentymetrowych ran w drewnie. Na oczach Sartadźa westchnęła, podniosła rękę i ponownie wbiła ostrze. I dopiero kiedy chwyciła nóż oburącz, zdołała go znowu wyjąć. 

– Pani Pandej – odezwał się Sartadź. 

Odwróciła się do nich, wciąż ściskając broń w uniesionych dłoniach. Jej blada twarz pokryta była smugami po zaschniętych łzach. 

– Pani Pandej, jestem inspektor Sartadź Singh. Proszę odłożyć nóż. – Zrobił krok do przodu, podnosząc ręce do góry i ukazując jej otwarte dłonie. – Proszę – powtórzył. 

Ona stała jednak nieruchomo z szeroko otwartymi i martwymi oczami, jedynie przedramiona lekko jej drżały. Znajdowali się w wąskim przedpokoju i Sartadź czuł za sobą obecność Katekara, który chciał minąć go i wystąpić do przodu. Zatrzymał się. Jeszcze jeden krok i znalazłby się w zasięgu noża. 

– Policja? – dobiegł ich głos zza drzwi sypialni. – Policja?

Pani Pandej drgnęła nerwowo, jakby nagle coś sobie przypomniała:

– Ty bydlaku, ty bydlaku... – powiedziała i ponownie uderzyła nożem w drzwi. Była już zmęczona i czubek ostrza odbił się od drewna, drasnąwszy jego powierzchnię. Sartadź chwycił rękę kobiety i wykręciwszy ją w nadgarstku, z łatwością rozbroił desperatkę. Teraz jednak ona rzuciła się z pięściami do drzwi, gniotąc i łamiąc swoje bransolety, a ten jej ostatni furiacki wybuch złości trudno było pohamować czy opanować. W końcu udało im się usadowić ją na zielonej kanapie w salonie. 

– Zastrzelcie go – powiedziała. – Zastrzelcie. – A potem objęła rękami głowę. Na jej ramieniu widać było zielono-błękitne siniaki. Katekar szeptał coś przy drzwiach sypialni. 

– O co się pokłóciliście? – zapytał Sartadź. – On chce, żebym już więcej nie latała. – Co takiego?

– Jestem stewardessą. On myśli... 

– Tak? 

Miała oszałamiające jasnobrązowe oczy i pytania policjanta wyraźnie ją rozzłościły. 

– Myśli, że skoro jestem stewardessą, to podczas postojów zabawiam pilotów. – Odwróciła twarz do okna. 

Katekar wyprowadzał właśnie jej męża, trzymając mu rękę na karku. Pan Pandej podciągnął swoją jedwabną piżamę w czerwono-czarne pasy i uśmiechnął się poufale do Sartadźa. 

– Dziękuję – powiedział. – Dziękuję, że przyjechaliście. 

– Widzę, że lubi pan bić żonę, panie Pandej – warknął Sartadź, pochylając się do przodu. Katekar energicznym ruchem usadził mężczyznę, kiedy ten wciąż jeszcze miał otwarte usta. Bardzo ładnie to zrobił. Katekar był starszym posterunkowym, wieloletnim podwładnym, ale w rzeczywistości kolegą. Z przerwami pracowali razem już prawie siedem lat. – Lubi pan ją bić, a potem wyrzuca pan przez okno biednego pieska, tak? A na koniec wzywa nas, żebyśmy pana uratowali? 

– Powiedziała, że ją uderzyłem?

– Mam oczy. Sam widzę.

– To niech pan spojrzy na to – Pandej wykrzywił twarz. – Proszę, niech pan tu popatrzy. – Podciągnął lewy rękaw piżamy, ukazując błyszczący srebrny zegarek i cztery równo rozmieszczone zadrapania, sine i głębokie, biegnące od wewnętrznej części nadgarstka i wokół przedramienia w kierunku łokcia. – Mam ich więcej – dodał. Opuścił nisko głowę, sięgając ręką do kołnierzyka, aby go odchylić. Sartadź wstał i obszedł niski stoliczek. Na łopatce pana Pandeja widniała pofałdowana, czerwona pręga, której końca nie było widać. 

– A to skąd? – zapytał Sartadź 

– Złamała mi na plecach kaszmirską laskę. Taką grubą – odparł pan Pandej, z kciuka i palca wskazującego robiąc kółko. 

Sartadź podszedł do okna. Wokół małego, białego ciałka w dole zebrał się krąg chłopców w mundurkach, popychających jeden drugiego bliżej środka. Dziewczynki ze szkoły St. Mary piszczały i dłońmi zasłaniały usta, prosząc chłopców, żeby przestali. W salonie pani Pandej siedziała z podbródkiem wciśniętym w klatkę piersiową i jasnym wzrokiem patrzyła na swojego męża. 

– Miłość – powiedział Sartadź łagodnie. – Miłość to morderczy gandu. Biedna Pusia. 

Udostępnij

Sprawdź, gdzie kupić "Święte gry" Vikram Chandra