{mosimage}Rozpoczynamy cykl tekstów prezentujących prozę kryminalną Friedricha Dürrenmatta (kolejne pojawiać będą się w każdą środę)."> {mosimage}Rozpoczynamy cykl tekstów prezentujących prozę kryminalną Friedricha Dürrenmatta (kolejne pojawiać będą się w każdą środę)."> Kraksa, Dürrenmatt - Portal Kryminalny

Kraksa, Dürrenmatt

Autor: Webmaster
Data publikacji: 04 czerwca 2008

Kraksa

Autor: Dürrenmatt

Historia się nie kończy, dopóki nie dojdzie do najgorszego”. Ta sentencja Friedricha Dürrenmatta – ponoć jedna z ulubionych – jak ulał pasuje do jego minipowieści (czy może obszernego opowiadania – niepotrzebne skreślić). Kraksa z 1956 roku. Początkowo było to słuchowisko, potem przerobione na powiastkę – fakt ten tłumaczyć może jej skromną objętość oraz rygorystyczną kompozycję zgodną z zasadą trzech jedności: czasu, miejsca i akcji. Bohaterem głównym jest niejaki Alfredo Traps pracujący w branży tekstylnej, któremu przypadkowo psuje się samochód. W małej mieścinie przyjmuje nocleg u sympatycznego staruszka; przy tej okazji zaproszony zostaje na „wieczór kawalerski”. Gospodarz bowiem okazuje się sędzią, który wraz z innymi kolegami-emerytami z branży zabawia się od czasu do czasu w prowadzenie procesu: często odgrywają procesy historyczne, lecz kiedy trafi się jakiś gość, zapraszają go do wspólnej zabawy. Rzecz jasna – jako oskarżonego, i w taką rolę wchodzi Traps ku uciesze staruszków, choć uważa się za całkowicie niewinnego. Rychło okazuje się, że jednak ma coś na sumieniu – podczas przesłuchania i procesu w obecności sędziego, prokuratora, obrońcy oraz milczącego czwartego osobnika (który okazuje się katem na emeryturze) Traps staje się winnym zbrodni najcięższej, za którą przewidziany jest także najwyższy wymiar kary...

Koncept automatycznie narzuca skojarzenia z rudymentarnym Procesem Franza Kafki, ale daleko idące różnice tkwią w diabolicznych szczegółach. Traps otrzymuje ofertę udziału w procesie, którą może odrzucić – przyjmuje ją dla czystej zabawy, która wkrótce okaże się nader niebezpieczną grą. Sam proces odbywa się także w nader przyjaznym entourage’u – przy suto zastawionym kolacyjnym stole, gdzie szlachetny alkohol leje się litrami (w tym sensie trudno uniknąć skojarzenia z późniejszym Wielkim żarciem Marco Ferreriego). Jest to zatem nader hedonistyczna i bachiczna Ostatnia Wieczerza, gdzie współczynnik zamroczenia alkoholem – tak oskarżonego, jak i całości trybunału – odgrywa rolę niebagatelną. Istotą fabuły okazuje się mocno dająca do myślenia metamorfoza Trapsa – od nikomu nie wadzącego człowieka niewinnego po namiętnego samo-oskarżyciela. Członkowie sądu nic on nim nie wiedzą – pod wpływem sztywnych reguł gry, do której Traps przystępuje, dowiadują się od niego samego szczegółów z jego życia: jeden z nich wydaje się znakomitym pretekstem do wysunięcia oskarżenia. I odtąd zadania okazują się naturalnie podzielone: prokurator – oskarża, obrońca – broni, sędzia – wydaje wyrok, zaś kat – cierpliwie czeka w milczeniu. Pozornie niewinna sytuacja z życia Trapsa zostaje gwałtownie zinterpretowana na jego niekorzyść – sugestia członków sądu i niezwykłość sytuacji powodują, że sam Traps zaczyna wierzyć w swoją winę, którą sam – ku rozpaczy obrońcy – chorobliwie potęguje. Gra przestaje być grą, bowiem przekracza ograniczenia własnych reguł – zaczyna wpływać na rzeczywisty stan psychiczny komiwojażera i poziom jego samoświadomości. Istotą sprawy okazuje się tutaj bowiem żelazna logika sytuacji: oskarżyciel na nowo układa sekwencję wydarzeń, która wskazuje na winę Trapsa. Ten zaś – choć stawia go to w fatalnej sytuacji w obliczu trybunału czcigodnych (choć zalanych w pestkę) starców – przyjmuje ją z entuzjazmem, bowiem nadaje jego działaniu sens, w tworzeniu którego odgrywa on rolę zasadniczą. Innymi słowy, wina bohatera - jakkolwiek mu wmawiana – dowodzi, że jego życie ma znaczenie, zaś ślady jego działań nie są iluzoryczne, lecz doprowadziły do konkretu: śmierci człowieka.

Jak to u Dürrenmatta – mamy do czynienia z efektami uświadomienia sobie zasadniczego zgrzytu między opisem wydarzeń a ich interpretacją: głównie interpretacją z punktu widzenia członków tzw. wymiaru sprawiedliwości, czyli po prostu Prawa. Ten motyw z czasem będzie pełnił u autora Kraksy rolę zasadniczą – potem wręcz maniakalnie powtarzany. W tejże powiastce Prawo ma wymiar zupełnie już perwersyjny: członkowie trybunału są na emeryturze – zatem sądzą oskarżonych nie wedle kodeksu, lecz wprowadzonego przez samych siebie „prawodawstwa prywatnego”. Nie liczą się zatem obligacje wobec ludzi z punktu widzenia prawodawstwa danego kraju, lecz wedle własnej intuicji moralnej i - by tak rzec – wedle subiektywnego i atawistycznego (sic!) węchu etycznego. Nie bez znaczenia jest fakt, że członkowie trybunału mają nazwiska znaczące: prokurator to Zorn, czyli „Gniew”, zaś obrońca nazywa się Kummer, czyli „Troska” – co wyraźnie wskazuje na moralizujący wymiar całej tej krótkiej powiastki. Jest to jednak moralność wywrócona na opak – istna etyka bez kodeksu, lecz przy zachowaniu sztafażu instytucji znanej z życia na zewnątrz jadalni, w której Traps przeżywa chwilę moralnej iluminacji. Autor sięga po zwykle niebezpieczny motyw gry międzyludzkiej, lecz doprowadza do go szokującego finału – który intelektualnie i emocjonalnie rozsadza reguły wyjściowe.

I jeszcze jedno – tytuł oryginału brzmi Die Panne: tyleż to „kraksa”, co zwykła „awaria” czy „defekt”. Traps żadnej kraksy nie miał – jego samochód „po prostu przestał się poruszać” i z tego prostego powodu bohater zatrzymał się w małej mieścinie. Być może polski tłumacz Andrzej Wirth wolał bardziej metaforyczną wersję tytułu, lecz lepsza byłaby jednak zwykła „awaria”, która tak bardzo zaważy potem na dalszych losach Trapsa. Warto zresztą dodać, że w wersjach anglojęzycznych powiastka Dürrenmatta nosi tytuł Traps lub Niebezpieczna gra. Z kolei świetna ekranizacja Ettore Scoli z niezrównanym Alberto Sordim w roli wiodącej to - Najpiękniejszy wieczór mojego życia (La più bella serata della mia vita, 1972) – tak wykrzykuje Traps w czasie własnego procesu...


Kraksa. Historia jeszcze możliwa (Die Panne. Eine noch mögliche Geschichte), Friedrich Dürrenmatt
Przekład: Andrzej Wirth
Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1959.

Udostępnij

Sprawdź, gdzie kupić "Kraksa" Dürrenmatt