Fiński

Autor: [press]
Data publikacji: 25 września 2008

Wydawnictwo słowo/obraz terytorium

poleca powieść

Leeny Lander

Niech się rozpęta burza


przełożył Sebastian Musielak



Fascynujący kryminał psychologiczny.

 

Kiedy Iiris, dziennikarka z Helsinek, dowiaduje się o zdradzie męża, całe jej bezpiecznie uporządkowane życie nagle traci sens. Wyjeżdża do Olkikumpu na dalekiej prowincji, skąd pochodzi jej ojciec, by przygotować reportaż o składowaniu odpadów radioaktywnych w dawnej kopalni miedzi. Na miejscu nieoczekiwanie trafia na ślad mrocznej rodzinnej tajemnicy. Dzięki odnalezionym po latach listom i fotografiom ożywają wspomnienia z przeszłości – płomienne uczucia, miłość i nienawiść, zdrada, zemsta, szaleństwo, wreszcie śmierć. Iiris nie tylko odkrywa niezwykłą historię swojej rodziny, ale i prawdę o sobie.

Niech się rozpęta burza to pełen napięcia thriller psychologiczny, poruszająca historia miłosna, a także epicka opowieść o życiu w burzliwych latach trzydziestych jednej z najpopularniejszych fińskich pisarek.

Leena Lander (ur. 1955). W latach osiemdziesiątych napisała sześć dobrze przyjętych powieści historycznych. Kolejna dekada potwierdziła talent pisarki i ugruntowała jej pozycję. Opublikowała, zamkniętą w trzech tomach, kronikę fińskiej rodziny górniczej. Prawa do ekranizacji pierwszej części (Tummien perhosten koti, 1991) kupiło Hollywood. Wszystkie książki Leeny Lander obracają się wokół stałych tematów: traumatycznych przeżyć z dzieciństwa, szalonej, zakazanej miłości i problemów środowiska naturalnego. Wielowątkowa struktura tych utworów zawiera zazwyczaj elementy thrillera, historii miłosnej, melodramatu i ambitnej powieści historycznej. Książki Leeny Lander przetłumaczono na wiele języków, między innymi na norweski, francuski, szwedzki, duński, estoński, islandzki, niemiecki i angielski.

Fragmenty
Nie ma wątpliwości, że Vida Harjula chciała dobrze, ale koniec końców bardzo źle się to skończyło. Przeczytała kiedyś w jakiejś gazecie o niemowlęciu, które prawie zagryzł szczur. Dostał się do wózka i byłby je zjadł, gdyby ktoś go w porę nie zauważył. Ta historia nie dawała Vidzie spać. Dwie noce nie zmrużyła oka, nasłuchując po kątach złowróżbnych skrobnięć, aż wreszcie postanowiła kupić trutkę. Wykładała ją wszędzie i w końcu sama już nie pamiętała, gdzie i kiedy ją zostawiła.
    Przypadki chodzą po ludziach. Na dnie szafy w spiżarni była dziura i mysz, nim zdechła, zdążyła się przegryźć do schowka z trutką. Tak to jest, jak się po szafach nie sprząta, przygadywali potem nieżyczliwi, całą winę za to straszliwe nieszczęście zwalając na Harjulową, która nie miała, jak oni, hopla na punkcie czystości.
    Ale to nie takie proste, myślała Natalia, życie to nie makata, gdzie jak na dłoni widać, skąd i dokąd biegnie każda nić. W życiu wątki przeplatają się jak popadnie, znikają gdzieś na długo, dają o sobie zapomnieć i dopiero potem znów się pokazują. Jeżeli w życiu człowieka odbija się zamysł jego Stwórcy, to przyznać trzeba, że bardzo lubi niespodzianki, ten nasz Pan Bóg, a już najbardziej te przykre. Niech będzie, że to tylko Jego żarty, ale maluczki człowiek się na nich nie wyznaje i jego zajęcze serce wytrzymać ich nie może.
    Natalia podejrzewa, że Jego Wysokość w tym swoim wiecznym niebie bardzo się nudzi bez żony i przyjaciół, więc musi czymś ten czas zabić: Jestem, który jestem, i nudzę się! Muszę się czymś rozerwać…! Ale Natalia przestała się już łudzić, że któregoś dnia Najwyższy ją zadziwi, jak przed wiekami Sarę, i pozwoli jej powić dziecko. Czasem myśli, że wystarczyłoby jej tylko zajść w ciążę i ponosić w swoim brzuchu dziecko, choćby tylko przez kilka miesięcy, a poczułaby się bardziej kobietą. Niechby i urodziła martwe, byle tylko jej Janne miał potwierdzenie swojej męskości. Żeby koledzy przy wódce przestali mu wreszcie dokuczać, że pomogą, skoro sam nie daje rady.
    Żeby nie wziął sobie innej.
    Żeby jej nie zostawił!
    Lecz przecież wiele jest oszczędzone człowiekowi, co nie ma dzieci.
    To wieczne pilnowanie!
     Kto mógł przypuszczać, że Kruszynka w swoje trzecie urodziny ucieknie przed gośćmi do kuchni i schowa się w spiżarni, że jej niespokojne rączki natrafią na coś w dziurze w podłodze. Oczywiście, musiała zaraz to coś wyciągnąć, oj, jakie piękne, niebieskie pudełko! I potrząsnąć. Powąchać, ale ładnie pachnie! I spróbować.
    Jezu Chryste i Panie Boże, który jesteś w niebie! Toż to prawdziwe święto, bo i sam Eero Harjula włożył krawat i choć raz zasiadł z gośćmi do stołu! A i Harjulowa grzeczna dla sąsiadek, jak nie wiem co. Proszę jeszcze ciasta, proszę kawy, zaraz naleję, tak, i koniecznie ze śmietanką, tak lepiej smakuje…
    I właśnie wtedy słychać mrożący krew w żyłach krzyk, robi się hałas i rwetes. Straszna chwila, zbielałe wargi kobiet, zawisłe nad stołem srebrne łyżeczki, w oczach Vidy paniczny, zwierzęcy strach matki.    
    Jej bólu nie można sobie nawet wyobrazić. Człowiek może tylko siedzieć sztywno na kanapie i przyglądać się z boku rozgrywającej się na jego oczach tragedii.
    Oszalała z rozpaczy matka i konające w mękach dziecko. To po to tutaj przyszli, wyelegantowani jak do kościoła? Natalia nigdy nie zapomni tych krzywych spojrzeń kobiet: Tak to się kończy, jak się żyje w pogaństwie bez Bożej Opatrzności! Biedne dziecko, matka nie chciała jej chrzcić i teraz nie pójdzie do Nieba!

 

(materiały promocyjne wydawcy)

Udostępnij