Zniknięcie Majorany, Leonardo Sciascia

Autor: Webmaster
Data publikacji: 01 października 2008

Zniknięcie Majorany

Autor: Leonardo Sciascia

„Lat 31, wzrost 1.70, szczupły, włosy czarne. Oczy ciemne, długa blizna na wierzchu dłoni. Ktokolwiek wiedziałby o nim proszony jest o napisanie do R. P. Marianecci, viale Regina Margherita 69”. Ogłoszenie tej treści – wraz z fotografią – ukazało się w rubryce „Kto widział?” najpopularniejszego podówczas – w roku 1938 – włoskiego tygodnika „La Domenica del Corriere”. Chodziło o tajemniczą dematerializację słynnego fizyka Ettore Majorany (tego od „równania Majorany” oraz dzieła pod tytułem Symetryczna teoria elektronu i pozytronu), który zapadł się jak kamień w wodę – a był akurat niezbędny ówczesnemu faszystowskiemu państwu włoskiemu. Wojna bowiem za pasem – oczywiście ta Druga i Światowa, bo kampania w Abisynii już trwa – a badacz Majorana bardzo może się systemowi Duce Mussoliniego przydać w pracach nad pewną bombą, której eksplozja na terenie wroga może przeważyć szalę zwycięstwa militarnego i moralnego na rzecz tego, który jej użyje. Tym bardziej, że Majorana był w bliskich kontaktach z Wernerem Heisenbergiem, który robi coś podobnego dla Hitlera (nie miał za to kontaktów z Robertem Oppenheimerem, który robi coś podobnego dla zamorskich jankesów).

Wybitny włoski – ale rodem z Sycylii – pisarz Leonardo Sciascia wziął na tapetę przypadek nieszczęsnego geniusza fizyki, który wyparował niczym kamfora. Napisał książkę o jego tajemniczym zniknięciu, w której przeanalizował dostępne na ten temat informacje publiczne (prasa, dokumenty, fiszki ulotne) ora prywatne (rozmowy ze znajomymi królika) i zasugerował własną teorię na temat powodów zniknięcia oraz okoliczności końca żywota fizyka. To dość ważne, bowiem data śmierci podawana w oficjalnych biogramach Majorany – 27 marca 1938 roku – to po prostu dzień jego tajemnego zniknięcia po zostawieniu dwóch listów z deklaracjami samobójczymi (dwóch, bowiem po pierwszym znaleziono jeszcze między/list o odwołaniu projektu samobójczego). Co ciekawe – była to pierwsza „biograficzna” powieść Sciascii, który do tej pory uchodził za tradycjonalistycznego zwolennika rzetelnej fikcji. Rzecz jednak intrygująca – oto fikcyjne nowele Sciascii starają się podążać w stronę jak najtwardszego realizmu (dotyczy to zwłaszcza jego powieści mafijnych); z kolei Zniknięcie Majorany, które teoretycznie powinno być czymś w rodzaju suchej, zwięzłej, czysto protokolarnej i faktograficznej relacji publicystycznej – zamienia się w rodzaj surrealistycznego poematu i enigmatycznej powieści kryminalnej, lecz w stylu borgesowskich fikcji, istnego „ogrodu o rozwidlających się ścieżkach”. Sciascia bowiem gęsto cytuje dokumenty, ale od razu podważa ich wartość swoimi fantazjami – potem z kolei snuje własne skrzydlate domysły, lecz podważa je wagą dokumentów... Falowanie i spadanie, często inkrustowane nagłymi dygresjami na temat Stendhala, bomby atomowej (to ważne: Sciascia pisze o wynalazcy bomby atomowej in spe z punkt widzenia Hiroszimy i Nagasaki post factum, co musi narzucać odpowiednią retorykę i tropy poszukiwania powodów zniknięcia Majorany), Pascala, Prousta i samego sposobu prowadzenia dochodzenia w obliczu niejasnych poszlak. W tym przypadku arcymodelowym mistrzem Sciascii - o czym pisze wprost - okazuje się detektyw amator Karol August Dupin znany nam z kart książek Allana Edgara Poe. Zaiste fascynująca to paralela i lektura – oto Sciascia zdyscyplinowany i logiczny w swoich fikcjach, zaś rozpasany dygresyjnie i rozpustny fantazyjnie w książce o – pozornie twardych - faktach! Pamiętajmy zresztą, że tenże autor jeszcze ze dwa razy w swojej prozie zajął się analizą realnych przypadków: sporawą śmierci Aldo Moro z rąk Czerwonych Brygad oraz kontrowersjami wokół sekcji zwłok zmarłego (w wersji oficjalnej) śmiercią samobójczą pisarza Raymonda Roussela (tak, tego od Locus Solus).

Książeczka ta – mikra objętościowo, lecz bardzo gęsta semantycznie – ukazała się w 1975 roku, zaś w Polsce 10 lat później i miała nam pokazać drugie oblicze Sciascii: jako działacza politycznego oraz zaangażowanego publicystę. Kulą w płot – nikt nie neguje działalności politycznej Sciascii w partii komunistycznej, jako tamtejszego posła i deputowanego do Parlamentu Europejskiego, lecz interpretowanie Zniknięcia Majorany jako sztampowej publicystyki to czysty absurd. Tekst ten jest bowiem metakryminałem – opowieścią o tym jak można napisać dygresyjną i fikcyjną powieść kryminalną w oparciu o magmę wieloznacznych wydarzeń konstytuujących tzw. rzeczywistości. Sciascia przedstawia swoją własną wersję wydarzeń – ze wskazaniem na świadomość Majorany, który czuje, w czym jako fizyk jądrowy uczestniczy („promienie śmierci, które bezlitośnie zabijają ludzi i wszystkie zwierzęta napotkane na drodze” – jak opisowo definiowana jest bomba atomowa w dokumentach i fikcjach z lat 30.) i przeczuwa konsekwencje tych badań dla przyszłości planety oraz układu sił. W nałożeniu na neurotyczną osobowość bohatera oraz jego sycylijski charakter (co Sciascia jako krajan jednoznacznie podkreśla) doprowadziło to wszystko do podjęcia decyzji o zniknięciu – Sciascia jest zwolennikiem tezy o zaszyciu się Majorany w klasztorze kartuzów (w którym miał zresztą spotkać się z innym braciszkiem z przypadku, czyli amerykańskim pilotem, który zrzucił bombę atomową na Hiroshimę). Oczywiście to tylko jedna z wielu wersji w sprawie Majorany, są bowiem jeszcze inne teorie – samobójstwa, skrytobójstwa, ucieczki do Ameryki Południowej oraz urban legend o przemianie w wędrownego menela w Neapolu, Rzymie lub jakimkolwiek innym włoskim mieście. Jak było naprawdę – tego nie wie nikt; zwłaszcza zaś nie powinien się na ten temat wypowiadać pisarz ze skłonnościami do konfabulowania wręcz chorobliwego. Ważne jest bowiem, aby snuć opowieść bez względu na jej konkluzje (i tak wyssane z palca i czysto hipotetyczne) – i dlatego Sciascia często powołuje się tutaj na Pascala. Okazuje się, że pisanie powiastki kryminalnej jest jedną z najlepszych rozrywek w sensie pascalowskim...

W finale swojej książki narrator rozmawia z braciszkiem z klasztoru kartuzów, który pokazuje mu trumny swoich anonimowych pobratymców. Ciekawe, że głośna ekranizacji powieści Sciascii Kontekst – czyli Szacowni nieboszczycy Francesco Rosiego – zaczyna się od sceny w podobnym klimacie. Oto prokurator Varga, jak niemal co dzień, rozmawia ze zmumifikowanym zwłokami w klasztorze. Jak pisze sam Sciascia, powołując się na apokryficzną frazę Bocchiniego – „znajduje się zmarłych, znikać mogą tylko żywi”. Ta myśl będzie natrętnie istotna w jego najsłynniejszych fikcjach - tych sycylijskich, tych mafijnych, tych najdoskonalszych.

 

Zniknięcie Majorany (La scomparsa di Majorana), Leonardo Sciascia

Przekład: Kazmiera Fekecz

Instytut Wydawniczy Pax

Warszawa 1985

 

Udostępnij

Sprawdź, gdzie kupić "Zniknięcie Majorany" Leonardo Sciascia

PRZECZYTAJ TAKŻE

RECENZJA

Dzień puszczyka, Leonardo Sciascia

{mosimage} Kolejny tekst z cyklu prezentacji twórczości kryminalnej Sciascii.

30 października 2008

RECENZJA

Prosta sprawa, Leonardo Sciascia

{mosimage} Następny tekst z cyklu prezentacji prozy kryminalnej Sciascii.

22 października 2008

RECENZJA

Każdemu, co się należy (od mafii), Leonardo Sciascia

{mosimage} Następny tekst z cyklu prezentacji prozy kryminalnej Leonardo Sciascii i jej ekranizacji.

15 października 2008

RECENZJA

Kontekst, Leonardo Sciascia

{mosimage} Kolejny tekst z cyklu prezentacji twórczości włoskiego pisarza Leonardo Sciascii: tym razem o powieści Kontekst i jej ekranizacji.

08 października 2008