Mons Kallentoft

Nie jestem królem

Wywiad z Monsem Kallentoftem ukazał się w styczniowym numerze "Gentlemana"

 

Gentleman: Fabuła Pana książek toczy się w Pana rodzinnej miejscowości Linkóping. Czy to dobre miejsce do życia?

Mons Kallentoft: To dobre miejsce do wychowywania dzieci. W rzeczywistości jest znacznie bardziej bezpieczne, niż opisałem to w swoich książkach. Mamy tam uniwersytet, dobry szpital i piękne krajobrazy wokół, więc jest w porządku. Ale z drugiej strony, to jest małe miasto, co ma dobre i złe strony. Wszyscy są poddani społecznej kontroli, bo każdy zna każdego.

G.: Według Pana opisu mieszkają w nim tylko ponurzy ludzie, którzy się nie znają i nie rozumieją, wiodą nieudane z wielu powodów życie, nie kochają nikogo, żyją na pozór razem, ale osobno. Czy to kreacja, czy prawdziwy obraz społeczeństwa w Szwecji?

M.K.: To jest po części obraz naszego społeczeństwa. Są ludzie, którzy żyją niby w społeczności, ale nigdy do końca się nie socjalizują. Niby przebywają razem z innymi, ale brak temu prawdziwej bliskości. Może to wynik nowoczesnego modelu życia. Ludzie wymyślają sobie zajęcia takie jak zakupy, joga, podróżowanie, żeby jakoś spędzić czas. W pewien sposób opisałem rzeczywistość, ale proszę pamiętać, że to kryminały, które mają prawo nieco przesadzać w wyolbrzymianiu ludzkich postaw. To tylko wymyślone historia, a trudno pisać wymyślone historie o słodkim życiu, to byłoby okropne.

G.: A jak to jest z młodymi ludźmi? W Pańskich książkach żyją kompletnie wyalienowani, mają tylko sex i komputery. Nie są radośni, pełni życia.

M.K.: Młodzi ludzie w Szwecji są poddani stresowi, a wyjściem z objęć stresu są książki. Więc oni chcą w większości zostać pisarzami, a najbardziej chcą pisać autobiografie, nawet gdy mają 19 lat, uważają, że to jest najbardziej interesujący przedmiot - oni i ich życie. Proszę popatrzeć, jak ono wygląda. Nowoczesne gadżety sprawiają, że mają masę przyjaciół, ale to nie są przyjaciele, tylko najwyżej znajomi. Co to za życie?

G.: Porozmawiajmy o Pana głównej bohaterce - komisarz Malin Fors. Lubi ją Pan?

M.K.: Tak, bardzo. A Pani nie?

 

Cały wywiad można przeczytać w styczniowym numerze "Gentlemana"