Konrad T. Lewandowski o...

Autor: [press] Data publikacji: 14 września 2009

 Z Konradem T. Lewandowskim, autorem cyklu powieści kryminalnych retro z komisarzem Drwęckim, rozmawia Anna Pawłowska.

Anna Pawłowska: Z powstaniem kryminałów o komisarzu Drwęckim, wśród których jest Perkalowy dybuk rozgrywający się w Łodzi, wiąże się anegdota.

Konrad T. Lewandowski: Wcześniej byłem autorem fantastyki. Napisałem już w tym zakresie wszystko, co mi w duszy grało, ale się na tym nie dorobiłem. Została mi zręczność w palcach i stwierdziłem, że ją sprzedam. Poszedłem w maju 2006 roku na Targi Książki w Warszawie, zacząłem chodzić od stoiska do stoiska, przedstawiając się jako pisarz, który żadnej powieści się nie boi. Proponowałem napisanie książki na zamówienie. Traktowano mnie jak wariata albo grafomana, z wyjątkiem stoiska Wydawnictwa Dolnośląskiego, na którym ówczesny prezes zapytał czy napisałbym im kryminał historyczny. Odszedł od nich bowiem Marek Krajewski. Szukali następcy i tak to się zaczęło: dostałem zlecenie na warszawski kryminał.

Potem akcja przeniosła się do innych miast. Także na zlecenie wydawcy?

Wydawca połączył się z grupą Publicat z siedzibą w Poznaniu, no i stąd Poznań w trzeciej części.

A Łódź?

Tego już nie wiem. Dostałem informację przy czwartym kryminale, że teraz Łódź. Ja ze swej strony staram się pisać te książki tak, by ubawić siebie i czytelnika. Nie skaczę do wysokich poprzeczek literackich. To solidna, rzemieślnicza robota.

Znał Pan wcześniej Łódź?

Wydawca zafundował mi trzydniowe zwiedzanie Łodzi z przewodnikiem. Mieszkałem u rodziny żony na Widzewie. Generalnie to miasto zawsze dla mnie było inną planetą. Takie było moje wrażenie, kiedy przyjechałem do Łodzi po raz pierwszy w latach 90., w okolice ulicy Fabrycznej. Niby miasto, ale jakeś puste, dziwne. Po podwórkach nikt nie biega, cisza.

Jak wyglądało zwiedzanie?

Poszedłem na wycieczkę: browar Anstadtów, Park Ocalałych, pałacyki fabrykanckie. Uderzyło mnie, że Łódź poza Piotrkowską ma bardzo chaotyczną zabudowę. W miarę regularna jest na Piotrkowskiej i jej przecznicach, a potem jak komu było wygodnie, stawiał sobie pałacyk albo stodołę, albo fabrykę. Przewodniczka pokazała mi secesyjną kamienicę przy alei Kościuszki 93, w której mieszka komisarz Drwęcki, u frau Pasztelan. Za dnia chodziłem po mieście z przewodniczką, a wieczorami siedziałem sam na Widzewie, bo akurat ciotka żony wyjechała na działkę. Przeglądałem książki dotyczące łódzkiej secesji, stąd rozmaite gadżety występujące w Perkalowym dybuku.

Co Pan znalazł szczególnego dla Łodzi?

Wihajster czajniczkowy, który doprowadza do rozpaczy Drwęckiego.

Zatyczkę do czajnika z wałeczkiem wyłapującym spadające krople?

To jest coś, z czym się w żadnym mieście nie spotkałem. Tak samo jak ze szkatułką do przechowywania gorących parówek, żeby nie wystygły, z uszkiem w kształcie wężyka musztardy. To takie ewidentnie mieszczańskie przerafinowanie.

W taki sposób kojarzy się Panu Łódź?

Łódź ma kilka skrajnych biegunów. Jeden z nich w książce reprezentuje frau Pasztelan. Dalej są żydowskie Bałuty, czyli rodzina Breslauerów. Tutaj postanowiłem w powieści zrobić łódzką wersję Skrzypka na dachu. W monologach Ślepego Maksa celowo słychać zaśpiew: "tradycja". Musiałem trochę pokopać, żeby znaleźć typowo łódzkie podstawy do intrygi kryminalnej. Znalazłem parę rozproszonych wzmianek na temat zachowania fabrykanckich synów. I to nie tych z prawego łoża, których się jeszcze jako tako trzymało w dyscyplinie, ale tych poczętych z kucharkami, pokojówkami, robotnicami, którzy mieli pewnie jakieś alimenty i przewrócone w głowie.

Jest jeszcze Łódź robotnicza...

Gdzieś mi też przemknęło, że w przedwojennej Łodzi strasznie łatwo było poderwać dziewczynę z robotniczego domu. Wystarczyło ją zaprosić do kawiarni, bo one nigdy nie miały w domu ciastek. Kiedyś czytałem książkę z reportażami międzywojennymi, Heleny Boguszewskiej. Jeden z nich był o tym, jak dzieci hutników z Sosnowca, w ramach wymiany uzgodnionej przez związki zawodowe, przyjechały do Łodzi. Nie było żadnego spaceru do parku, żadnego chodzenia do kin. Dzieci ze studziennych podwórek w Sosnowcu siedziały na studziennych podwórkach w Łodzi i jedyne, co było dla nich intrygujące, to jak opowiadały o tym, co robią ich rodzice, czyli o różnicach między pracą w przemyśle ciężkim, a lekkim. Z tego reportażu są wzięte siostry Ostryszkówny.

Niektóre postaci są karykaturalne, jak frau Pasztelan, niemiecka gospodyni, do której na kwaterę trafia komisarz Drwęcki.

To mieszczańskie przerafinowanie wydaje mi się właśnie karykaturą. Do tych
szkatułek i wihajsterków trzeba było zaprojektować odpowiednią osobę, dla której to byłoby naturalne środowisko. Stąd frau Pasztelan, bo jeśli już ktoś jest tak sfiksowany, żeby używać szkatułki na parówki, to równie dobrze może mieć portret Hitlera na ścianie i marzyć o zabawach z pejczem.

A gra miejska, która powstanie na podstawie kryminału, to Pana pomysł, czy wydawcy?

Wydawca zaplanował to wszystko. Gra będzie polegała na odnalezieniu postaci z kryminału, które będą krążyły w wyznaczonych miejscach i odpowiadaniu na zadawane przez nie pytania. Pojawi się dziesięcioro bohaterów mojej powieści, między innymi sam Julian Tuwim. Frau Pasztelan ma odpytywać o subtelności zastawy stołowej.

Po raz kolejny pojawia się nazwisko Pasztelan. Ma Pan ulubioną postać w Perkalowym dybuku?

Chyba mecenasa Biłyka. To z kolei rosyjski inteligent, cyniczny eks-czynownik, reprezentujący kolejny z łódzkich biegunów. Polecam jego monologi na temat łódzkiej przedsiębiorczości...

 

Źródło: wywiad ukazał się w "Dzienniku Łódzkim" z dnia 11.09.2009

 

Udostępnij

PRZECZYTAJ TAKŻE

RECENZJA

Czas egzorcystów, Konrad T. Lewandowski

Konrad T. Lewandowski to autor, wokół którego ostatnio zrobiło się głośno za sprawą incydentu z blogerką. A to wokół jego książek powinno być głośno! 

29 stycznia 2015

RECENZJA

Perkalowy dybuk, Konrad T. Lewandowski

{mosimage} Nadkomisarz Drwęcki w Łodzi!

07 września 2009

RECENZJA

Elektryczne perły, Konrad T. Lewandowski

Po trzecie wreszcie Lewandowski sprytnie zagrał na nosie tym, którzy bili się o dominację na literackiej mapie Polski, gdyż w Elektrycznych perłach zagarnął ...

07 lutego 2008

NOWOŚĆ

Elektryczne perły, Konrad T. Lewandowski

{mosimage}Już w sprzedaży (11.I.)

15 stycznia 2008

RECENZJA

Bogini z labradoru, Konrad T. Lewandowski

{mosimage} Gdyby słowa „przygoda” użyć w rozumieniu niegdysiejszej Nowej Przygody (czy Nowego Hollywood), kryminały retro da się zgrabnie wybronić, czyniąc je ...

14 sierpnia 2007

RECENZJA

Magnetyzer, Konrad T. Lewandowski

{mosimage} Jest tu gatunkowy klucz dla zabezpieczenia wszystkich frontów (podtytuł „kryminał retro”). Są ulice międzywojennej Warszawy. Są obudzone na ...

06 sierpnia 2007