"Zawartość kryminału w kryminale jest dziś znacznie niższa niż kiedykolwiek. Autorzy zaczęli opisywać szersze spektrum spraw niż odpowiedź na pytanie „kto zabił?" i może dlatego kryminały stały się literaturą złotego środka." - mówi Marcin Wroński w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej".
Z autorem cyklu kryminałów z komisarzem Maciejewskim w roli głównej rozmawia Cezary Polak
Cezary Polak: Czy policjant z Lublina będzie prowadził śledztwo w Chartres?
Marcin Wroński: Ależ nie! Jadę do Francji w ramach projektu City Books, w Chartres mam posiedzieć dwa tygodnie, porozglądać się i napisać opowiadanie ulokowane w tamtych realiach.
Opowiadanie kryminalne?
To jeden z wariantów. Myślę też o fabule historycznej. Jest sobie na przykład Żydówka z Lublina, tuż przed drugą wojną wysłana przez rodziców do, w ich mniemaniu, bezpiecznej Francji, gdzie zastaje ją nazistowska okupacja. A więc w pewnej mierze proza lubelska.
Czy istnieje coś w rodzaju lubelskiego ducha?
Dusza lubelska to bardzo toksyczny twór. Z jednej strony klasyczny lublinianin jest po wschodniemu sympatyczny, gościnny i wyluzowany. Niestety jest też fatalista. Uważa, że nie mu się nie uda, ponieważ jego rodzicom i dziadkom też się nie udało. A staranie się, żeby się udało, nie ma większego sensu. Dlatego z dużą podejrzliwością spogląda na tych, którym się udaje.
Cały wywiad można przeczytać w dzisiejszym "Dzienniku Gazecie Prawnej" w dodatku "Kultura"
Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"