EuroDżihad, Marcin Wolski

Czegóż Marcin Wolski już nie pisał!? Teksty satyryczne, różnego rodzaju powieści od fantastyki począwszy a na sensacji skończywszy. Ostatnio opublikował thriller EuroDżihad, którego niezwykle wartka akcja toczy się nieomal w połowie krajów Zjednoczonej Europy.

Jak już sam tytuł powieści wskazuje, Wolski rozwija temat, bardzo często poruszany ostatnimi laty, szczególnie po 11 Września, przez pisarzy, zresztą nie tylko tych, specjalizujących się w prozie sensacyjnej, czyli problem zagrożenia terrorystycznego wynikającego ze „zderzenia cywilizacji” islamskiej z zachodnią. Akcja powieści startuje na francuskiej prowincji, gdzie w niewielkim miasteczku ktoś masakruję grupę gejów. Niedługo potem w pociągu, którym jadą Żydzi, mający brać udział w Marszu Żywych, wybucha bomba. Do zamachów przyznaje się nikomu nieznana grupa EuroDżihad. Śledztwo bardzo szybko utyka w martwym punkcie, ale jest jeszcze „ostatnia nadzieja białych”. Jest nią Polak, Stasio Frąckowiak, który wprawdzie we Francji pracuje jako hydraulik (sic!), ale wcześniej był policjantem. Świetnie wyszkolonym, skutecznym, obdarzonym intuicją i… uczciwym, co koniec końców spowodowało, że w Polsce podziękowano mu za pracę w policji. Przypadkowo jest świadkiem pierwszego zamachu, nieomal ociera się o drugi. Próbuje współpracować z francuską policją, ale ta niespecjalnie pali się do korzystania z jego informacji i analiz. Frąckowiak rozpoczyna prywatne śledztwo, w którym pomagają mu przyjaciel, staruszek-dziennikarz o rozległych kontaktach, oraz pewne atrakcyjna malarka. Sytuacja komplikuje się, gdy zaczynają ginąć kolejni ludzi, do gry włącza się francuski wywiad, a na Stasiu zaczyna ciążyć posądzenie o współpracę z EuroDżihadem. Wspaniała trójca, nie sobie nie robiąc z piętrzących się trudności, rusza śladem terrorystów. Ścigając ich, Frąckowiak odkryje tajemnice pewnego bardzo wysoko postawionego francuskiego polityka.

Wolski jest sprawnym rzemieślnikiem w literackim fachu, więc stworzył w EuroDżihadzie fabułę – jak to się zwykło określać – wciągającą: sprawnie poprowadzoną, pełną zwrotów akcji, trzymającą w napięciu do ostatniej strony. Co ciekawe, w tej powieści nie ma happy endu (więcej oczywiście nie mogę zdradzić). Chociaż w niektórych miejscach, stawiając na tworzenie jak najefektowniejszej fabuły, pisarz ociera się o granice nieprawdopodobieństwa. Trudno mi jakoś przyjąć, że trójka głównych bohaterów, z których tylko jeden ma pojęcie o policyjnej robocie, ścigana przez Interpol swobodnie porusza się po całej Europie, a przy tym tropi terrorystów zdecydowanie skuteczniej niż wszystkie służby policyjno-wywiadowcze całej Zjednoczonej Europy.

Nie od dziś wiadomo, że autor EuroDżichadu ma poglądy prawicowe, nic więc dziwnego że w swojej nowej powieści przemyca pewne elementy prawicowego światopoglądu, choćby – dla przykładu - przekonanie że jedynie na „fundamencie tradycji chrześcijańskiej” można zbudować bezpieczną, silną wspólnotę europejską, z którą będzie się liczył cały świat. Cóż, tego rodzaju konstatacje mogą się podobać albo nie. Z drugiej jednak strony, ideologizacja w EuroDżihadzie nie jest zbyt nachalna, a poza tym prawicowcy – jak sądzę – też lubią poczytać sobie czasami solidny thriller.

EuroDżihad, Marcin Wolski

Seria: Klub Srebrnego Klucza
Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 2008
Stron: 293