Konferencja kryminalno-literacka w Genshagen - marzec '2007.

W dniach 9 – 10 marca bieżącego roku odbyła się trzecia, międzynarodowa konferencja na temat literatury kryminalnej. Tym razem, po raz pierwszy, obok dotychczasowych uczestników z Niemiec i Francji obecna była także Polska.

Powieści kryminalne w Polsce, Francji i Niemczech – zwierciadło społeczeństwa?” – pod tym sztandarem na zamku w Genshagen toczyły się tegoroczne spotkania, dyskusje i wykłady. Polską stronę reprezentowały połączone siły krytyków literackich i autorów, w osobach Piotra Bratkowskiego (publicysta warszawski, jeden z członków-założycieli Stowarzyszenia Miłośników Kryminału i Powieści Sensacyjnej "Trup w szafie", autor opowiadania kryminalnego w antologii Trupy Polskie ), Małgorzaty Saramonowicz (autorka m.in. cenionej powieści Sanatorium), Artura Górskiego (członek stowarzyszenia „Trup w szafie”, autor kryminalny, dziennikarz) oraz Irka Grina (pisarz, redaktor prowadzący Polskiej Kolekcji Kryminalnej, ojciec-założyciel stowarzyszenia „Trup w szafie”).

Organizatorka konferencji, Katrin Schielke, w otwierającym przemówieniu spotkania zaznaczyła już, iż „uwodzicielska” strona literatury kryminalnej jest cennym narzędziem rozwoju czytelnictwa w ogóle, a nieraz – co potwierdzają badania pedagogów – pomostem pomiędzy literatura popularną i wysoką. Podczas spotkań mocny nacisk kładziono na rozwój kryminalnych gatunków w naszym kraju: dyskusje wyszły od agitacyjnej funkcji powieści milicyjnej w komunistycznej Polsce, która była wówczas jedyną dopuszczalną reprezentacją gatunku – za wszelkim złem w tejże stały przecież burżuazyjne struktury zachodnie, klasa robotnicza zaś była zawsze ofiarą ich machinacji. Brak zaufania do służb milicyjnych w Polsce sprawiała, iż nie było możliwości przedstawienia pozytywnego bohatera w typie zachodnich ikon kryminalnych (prywatny detektyw…). Stąd po odwilży roku ’89 to pole literackie ujawniło się jako zupełnie nieznane – właśnie przez brak wzorców, na których można by budować.

Wynikiem tego, jak referował Bratkowski, były dwie tendencje: po pierwsze masowe (na szczęście) tłumaczenia pozycji zachodnich musiały zaspokoić głód obcowania z tego typu literaturą, która w oficjalnych, „wysokich” kręgach sztuki była deprecjonowana przez swą li tylko „rozrywkowość”. Ważnym posunięciem było więc zwrócenie się w stronę przestrzeni „retro”, co zapoczątkował Marek Krajewski swym cyklem kryminalnym o między- i wojennym Wrocławiu / Breslau. Bratkowski konkluduje spostrzeżeniem, iż dzięki powyższym tendencje kryminalne w Polsce idą w kierunku przeciwnym od zachodnich: tam skrajna konwencjonalizacja gatunku prowadzi do poszukiwań awangardowych, do dekonstruowania go, w Polsce zaś istnieje nadal tęsknota za kryminałem klasycznym, krojonym wedle najpierwszych reguł.

Potwierdził to Irek Grin, uważając ową tęsknotę za stan naturalny: jeśli dotąd realizacji kryminalnych w Polsce brakowało niemal całkowicie, to oczywistą drogą jest, iż najpierw powinny powstawać u nas rzeczy kanoniczne („całkiem normalne tylko-kryminały”), a dopiero potem przyjdzie czas na odchodzenie od konwencji i literackie zabawy. (Przewrotnie – prowadzona przezeń Polska Kolekcja Kryminalna specjalizuje się w grze gatunkami!).

U podstawy tego leży także – co podkreślał literaturoznawca  Jochen Vogt – uniwersalność struktury powieści kryminalnych, ponadkulturowa uniwersalność kryminalnego archetypu. Kryminały w tym kontekście mogą służyć „przezwyciężaniu literackich barier” – i tak u młodzieży obserwuje się szczególną popularność tego gatunku, co wynika z rozpoznawania w nim schematów – rozpowszechnionych przez telewizję. Poprzez sprzężenie zwrotne – zwrócono tu uwagę, iż telewizja w tej kwestii służy „wspieraniu kultury czytania”.

Podczas konferencji zaprezentowano także stronę internetową Europolar (www.europolar.com), inicjatywę propagującą europejską literaturę kryminalną. Strona tłumaczona jest na sześć języków i ma formę pośrednią między „lekkim czasopismem a poważnym dziennikarstwem”, nie stroni także od publicystyki politycznej. Odpowiedzialni za stronę: Kesrtin Schoof, Claude Mesplede, Elfriede Muller i Raphael Vilatte zwrócili przy tym uwagę na istotne trudności związane z inicjatywą: Europolar aktualizowany jest zaledwie co kwartał, co wynika z długiego procesu poszukiwań tłumaczy-wolontariuszy i czasochłonności samego procesu tłumaczeń. Komercjalizacja portalu, co wydawałoby się optymalnym rozwiązaniem, i ewentualny sponsoring prywatny, niesie jednak niebezpieczeństwo utraty niezależności inicjatywy.

Reprezentanci gospodarzy –Christian von Difurth oraz pisarski duet Birkefeld – Hachmeister, trzej historycy parający się jednocześnie twórczością kryminalną, dywagowali nad obrazem wojennej historii XX na kartach powieści gatunkowych. Ważnym sygnałem było podkreślenie, iż realizacje utrzymane w poetyce fikcji historyczno-politycznych (np. powieść Der 21. Juli, w której zamach na Hitlera odnosi sukces) mają niezaprzeczalną, podwójną zaletę: po pierwsze podają tło historyczne w formie popularnej, przyswajalnej dla czytelnika przeciętnie zaznajomionego z historią – z czego de facto może wyniknąć zainteresowanie dogłębne (przy okazji wywiadu, jaki niegdyś przeprowadziłem z Maciejem Parowskim dla portalu www.zalogag.pl, wyszło, iż identycznie mają się sprawy z czytelnikami literatury fantasy). Po drugie zaś licentia poetica autorów beletrystyki pozostawia szeroki margines na hipotezy „co by było, gdyby…”, czego stricte historyczne nauki mieć nie mogą, a co samo w sobie jest bardzo twórcze.

Przy okazji wynikła także dyskusja, czy literatura „popularna” ma prawo podnosić kwestie historycznie ciężkie, typu choćby Holocaust. Małgorzata Saramonowicz,  autorka tłumaczonego także na język niemiecki Sanatorium (opowieść poruszająca problem eutanazji w czasach II wojny) twierdzi, iż jak najbardziej, choć autorzy muszą przestrzegać tu delikatnej granicy decorum.

Kolejną międzynarodową konferencję organizatorzy zapowiadają na rok 2009. Miejmy nadzieję, że Polska będzie już stałym gościem imprezy.


/materiał opracowany na podstawie sprawozdania Matthiasa Grebbera – w tłum. Malwiny Pryjdy i Eweliny Kosińskiej. Zdjęcia: Norbert Krahlenburg/