Friedrich Ani, Śmierć nie ulega przedawnieniu

Autor: Ewa Dąbrowska
Data publikacji: 12 grudnia 2011

Wydawnictwo: Wydawnictwo Czarne

Przypowieść o zmęczonym policjancie

To właśnie najmocniejsza strona tego niemieckiego autora: za pomocą minimalnej ilości słów potrafi stworzyć coś, co zapada w pamięć na długo. I skłania do rozmyślań.

Friedrich Ani to jeden z najpopularniejszych autorów kryminałów w Niemczech. Ma na swoim koncie cykl czternastu powieści o monachijskim komisarzu Taborze Südenie (cztery z nich zdobyły nagrodę dla najlepszego niemieckiego kryminału roku). Śmierć nie ulega przedawnieniu to pierwsza część nowego cyklu. Tym razem głównym bohaterem jest Polonius Fischer – były benedyktyn i obecny inspektor monachijskiego Wydziału Zabójstw.

Czy ktoś z was marzył kiedyś o byciu policjantem? Wyobraźcie sobie teraz na chwilę, że nim jesteście. Pewnego dnia znika bez śladu ośmioletnia dziewczynka. Po drobiazgowym śledztwie, godzinach przesłuchań i setkach badań aresztujecie podejrzanego. Co prawda brakuje jednoznacznych dowodów, ale winnego wskazują poszlaki i fakt, że przyznał się do zabójstwa dziecka. Macie więc sprawcę, śledztwo zostaje zamknięte. Mija sześć lat. W skrzynce znajdujecie list, w którym przyjaciel zaginionej pisze, że niedawno widział ją na ulicy. Co robicie?

Właśnie od tego listu zaczyna się akcja powieści. Polonius Fischer wie, co musi zrobić. Powraca do śledztwa. Czyni to wbrew przełożonym, a w podjęciu decyzji pomaga mu fakt, że już przed sześciu laty nie wierzył w winę skazanego. Niestety, brakuje mu sił psychicznych, by zaangażować się w dochodzenie – jego narzeczona, taksówkarka, została napadnięta i brutalnie pobita; właśnie walczy w szpitalu o życie. A oficer próbuje dociec, kto ją skrzywdził.

Dwie kompletnie różne sprawy, które łączy tylko on, Polonius Fischer. „Był sam między kobietą, której nieobecność otwierała się jak otchłań, a dziewczynką, której być może wymyślił jej własną śmierć”. Pomijając pewną niezborność gramatyczną tego zdania, doskonale oddaje ono treść książki. Cała akcja skupia się wokół poczynań Fischera, w którym niepokój o życie ukochanej walczy z poczuciem zawodowego obowiązku. Jego stan psychiczny doskonale oddaje atmosfera powieści – duszna, momentami wręcz klaustrofobiczna.

Powieść Friedricha Aniego klimatem przypomina kryminały skandynawskie. Na szczęście tylko klimatem – autor nie próbuje analizować problemów niemieckiego społeczeństwa ani nie snuje rozważań na temat kondycji współczesnego człowieka. Czytelnik może sam o tym porozmyślać, zainspirowany opisywanymi w powieści wypadkami i postaciami. Na mnie na przykład największe wrażenie zrobiła przerażająca historia kierowcy autobusu (mimo tego, że pojawia się na zaledwie dwóch czy trzech stronach). To właśnie najmocniejsza stronatego niemieckiego autora: za pomocą minimalnej ilości słów potrafi stworzyć coś, co zapada w pamięć na długo. I skłania do rozmyślań.

Śmierć nie ulega przedawnieniu nawiązuje także do czarnych kryminałów. Co prawda bohaterem nie jest tu zgorzkniały prywatny detektyw, brak w powieści także femme fatale (chyba że uznamy za taką Michaelę Sanders), jednak ponura, miejscami brutalna wizja świata bardzo przypomina tę kreowaną na przykład przez Raymonda Chandlera. Kobiety to w większości prostytutki, mężczyźni są brutalni i nie wahają się przed użyciem przemocy, a dzieci to tylko przeszkoda w rozrywkowym trybie życia. Oczywiście uogólniam, ale brzmi przerażająco. A właśnie tak wygląda współczesny świat widziany oczyma Friedricha Aniego.

Ewa Wrona

Śmierć nie ulega przedawnieniu
Friedrich Ani
Przekład: Elżbieta Kalinowska
Wydawnictwo Czarne
Wołowiec 2011

Udostępnij