Był sobie złodziej, Jacek Skowroński

Autor: Robert Ostaszewski
Data publikacji: 24 lipca 2009

Był sobie złodziej

Autor: Jacek Skowroński

Co tu kryć – Jacek Skowroński przyszedł do czytelników z historyjką zaiste wymyślną. Już sam początek powieści sensacyjnej Był sobie złodziej jest niezły i zaskakujący: oto do mieszkania w nowym apartamentowcu w Warszawie wchodzi ksiądz z duszpasterską wizytą u nowych lokatorów. Rozmawia miło, święci pomieszczenia, niby normalka, ale okazuje się, że to przebieraniec. Bo…

Ale po kolei – głównym bohaterem a zarazem narratorem opowieści jest złodziej, co więcej – jak sam siebie określa – absolutny profesjonalista w złodziejskim fachu. Pracuje zawsze solo, długo obserwuje wybrane ofiary, precyzyjnie planuje kolejne skoki, woli zrezygnować z jakiegoś, niż narazić się na ryzyko. Ostrożny, skuteczny, a do tego bezkarny. Oczywiście – co łatwo przewidzieć – do czasu. Robi kolejny skok, na mieszkanie, które wcześniej odwiedził w przebraniu księdza, wszystko idzie jak po maśle i gdy już ma wychodzić z mieszkania z pieniędzmi, w drzwiach zatrzymuje go osiłek z policji. Ale - jak się okazuje - nie jest wcale z policji tylko z mafii, która porwała syna właściciela mieszkania dla okupu. „Kark” bierze złodzieja za ojca porwanego syna, a temu nie pozostaje nic innego, jak podjąć grę. Jedzie z bandytami do miejsca, gdzie dziecko jest przetrzymywane, tam okazuje się – opuszczam sporo szczegółów, ale inaczej się nie da – nie wszystko poszło zgodnie z planem i chłopak został ciężko postrzelony. Kierując się nagłym impulsem, złodziej postanawia uratować dziecko, zabija jednego z bandytów, ale sam dostaje w głowę. Świadomość wraca mu… w policyjny areszcie. Ciążą na nim poważne zarzuty, co więcej policjanci biorą go za mafijnego żołnierza, a on sam nie może przecież zbyt dokładnie wytłumaczyć, jak uwikłał się w tę aferę. Podczas transportu z policyjnego aresztu odbija go mafia, jednak udaje mu się umknąć. Zaczyna się szaleńcza ucieczka złodzieja, którego ściga i policja, i mafia. Nie raz nie dwa popadnie w spore tarapaty, zbierze po głowie, wikłając się do tego jeszcze w romansowe afery. Aż na koniec… Nie, oczywiście nie zdradzę rozwiązania fabuły. Mogę rzec tylko jedno – jest ono zaskakujące.

Pozwoliłem sobie na dosyć długie streszczenie początku powieści, ale w przypadku książki Skowrońskiego inaczej się jednak nie da. Niezwykłych wydarzeń, zaskakujących twistów jest tu tyle, że pomysłami pisarza można by spokojnie obdzielić kilka książek. Wprawdzie momentami akcja Był sobie złodziej wydaje się mocno nieprawdopodobna, w końcu bohater wychodzi cało (mniej więcej) nawet z najcięższych opresji, ale – jak mi się wydaje – nie ma potrzeby, aby się o to czepiać, bo rzecz podawana jest z lekkim przymrużeniem oka, odrobinę w konwencji pulp. Poza tym cała intryga jest spójna, pewnie poprowadzona i – jak już wspominałem – bardzo zaskakująca, trzymająca w napięciu aż do ostatnich zdań.

Myślę, że warto też zwrócić uwagę na jeszcze jeden atut powieści Skowrońskiego. Wiele rodzimych powieści sensacyjnych/kryminalnych jest stylistycznie – by tak rzec – „puszczonych”. Na ich tle Był sobie złodziej zdecydowanie się wyróżnia. Proza Skowrońskiego jest wartka, potoczysta i wysmakowana. Niezła rzecz, naprawdę niezła.

Był sobie złodziej, Jacek Skowroński
Wydawnictwo Otwarte, Kraków 2009
Stron: 230

Udostępnij

Sprawdź, gdzie kupić "Był sobie złodziej" Jacek Skowroński

PRZECZYTAJ TAKŻE

NOWOŚĆ

Autorka, Maria Ulatowska, Jacek Skowroński

"Autorka" to połączenie powieści sensacyjnej z obyczajową. Co wcale nie dziwi, kiedy spojrzymy na nazwiska autorów: są nimi Maria Ulatowska i Jacek Skowroński. 

05 sierpnia 2014