Wiedeńska krew, Frank Tallis

Autor: Tomasz Daniel Dobek
Data publikacji: 04 października 2007

Wiedeńska krew

Autor: Frank Tallis

Wiedeńska krew Tallisa, drugi tom Zapisków Liebermana, łączy w sobie, zdawałoby się, dwie sprzeczne narracje: wiktoriański schemat kryminalny z freudowskimi analizami przypadku. Sprzeczność mogłaby tkwić w samej metodzie działania: mamy tu przecież racjonalizm oraz opozycyjną mu na pierwszy rzut oka podświadomą intuicję. Okazuje się, iż te dwie metody zazębiają się bardzo mocno.

To zresztą Freud jest autorem słynnej tezy, która stanowiła później istotny element rozwoju kryminalistyki: „Ci, którzy mają oczy i uszy są przekonani, że umarli nie mogą już zdradzić żadnych sekretów. Lecz gdy ich usta milczą, przemawiają ich koniuszki palców; zdradliwe siły wyzierają przez każdy por ciała…”.

W kryminalistyce bardzo cenne okazały się freudowskie intuicje, iż winny człowiek zdradzi się podświadomie swym zachowaniem. Podświadomość upuszcza z ludzkiego ciała i psychiki soki, których ten nawet nie zauważa: gesty, ton mowy, lapsusy słowne, czy analogiczne do nich, nie uświadamiane przez twórcę powtarzalne symbole zawarte w dziełach sztuki – wszystko to będzie mieć w książce Tallisa rangę kardynalną, i poniekąd będzie rekompensowało niedostatki raczkującej metodologii śledczej, gdzie dopiero przebąkuje się o badaniach odcisków palców, a amerykańska latarka z przenośnią żarówką elektryczną będzie się wydawać szczytem techniki…

Oto bowiem mamy pierwsze lata dwudziestego wieku, zimowy Wiedeń, w którym królują nastroje dekadenckie pospołu z fermentami myślowymi, społecznymi i politycznymi. Wytworne salony i wiedeńskie kawiarnie huczą od rozmów po sztuce, filozofii, polityce. To w stolicy Austrii mijają się na ulicach już wówczas słynne pesrony pokroju Freuda, Artura Schnitzlera, Gustava Klimta, Mahlera czy Wittgensteina. Lecz obok tychże gorąco robi się także w sferach nie związanych z humanistyką: wśród germańskich, mistycznych lóż,  darwinistów czy, brzmiących z nietzscheańska, pierwszych narodowych socjalistów…

A pod tym, przepysznym, chrupiącym od rogalików, pieczonych mięs, pachnącym aromatem kawy i salonowych cygar, którymi to krzepią się sfery wysokie, istnieje pod-Wiedeń: miasto śmierdzących zaułów, brudnych burdeli, pakamer i kanałów, gdzie gnieżdżą się nielegalni imigranci, starający się uniknąć deportacji…

W tym całym, bardzo plastycznie przez autora oddanym, zaduchu nowego wieku współpracują ze sobą dwaj protagoniści, reprezentujący owe przeciwstawne szkoły śledcze. Młody doktor medycyny, Max Liebermann, stoi właśnie na przedsionku małżeństwa, poza życiem prywatnym zaś żarliwie fascynuje się rozkwitająca psychoanalizą. Każdej środy, razem z innymi „wyznawcami” doktora Freuda, zbierają się u niego w mieszkaniu, by w aurze tajnego spisku zagłębiać tajniki; ludzkich dusz… Liebermann jest ponadto wybornym pianistą, regularnie oddającym się śpiewaniu i muzykowaniu wraz ze swym serdecznym przyjacielem, inspektorem Oskarem Rheinhardtem. Tenże jest znów zdolnym barytonem, lecz przede wszystkim zdolnym detektywem. To dzięki niemu Max ma okazję szlifować swą psychoanalizę na prawdziwych, kryminalnych przypadkach.

Te zaczynają się od – wiedeńskiego ogrodu zoologicznego, gdzie dochodzi do morderstwa Hildegardy; owa martwa dama jest ulubienicą cesarza Austro-Węgier,  a prywatnie – wielkim okazem anakondy. Morderstwa już wkrótce wybuchną z makabryczną siłą: ktoś masakruje prostytutki w jednym z przybytków, a pozostawione ślady mogą iść bądź w stronę mistyki, bądź – właśnie w  stronę klasycznej , podstawowej psychoanalizy. A może i w to, i w to.

W intrydze istotną rolę odgrywają niepokoje rasowe, które już za chwilę zaowocują obiema wojnami. Frank Tallis buduje nastrój na kontrastach salonu z ulicą, wielkich idei  z ich wykrzywionym odbiciem, piękna sztuki i jej zwichrowanych hybryd, na tle których owe niepokoje będą wyrastać. W tle mocno zaznaczy się duch Mozarta, Salierego oraz baśniowo-symbolicznych figur z Czarodziejskiego fletu. Sztuka w ogóle będzie tu nośnikiem tajemnicy: muzyka i malarstwo staną się metafizycznym medium, manifestującym ludzkie emocje i namiętności; piękne i czyste, oraz te, które, wskazane paluchem Freuda, zdradzą zgniłe pokłady duszy twórcy. Dziś może razić nieco literalna wykładnia psychoanalizy: jeśli szabla, to i falliczność, jeśli na płótnie zamiast rzymskiej purpury kwitnie obsesyjna czerwień, mamy z pewnością mordercze skłonności… Tallis jednak wchodzi w epokę do końca, i zaznaczając, iż ta dziedzina nauki (czy, jak do dziś chcą niektórzy, para-nauki) jest jeszcze bardzo niepewna, pozbawia nas poczucia naiwności i trafnie opowiada, jak psychoanaliza uczy się na własnych błędach (te uświadamia jej „racjonalna” szkoła kryminalna). I to w powieści kusi najbardziej: przygoda z egzotycznym prądem myślowym, z jego, szalenie śmiałymi nieraz, interpretacjami , które  dziś już okrzepły na tyle, by pewne elementy umieścić na stałe w kryminalistyce współczesnej. Pomimo, iż osadzonej w „twardej”, naukowej cywilizacji, często nie potrafiącej się obejść bez umiejętności czytania inner space. Mistrzowie typu Jeffery Deavera grają tym stale (patrz Lincoln Rhyme czy ostatnio Katheryn Dance ).

Wiedeńską krew polecam zatem bardzo – i jako sprawny kryminał, i jako wciągający wehikuł czasu.







 

 

 

 

Wiedeńska krew

Frank Tallis
liczba stron: 288
miejsce wydania: Wrocław
rok wydania: 2007
oprawa: miękka
wymiary: 135 x 205 mm
wydawca: Dolnośląskie, Wydawnictwo
ISBN: 978-83-245-8530-4

 

Udostępnij

Sprawdź, gdzie kupić "Wiedeńska krew" Frank Tallis

PRZECZYTAJ TAKŻE

RECENZJA

Zabić czas, Frank Tallis

{mosimage} Jeśli ktoś ma ochotę na – trzymającą w napięciu od pierwszych do ostatnich stron – „zwykłą” powieść z elementami kryminału i ...

01 lipca 2008