Bracia Hardy, Franklin W. Dixon

Autor: Robert Ostaszewski
Data publikacji: 09 października 2008

Bracia Hardy

Autor: Franklin W. Dixon

Pierwszy, jeśli chodzi o Polskę, tom opowieści o braciach Hardy – Śmiertelne niebezpieczeństwo – autorstwa bliżej nieokreślonej grupy pisarzy ukrywających się pod wspólnym pseudonimem Franklin W. Dixon, to rzecz niewielkiej objętości, lekka, łatwa i przyjemna. Utrzymana w szybkim tempie, pełna atrakcji, a przy tym prorodzinna, poprawna politycznie i z wyraźnie komercyjnym zacięciem.

Wszystko zaczęło się podobno w latach 20. ubiegłego wieku, kiedy to niejaki Edward L. Stratemeyer powołał do życia braci Hardy, zaś po czasie zorganizował pisarski warsztat produkcyjny mnożący tomy o niesamowitych przygodach niepokornego rodzeństwa. Produkty okazały się być na tyle popularne, że bracia zaczęli żyć żywotami równoległymi – na planszach gier towarzyskich, stali się tematem programów telewizyjnych, a w końcu także stron i serwisów www.  W 2001 roku, po blisko 70. latach istnienia, cykl – z ponad 50 milionami sprzedanych egzemplarzy – znalazł się na 55. miejscu listy bestsellerowych książek dla młodych czytelników, opublikowanej przez czasopismo „Publishers Weekly”. Tak w dużym skrócie przebiegała kariera chłopców Hardy w USA.

Czy w Polsce może być podobnie? Nie sądzę. Harry Potter to nie jest. Brak w opowiastce o Joe i Franku klimatu, magii, atmosfery tajemnicy. Wydarzenia następują jedne po drugich, być może chwilami i brawurowo. Brak choćby momentu na czytelniczy drugi oddech, na rozwinięcie papierowych i w konturach zaledwie nakreślonych postaci. To sprawia, że trudno się oswoić i „przywiązać” w jakikolwiek sposób do młodzieńców Hardy i przejąć się ich dramatycznymi w istocie przypadkami.

Mogę się jednak mylić. Może właśnie w tym tkwi urok serii, że wszystko zaczyna się od - w myśl dewizy mistrza suspensu – „trzęsienia ziemi” (tu skok ze spadochronem, który okazuje się być nieczynny bez odwołania) a na kolejnych stronach rozwija się równie rytmicznie, prędko, bez chwili wytchnienia. Z przemiennym punktem widzenia na sytuację – raz pospiesznie „opowiada” Joe, a w kolejnym rozdziale już Frank - i tak do końca. Do utraty tchu. Może z jednym wyjątkiem. Autorzy umieszczają bohaterów w kontekście szkolnych sympatii i antypatii, oraz w rodzinnym ciepełku. Wtedy akcja na czas jakiś zwalnia tempo. Pojawiają się też, mniej lub bardziej zgrabne, aluzje łatwe do odczytania dla pączkujących hormonów; jedna z mniej wybrednych: „Podoba mi się twój ptak” (chodzi o papugę…).

Rodzina – oczywiście mocno się kochająca, pełna, zwarta, wyrozumiała i tak dalej. Ojciec, były policjant, jest założycielem organizacji Amerykańska Młodzież Przeciwko Przestępczości. Matka bibliotekarka, specjalistka od surfowania po internecie. Plus ciotka Trudy, pocieszna, narzekająca, ale do rany przyłóż. Chłopcy jako najlepsi agenci wyżej wymienionej organizacji mogą liczyć na pełne wsparcie najbliższych. Pomysł na agencję młodzieżową do zwalczania przestępczości wygląda na kuriozalny – ale przecież każdy, lub prawie każdy, chłopiec w pewnym wieku jeśli nie marzył o karierze lotnika, żołnierza czy strażaka, to przynajmniej - tajnego agenta. I to nic, że słowa „służby” i „bracia” mogą się obecnie źle kojarzyć. Marzenia to marzenia.

Akcja toczy się gładko, bez żadnych kontrowersji, a jeśli nawet śmierć zagląda postaciom książki w oczy, to sam akt zabójstwa zdarza się gdzieś z boku, nie jest drastyczny. W końcu to rzecz dla młodzieży. Która nie ogląda codziennych doniesień z wojen, tylko żyje w świecie pozbawionych przemocy gier komputerowych…

A propos tego rodzaju rozrywek – przygody braci Hardy zdecydowanie nadają się do zabawy logiczno-zręcznościowej: rozwiązywanie mało skomplikowanej zagadki kryminalnej plus dużo popisów jazdy na „wypasionych” motocyklach i podrasowanych deskorolkach. Układanie elementów zagadki pod tytułem „kto jest tym złym, który krzywdzi i zabija” w takt deskowych akrobacji i przy wtórze odgłosów towarzyszących pochłanianiu kolejnej pizzy. Może taki sort kryminału młodzieżowego jest lepszy od dylematów rodem z polskich powieści młodzieżowych – „afery polityczne, romansujący ojciec, matka feministka, niezdyscyplinowana babcia, rodacy niezdecydowani, czy wejść do Unii…” – problemy Rudolfa, bohatera Świńskim (sic!) truchtem Joanny Fabickiej. Chyba już lepiej „robić porządek z przestępcami” razem z, w sumie sympatycznymi, braćmi Hardy.    

 

Bracia Hardy. Śmiertelne niebezpieczeństwo, Franklin W. Dixon

Przekład: Ewa Świerżewska

Seria: Z kotem

W.A.B., Warszawa 2008

Udostępnij

Sprawdź, gdzie kupić "Bracia Hardy" Franklin W. Dixon