17 podniebnych koszmarów (antologia)

Autor: Michał Lipka
Data publikacji: 18 marca 2019

Przekład: Tomasz Wilusz
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Premiera: 12 lutego 2019
Liczba stron: 384

Strach pred lataniem

Żaden horror ani thriller nie przeraża tak bardzo, jak ten odwołujący się do lęków obecnych w sercu i umyśle odbiorcy. I żadnego tak dobrze nie rozumieją twórcy, jak właśnie takiego, który ich samych przeraża. Dlatego kiedy dowiedziałem się, że Stephen King, człowiek słynący z lęku przed lataniem, podjął się skompilowania antologii na ten temat, a także napisał do niej opowiadanie, byłem do projektu bardzo pozytywnie nastawiony i nie mogłem się doczekać, kiedy trafi w moje ręce. A czekać, jak się okazało, było warto. To kawał dobrej lektury z dreszczykiem, zarówno dla miłośników grozy, jak i thrillerów, złożony w większości z klasyki, ale na polskim rynku wcześniej nieznanej, więc tym bardziej wartej uwagi.

Nie myślicie o tym, wsiadając do samolotu, ale tak naprawdę wsiadacie do czegoś, co może stać się waszą trumną, podczepioną do dwóch skrzydeł wypełnionych łatwopalną substancją, niedającą szans na przeżycie. To, co wzbiło się w powietrze, musi także spaść – prawa fizyki są nieubłagane. Jeśli macie szczęście, wylądujecie w miejscu docelowym, jeśli nie, możecie się modlić tylko o to, by chociaż dało się rozpoznać wasze ciała. Dekompresja, awaria silnika, zderzenie z innym samolotem, atak terrorystyczny, błąd kontroli lotów, błąd pilota, huragan… Opcji jest wiele, a to tylko te najbardziej prozaiczne. Bo co, jeśli na pokładzie kryje się seryjny morderca? Co zrobicie w sytuacji, gdy będziecie lecieć, a na ziemi rozpęta się wojna atomowa? Rozważcie też możliwość, że w chmurach kryje się coś więcej, niż ktokolwiek dotąd zauważył – w końcu nawet gdyby kosmita lądował na Ziemi tysiące razy, mógłby nie spotkać tygrysa, ale za tysiąc pierwszym już z łap tego zwierzęcia zginąć…

A to tylko niektóre wątki, jakie poruszają autorzy w swoich tekstach. Tom Bissel pokazuje historię człowieka, który budzi się na pokładzie pustego samolotu. Bohater opowiadania legendarnego Richarda Mathesona zauważa przez okno stwora, który chce doprowadzić do katastrofy – ale widzi go naprawdę czy tylko we własnej głowie? A w tekście Kinga człowiek pracujący dla pewnej firmy, specjalista od turbulencji, rusza w służbową podróż, by… właśnie, co robi ktoś taki jak on? 

Siedemnastu autorów, siedemnaście tekstów i siedemnaście odmiennych spojrzeń na poruszane zagadnienia, czasem jakże odmiennych (opowiadanie Simmonsa o rollercoasterze czy humoreska Bierce’a), ale niemal zawsze fascynujących i niepokojących. Szczególnie jeśli odczuwacie lęk przed lataniem czy (tak jak ja) naturalny dystans do podróżowania kilka kilometrów nad ziemią w metalowo-plastikowej puszce, zdani na łaskę lub niełaskę pilota, bez wpływu na żaden aspekt tego, co się będzie z wami działo, zanim nie dotrzecie do gruntu.

Autorom poszczególnych tekstów – klasycznym i tym jak najbardziej współczesnym – w znakomitym stylu udało się oddać niepokój związany z tym, co może wydarzyć się w powietrzu. Teksty, choć bardzo od siebie różne, trzymają w zasadzie zbliżony poziom, jeśli chodzi o styl. A jest to poziom wysoki, łączący w sobie wciągającą lekkość, sprawiającą, że opowiadania dosłownie się połyka, z odpowiednim ciężarem, mrokiem i siłą wyrazu. Bywa więc brutalnie, bywa zabawnie, tajemniczo i z dreszczem. Autorzy zabierają nas na wojenny front i w najzwyklejsze miejsca, w które każdy mógłby trafić. Raz atakują spektakularnymi, fantastycznymi wizjami, innym razem nie pokazują nic, pamiętając, że niepewność to największy przeciwnik spokoju. A wszystko to uzupełnione zostało informacjami na temat poszczególnych tekstów i autorów, a także ciekawym, jakże osobistym wstępem Kinga.

Dla miłośników Króla Horroru z Maine „17 podniebnych koszmarów” to absolutny must have, nawet jeśli w porównaniu z innymi, wielkimi nazwiskami jego własne wypada blado (choć przecież to ono przede wszystkim sprzeda ten zbiór). Tak samo jak dla miłośników grozy – nie tylko tej paranormalnej. To książka świetna na kilka mroczny popołudni, a jeszcze lepsza na podróż samolotem. Na pewno nie będziecie chcieli potem zasnąć na pokładzie.

Udostępnij