Wywiad z Miłoszewskim

Sandomierz stolicą zbrodni

"Chcę być sławny i bogaty, i tłumaczony na wszystkie języki świata":  Maja Staniszewska rozmawia z Zygmuntem Miłoszewskim.  Wywiad ukazał się we wtorkowym wydaniu "Metra".

 

Maja Staniszewska: Czytelnicy pokochali warszawskiego prokuratora Teodora Szackiego. A ty wyrwałeś go ze stolicy i przeniosłeś do prowincjonalnego Sandomierza. Dlaczego?

Zygmunt Miłoszewski: Żeby się nie znudzić jako pisarz. Umieściłem go w miejscu, które jest połączeniem pięknej, sielskiej prowincji z czymś brudnym. Zresztą nie rozumiem, dlaczego czytelnicy go uwielbiają, zwłaszcza kobiety. Nie jest sympatyczny. Jeśli uznam, że zabicie go, wtrącenie do wariatkowa czy sparaliżowanie będzie ciekawe, to zrobię to. Cała trylogia z Szackim jest tak wymyślona, że mówi o trzech ważnych sprawach w trzech różnych miastach. W "Uwikłaniu" były motywy historyczno-esbeckie w Warszawie, w "Ziarnie prawdy" są stosunki polsko-żydowskie w Sandomierzu, a w trzeciej będą polsko-niemieckie w Olsztynie.

Dlaczego właśnie Sandomierz? Zobaczyłeś odcinek "Ojca Mateusza"?

Wymyśliłem to jeszcze przed serialem. Zamieszkałem tam na kilka miesięcy. Chciałem dobrze opisać hassliebe - taką miłość i nienawiść do miejsca jednocześnie. Kiedy serial zaczął być emitowany, nawet się konsultowałem z wydawcą, czy tego nie trzeba zmienić. Doszliśmy jednak do wniosku, że to będzie fajnie się wzajemnie nakręcało, że zrobimy z Sandomierza polską stolicę zbrodni. I teraz nawet oficjalna premiera książki tam będzie.

Cały wywiad można przeczytać tutaj

źródło: Metro