Czy znasz swoich bliskich tak dobrze, jak ci się wydaje?

Szpital. To miejsce, które kojarzy się zarówno z początkiem życia, jak i z jego końcem. Z radościami i z ludzkimi tragediami. To właśnie tam dochodzi do wielu przełomowych wydarzeń, których doświadczyć może każdy z nas. Nic więc dziwnego, że Emily Elgar właśnie w szpitalu usytuowała główną część fabuły swojej debiutanckiej powieści. W przedstawionej przez nią historii szpitalna walka o ludzkie życie przeplata się z dramatycznym pojedynkiem, którego celem jest odkrycie prawdy.  

Thrillery psychologiczne zwykle przedstawiają skomplikowane relacje rodzinne. Podobnie jest w przypadku „Gdybyście ją znali”: książka skupia się na dramacie, jaki rozgrywa się w życiu trójki wydawałoby się obcych sobie ludzi – Alice, Franka i Cassie. 

Ich losy łączą się właśnie w szpitalu. Alice Marlow jest tam pielęgniarką, która z oddaniem wykonuje swoją pracę. Szczególnie wiele serca wkłada w opiekę nad Frankiem, który cierpi na zespół zamknięcia. Jest uwięziony we własnym ciele, a przy tym bardzo samotny i opuszczony przez rodzinę – ta odwróciła się od niego przez alkoholizm, z którym się wcześniej borykał. Mimo że jego kondycja fizyczna pozostawia wiele do życzenia, psychika mężczyzny jest w pełni sprawna. Jednak niewiele osób zdaje sobie z tego sprawę. Alice staje się jego przyjaciółką. Choć nie mogą normalnie ze sobą porozmawiać, ona bardzo często dzieli się z nim swoimi przemyśleniami i opowiada o tym, co dzieje się w jej życiu. Dzięki temu Frank doskonale wie, że największym i jak dotąd niespełnionym marzeniem pielęgniarki jest posiadanie dziecka. Dlatego też tak duże wrażenie na Alice robi przybycie do szpitala Cassie. Ta młoda kobieta ledwo uszła z życiem po tajemniczym wypadku, a na dodatek okazuje się, że jest w ciąży. Nie wie o tym nikt z jej najbliższej rodziny. Jednak to nie wszystkie sprawy, o których mąż ani teściowa Cassie nie mają pojęcia… Doskonale za to wie o nich Frank – leżąc w sąsiednim łóżku, słyszy każde słowo wypowiadane przez bliskich pacjentki, która ucierpiała w wyniku wypadku. 

Fabuła powieści aż roi się od intryg i niedopowiedzeń. To wrażenie potęguje fakt, że historia jest przedstawiana osobno z perspektywy każdego z trójki głównych bohaterów. Kolejne spostrzeżenia, wątki i wydarzenia są więc ujawniane czytelnikowi stopniowo, a nie wszyscy bohaterowie zdają sobie sprawę z ich istnienia. Warto zwrócić uwagę również na poszczególne postaci, które wcale nie są cukierkowe. To ludzie z krwi i kości, borykający się z życiowymi problemami, które mogą zagościć także w naszej rzeczywistości. Odczuwane przez nich emocje wydają się prawdziwe i nieudawane. Przez to stają się wiarygodni, a ich problemy bliższe codziennym sprawom każdego z nas. 

Wątki tej książki nie są zbyt zawiłe, zostały zgrabnie powiązane i tworzą spójną całość. Dzięki temu lektura jest niewymagająca, przyjemna oraz na swój sposób klimatyczna. „Gdybyście ją znali” to inteligentne połączenie thrillera psychologicznego i medycznego z powieścią obyczajową, w której wyeksponowano wątki kryminalne. Być może nie jest to lektura, która trzyma w napięciu od początku do końca. Jednocześnie niewiele wskazuje na to, że miała taką być. Moim zdaniem powieść Emily Elgar ma pokazać, jak złudne może być przekonanie, że znamy bliskie nam osoby. Celem tej książki jest także uświadomienie, że niekiedy dążenie do odkrycia prawdy może być bardzo trudne. A chęć jej ukrycia rozbudza w ludziach najbardziej negatywne instynkty, których konsekwencje mogą być opłakane. 

Debiutancki utwór brytyjskiej pisarki to naprawdę dobra literacka wróżba na przyszłość. Jeśli Elgar utrzyma zaprezentowany poziom i kolejne napisane przez nią książki będą równie interesujące, fani thrillerów psychologicznych będą musieli traktować jej powieści jako pozycje obowiązkowe. Teraz pozostaje więc czekać, aż na półkach polskich księgarń pojawi się nowa książka tej autorki. 

Udostępnij