Benedykt Dampc. Prywatny detektyw, Jerzy Szyłak i inni

Drugi zeszyt przygód prywatnego detektywa Benedykta Dampca ukazał się w 2006 r. nakładem wydawnictwa Timof i Cisi Wspólnicy. Tym razem, Jerzy Szyłak zaprosił do współpracy 7 młodych rysowników. W efekcie powstał 56 stronicowy album, graficznie tak różnorodny, że niejedną antologię byłby w stanie wprawić w kompleksy.


Jerzy Szyłak to jeden z najważniejszych teoretyków komiksu w Polsce, autor scenariuszy, w przeszłości również rysownik. Połączenie różnych dróg dochodzenia do komiksu stanowi cechę charakterystyczną jego twórczości. Doświadczenia scenarzysty i rysownika wzbogacają jego analizy, nie pozwalając naukowym dywagacją odejść zbyt daleko od materii komiksu, z drugiej strony wiedza teoretyczna zapewnia dystans wobec opowiadanej historii oraz ułatwia świadomą grę z konwencjami gatunku.

Benedykt Dampc. Prywatny detektyw
składa się z 10 krótkich opowieści. Nie ma tu miejsca na efektowne pościgi samochodowe czy strzelaniny. Szyłak konsekwentnie odwołuje się do swojskich realiów naszego kraju. Lokalizacja nie jest jednak na tyle nachalna, żeby nie można było mówić o pewnej uniwersalności czy czerpaniu z szerszych schematów gatunku. Historię rozwiązywanych przez Dampca spraw równoważone są luźnymi opowieściami z prywatnego życia bohatera, które – jak na klasycznego prywatnego detektywa przystało – koncentrują się na włóczęgach po barach i uganianiu się za pięknymi kobietami. Warto zaznaczyć, że Szyłak znakomicie rozgrywa w swoich scenariuszach erotyzm. Jest on obecny prawie w każdym epizodzie, stroni jednak od dosadności i ucieka od banału (może poza i tak niezbyt udanym Tropicielem).

I tak Dampc fotografuje małżeńską zdradę, poszukuje zaginionych mężów, ratuje piękne blondyny z opresji, tłucze zbójów jak muchy a na deser jeszcze – odstrzeli wilkołaka (?!). Niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z jednostronicową historią, czy z nieco bardziej rozbudowaną fabułą, Szyłak prowadzi narrację bardzo sprawnie. Godna uwagi jest różnorodność wykorzystywanych konwencji, dzięki czemu mamy możliwość zobaczenia głównego bohatera w bardzo różnych konfiguracjach. W drapieżnym Dżentelmenie mamy dynamiczną akcję, w stonowanym Zawodowcu ciekawy dylemat moralny, w Pasażerze ostrą groteskę, z kolei Tropiciel to krwisty – a przez niepotrzebną dosłowność kiczowaty - horror. Autor trzyma Dampca wyraźnie na dystans, nie mamy zbyt wielu możliwości bliższego poznania głównego bohatera, co daje nam klasyczną, enigmatyczną postać noir.   

Autorem okładki oraz rysownikiem opowiadania rozpoczynającego zeszyt jest Rafał Szłapa. Jego pomysł na Dampca jest zdecydowanie realistyczny. Warto podkreślić wysmakowane efekty kolorystyczne, które znakomicie oddają duszną atmosferę baru. Minusem Szłapy jest zbyt linearna i monotonna kompozycja plansz, co w połączeniu ze statycznymi kadrami może nieco nużyć.  

Diametralnie inne myślenie reprezentuje Karol KRL Kalinowski: jego Łaskawca to ciekawy eksperyment graficzny, wykorzystujący w udany sposób szkicową kreskę oraz szerokie spektrum odcieni szarości. Oszczędne, daleko odchodzące od realizmu rysunki wymagają dłuższych dopowiedzeń słownych, aczkolwiek całość broni się dzięki konsekwentnej realizacji pomysłu.

Graficzne interpretacje Dampca autorstwa pozostałych rysowników dają się wpisać pomiędzy skrajności wyznaczone przez realistycznego Szłapę i eksperymentującego KRL-a. Poszukiwacz Kamila Bachmińskiego budowany jest w oparciu o stylistykę negatywu, śmiało operującą ostrymi kontrastami czerni i bieli, mocną, kanciastą kreskę, ciekawe kadrowanie. Skojarzenia z poetyką Sin City nasuwają się same, niestety Bachmiński jest dość nierówny: obok naprawdę porywających momentów trafiają się raczej słabe. Marcin Nowakowski jest autorem rysunków do epizodów opiewających barowe przewagi Dampca. Bardzo chandlerowskie w swojej wymowie, wykorzystujące dynamiczną, realistyczną kreskę. Każda z historii narysowana jest w nieco innej stylistyce: w Fachowcu mamy malarską fakturę, Superbohater to komputerowo nakładane kolory, z kolei czarno-biały Dżentelmen atakuję drapieżną, szkicową kreską. Warto podkreślić, że w każdym z tych wydań Dampca nie opuszcza intrygujący czytelnika nerw.
 
Prywatny detektyw zawiera dwie perełki. Najkrótsze opowiadania zeszytu są znakomitym przykładem dopełnienia się treści i formy. Trudno cokolwiek do nich dodać, nie sposób nic ująć, a kolejne odczytania utwierdzają w przekonaniu, że nie można było narysować tego lepiej. Fachowiec Nowakowskiego to bardzo elegancka, realistyczna kreska, znakomite kolory i kadrowanie oraz lekko płynąca narracja zwieńczona chandlerowską  puentą. Z kolei dwustronicowy Obserwator Huberta Ronka to udany pastisz gatunku, prześmiewcza gra z ikoną prywatnego detektywa - ten bowiem... obserwuje kobiece pupy. Kanciaste, ocierające się o groteskę rysunki oraz doskonałe kadrowanie (zoomy na jędrności!) zachwycają prostotą i bezpretensjonalnością.


Pochwalono Szyłaka za gotowość do współpracy z różnymi rysownikami, zwrócono uwagę na ciekawą grę z gatunkiem opowieści detektywistycznej. Wszystko to prawda, należy więc zadać pytanie, co z tego wynika? Szyłak dowiódł swoich kompetencji jako scenarzysta oraz potwierdził swoją niezależność, podejmując ryzyko współpracy z różnymi rysownikami. Ci z kolei mieli niepowtarzalną możliwość porównać własne umiejętności. Co zostało czytelnikowi? Wydawnictwo Timof i Cisi Wspólnicy buduje swoją markę w oparciu o komiksy raczej eksperymentujące, skierowane do ludzi znających język komiksu, wymagających od niego nieco więcej. Niewątpliwie drugi tom przygód Benka Dampca wychodzi tym oczekiwaniom naprzeciw. Inna sprawa, czy jest je spełnia. W moim odczuciu nie do końca.

Druga sprawa: osobiście dostrzegłem w postaci Dampca potencjał, który śmiało można by wykorzystać w nieco inny sposób. Nie może być oczywiście mowy o stricte popularnej serii jaką był – daleko nie szukając – Żbik, aczkolwiek postać Benka Dampca zyskała moją sympatię i z przyjemnością zobaczyłbym jej rozwinięcie w dłuższej formie, o jednolitej, raczej realistycznej kresce, bliższej tradycyjnemu komiksowi sensacyjnemu.


PS: Powyższa recenzja pisana była na długo przed pierwszymi oficjalnymi wzmiankami o trzecim zeszycie przygód Benedykta Dampca, który ma się ukazać już wkrótce nakładem wydawnictw Timof i Cisi Wspólnicy. Autor z ogromną ciekawością czeka na kolejny – tym razem pełnozeszytowy – efekt współpracy Jerzego Szyłaka i Karola KRL Kalinowskiego.



Benedykt Dampc. Prywatny detektyw.

Scenariusz Jerzy Szyłak
Rysunki Rafał Szłapa, Hubert Ronek,
Karol ’KRL’ Kalinowski, January Misiak,
Marcin Nowakowski, Kamil Bachmiński, Agon
Wydawca Timof i cisi wspólnicy, październik 2006
ISBN-10 83-922963-4-6
Stron 65
Cena 15,—