1. Dzień MFK Wrocław 2011 - RELACJA

Autor: Webmaster Data publikacji: 23 listopada 2011

Pierwszy dzień MFK Wrocław 2011

Pierwszy dzień Międzynarodowego Festiwalu Kryminału Wrocław 2011 był pyszny i straszny. Pyszny za sprawą uczty dla podniebienia i powonienia zafundowanej przez Roberta Makłowicza gotującego potrawy z powieści Andrei Camillerego. Straszny - za sprawą panelu naukowców, którzy w tym roku skupili swą uwagę na zwłokach, skrupulatnie i nader obrazowo udowadniając, jak bardzo przydaje się nauka w praktyce śledczej.

Międzynarodowy Festiwal Kryminału Wrocław 2011 otworzył wykład Pawła Dunin-Wąsowicza. "Człowiek – instytucja," jak przedstawił wykładowcę dyrektor Festiwalu Irek Grin, przerwał na chwilę świętowanie dwudziestolecia "Lampy", aby opowiedzieć o wątkach detektywistycznych w polskiej powieści sience-fiction. Wedle jego słów kryminał łączy się z fantastyką naukową (na przykład w „Śledztwie” Stanisława Lema czy podobno bardzo złej powieści Stanisława Dobiasza „Gorhom”), ale zbrodnie popełnianie są tu ze zgoła odmiennych pobudek: nie w afekcie czy dla zysku, a z powodów politycznych.

 


 


Drugi wykład tego dnia wygłosiła redaktor Portalu Kryminalnego Marta Łysek, która opowiedziała o prawdziwych zbrodniach w literaturze, czyli true-crime - gatunku, któremu początek dało „Z zimną krwią” Trumana Capote i który miewa się coraz lepiej w Polsce. Dziennikarstwo śledcze znika z prasy, jest zbyt kosztowne i czasochłonne, w związku z czym dziennikarze śledczy zabrali się za pisanie książek. Łysek przekonywała, że bardzo trudno jest napisać wciągający true-crime, ale dobrze skonstruowana i opowiedziana historie dostarczy czytelnikowi znacznie więcej wrażeń niż najlepszy kryminał, bo prawdziwe zbrodnie są dużo bardziej intrygujące niż te papierowe.


Z wykładem Marty poniekąd korespondowało kolejne wydarzenie pierwszego dnia Festiwalu, czyli prowadzony przez Sebastiana Zakrzewskiego panel dyskusyjny o nauce w praktyce śledczej - tyle że jego uczestnikami nie byli dziennikarze, a trójka naukowców z wrocławskich uczelni: dr hab. Maciej Trzciński – kryminalistyk i archeolog, dr Łukasz Szleszkowski – specjalista medycyny sądowej oraz mgr Agata Thannhäuser – antropolog sądowy. Za ich sprawą oderwaliśmy się od fikcji, aby przekonać się jak rzeczywista praktyka śledcza ma się do tego co znamy z literatury czy filmu. A ma się, co nietrudno odgadnąć, nijak, o czym przekonywali goście, którzy kolejno i (co koniecznie trzeba dodać) ze sporą satysfakcją obalali mity i wyobrażenia narosłe wokół tematu. Rok temu Prof. Maciej Szostak, dr n. med. Tomasz Jurek oraz lek. med. Radosław Drozd opowiadali o oględzinach miejsca zbrodni. W tym roku uczestnicy panelu skupili się na denacie, innymi słowy na tym co dzięki nauce można wyczytać ze zwłok (które, jak przekonuje dr Szleszkowski, nie pływają w basenach luksusowych rezydencji, a raczej spoczywają w kącie meliny czy w innych równie odrażających lub nieprzyjemnych miejscach) lub ze szczątek tychże zwłok, bo i z nich dzięki antropologom i archeologom można się sporo dowiedzieć o okolicznościach dokonania morderstwa. Tak było na przykład z Ötzim the Iceman, którego całkiem nieźle zachowane szczątki odnaleziono przed dwiema dekadami w austriackich Alpach. Początkowo przypuszczano, że jest to zaginiony Alpinista, ale po przeprowadzeniu badań archeologiczno-antropologicznych wyszło na jaw, że jeśli ten osobnik parał się alpinizmem to tysiące lat temu. Dokładnie u schyłku neolitu. Teraz to, co zostało z Ötziego (bo tak go nazwano) można zobaczyć w muzeum w Bolzano.

 

 

1. Dzień Festiwalu wieńczył pokaz kryminalnego gotowania w wykonaniu Roberta Makłowicza. Znany krytyk kulinarny i podróżnik okazał się również wielbicielem kryminałów. Ale, na szczęście dla nas, nie tych skandynawskich. Na szczęście, bo kryminały z Północy nie są jakoś szczególnie inspirujące pod względem kulinarnym i sugerując się jadłospisem chociażby komisarza Wallandera pokaz gotowania ograniczyłby się do odgrzania parówek w kuchence mikrofalowej, zamówienia pizzy na wynos lub czegoś równie banalnego i niesmacznego. Co innego kryminały z Południa, z książkami Andrei Camillerego na czele. Tu i jedzenie i zbrodnie są aktem zmysłowym. Smakowite dania jakimi komisarza Salva Montalbano raczy jego gosposia Adelina sprawiają, że zło z powieści Camillerego staje się bardziej sensualne. Żadnej zimnej kalkulacji, żadnego łososia z lodu, zamiast tego prawdziwa uczta dla zmysłów: Risotto nero di sepia - potrawa iście zbrodnicza, bo czarna, w dodatku jedna z ulubionych komisarza Montalbano, jedzona między innymi w „Wycieczce do Tindari” oraz Polpo in sugo, czyli ośmiorniczki z „Cierpliwości pająka”. Kluczowym składnikiem pierwszego dania jest atrament z kałamarnicy, to właśnie on nadaje potrawie ten złowrogi czarny kolor. Rzecz dość ciężko dostępna w Polsce, ale absolutnie konieczna. Nie radzimy zastępować go pastą do butów, bo ta (cytując mistrza kulinarnej ceremonii) nie sprawdzi się smakiem. Nie wolno również posypywać dania parmezanem! To byłaby prawdziwa zbrodnia na delikatnym smaku risotto.

 

 


Gdy czosnek rumienił się na sycylijskiej oliwie z oliwek, a niebiańskie zapachy powoli opanowywały ArtHotel, Makłowicz opowiadał o sobie i kryminałach. Okazuje się bowiem, że kryminały towarzyszą mu niemal od zawsze. Pierwszą książką, którą mając lat sześć, samodzielnie nabył był „Kapelusz pełen deszczu” Adama Bahdaja. Nie była to książka najwyższych lotów - jak dziś wspomina, tym bardziej, że poza zupą mleczną nie było w niej niczego do jedzenia, a trudno nie zgodzić się z faktem, że zupa mleczna nie należy do najbardziej wysublimowanych potraw. Ale siermiężna kuchnia a’la PRL nie zniechęciła Makłowicza do kontynuowania znajomości z kryminałem, a po Bahdaju przyszła pora na Georgesa Simenona oraz Raymonda Chandlera.

 


Szczęśliwcy z publiczności mieli okazję się przekonać jak smakuje strawa komisarza Salva, a reszcie pozostaje wypróbować przepisy Roberta Makłowicza we własnej kuchni. Jak przyrządzić Risotto nero di sepia oraz Polpo in sugo dowiecie się tutaj .

 

Zofia Jurczak

Więcej zdjęć Krzysztofa Łyska z 1. Dnia MFK Wrocław 2011 tutaj

Udostępnij