Ito Junji, klasyk mangi

Junji Ito



mosimageMangaka (rysownik i scenarzysta mang) uznawany za jednego z najwybitniejszych i najoryginalniejszych twórców komiksowego horroru. Urodzony w 1963 w Prefekturze Gifu, już jako dziecko przejawiał talent plastyczny, jego pierwszym źródłem inspiracji były rysunki starszej siostry, jako nastolatek zafascynował się komiksami Kazuo Umezu, nazywanego „ojcem chrzestnym mangowego horroru”. Wykształcenie odebrał jednak jako technik dentystyczny i aż do początku lat 90 pracował w tym charakterze, tworzenie komiksów traktując jako hobby. Trzeba dodać, hobby przynoszące mu duże uznanie (już jego debiut, „Tomie” zapewnił mu prestiżową Nagrodę Kazuo Umezu) i coraz większą popularność. W końcu pewność utrzymania się wyłącznie z pracy mangaki zdecydowała o jego całkowitym poświeceniu się twórczości.

Ito słynie z niekonwencjonalnych i surrealistycznych pomysłów, z których zawsze potrafi wydobyć cały przerażający potencjał. Najczęściej odwołuje się przy tym do lęków związanych z naruszeniem, rozpadem i/albo radykalnym przekształceniem ludzkiej cielesności (tzw body-horror), często wychodząc od obsesji fizycznego piękna, nie stroni jednak także od tak klasycznych tematów jak zemsta z zaświatów, choroba psychiczna czy klaustrofobia. Charakterystyczne dla jego twórczości są tajemnica (źródła koszmarnych zjawisk i wydarzeń pozostają zwykle niejasne lub nieznane) i poczucie znikomości człowieka wobec kapryśnych i okrutnych nadprzyrodzonych sił; w tym ostatnim widać wpływy H. P. Lovecrafta, którego Ito jest wielbicielem.  

Uwagę zwraca jego werystyczna kreska, różna od tej, do której przyzwyczaiła odbiorców większość mang.       
        

Najważniejsze dzieła:


mosimageTomie 


Dwutomowy zbiór opowieści o Tomie Kawakami: ostatecznej postaci femme fatale. Ta niezwykle atrakcyjna dziewczyna ma szczególny dar – każdy mężczyzna na którego spojrzy zakochuje się w niej tak bardzo, że gotów jest na jedno jej skinienie zabijać, każda kobieta w której pobliżu przebywa zaczyna życzyć jej śmierci. W końcu nienawiść kobiet albo szalona zazdrość w którą zamienia się miłość mężczyzny prowadzą do nieuniknionego – piękność zostaje krwawo zamordowana, tylko po to, by powrócić i dokonać zemsty. Tomie nie jest bowiem istotą ludzką, ale potworem obdarzonym zdolnością regeneracji z jednej kropli krwi, włosa czy, w przypadku spalenia ciała, mosimagedrobinki popiołu. Kolejne opowieści przedstawiają nam historie ludzi, którzy mieli nieszczęście spotkać ją na swojej drodze i zostali wciągnięci w cykl jej autodestrukcji i odrodzenia. Ito znalazł znakomity sposób opowiedzenia o sile pożądania i obsesyjnych uczuć, ale przede wszystkim o psychologicznej manipulacji. Bo jedyną miłością jaką tak naprawdę zna Tomie jest miłość do władzy nad drugim człowiekiem. Władzy spod której nie sposób się wyzwolić, bo ten, kto zabija Kawakami ten w największym stopniu staje się jej niewolnikiem.



Flesh colored horror 

 
 
Zbiór sześciu krótkich opowieści, jak sam tytuł wskazuje, eksploatujących cielesne lęki. Jest tym dla twórczości i kariery Ito, czym „Księgi krwi” były dla Clive’a Barkera, zawarte tu historie uchodzą już za klasyki. Na szczególną uwagę zasługują „Dying young”, wplatające elementy satyry społecznej w przerażającą grę z toposem śmierci młodych i pięknych, oraz „Long hair in the attic”, które stało się inspiracją pierwszego, telewizyjnego „Ju-on” Takashiego Shimizu.


The story of Mysterious Tunnel 



Drugi z najwyżej ocenianych zbiorów. Tym razem Ito stawia raczej na oniryczną niesamowitość, choć ostatnia historia, „Blood sickness” należy do jego najbardziej makabrycznych pozycji. Utwory „Long dream” i „Drifting spores” należą do najoryginalniejszych opowieści we współczesnym horrorze..                                 

        

mosimageUzumaki 



Najdłuższy, wydany w trzech tomach, komiks tego autora, często uznawany za jego opus magnum. Apokaliptyczna historia miasteczka dotkniętego dziwaczną klątwą stała się dla Ito okazją do wykazania się niewiarygodną wręcz pomysłowością i umiejętnością wydobywania niepokoju z zupełnie zwyczajnych albo wręcz zabawnych przedmiotów, miejsc i postaci. Przeplatanie czarnego humoru, makabry i nie pozostawiającego nadziei egzystencjalnego przerażenia, wszechobecne poczucie dziwności czynią „Uzumaki” pozycją absolutnie mistrzowską. Bohaterowie, mieszkańcy Kurozu-cho muszą zmierzyć się z przekleństwem... spirali. Począwszy od obsesji na punkcie spiralnych mosimageprzedmiotów po coraz bardziej surrealistyczne zjawiska tajemny kształt zaczyna przejmować kontrolę nad ludzkimi umysłami i całą rzeczywistością. Makabryczna wersja skaczącego na sprężynie diabełka z pudełka, świdry jako główny rekwizyt wariacji na temat mitu wampirycznego czy nastolatki wywołujące dmuchnięciem trąby powietrzne w przeróbce bajki o trzech świnkach nie wyczerpują inwencji Ito, wszędzie gdzie występuje lub może wystąpić spiralny element pojawiają się zniszczenie i śmierć. Znany świat i trywialne zdarzenia zmieniają się nagle w koszmar z którego nie ma ucieczki.                                



mosimageGyo 



Czerpiąca z ducha H.R. Gigera szokująca groteska, której punktem wyjścia jest strach przed... smrodem, konkretniej tym, który może wydzielać ludzki organizm. Stopniowo pojawiają się jednak lęki związane generalnie ze zdominowaniem przez własną, podatną na degeneracje cielesność. Pod koniec Ito przechodzi tu sam siebie pokazując jedne z najbardziej wstrząsających i niesamowitych obrazów degradacji ciała ludzkiego jakie można spotkać w horrorze. Wszystko zaczyna się od pojawienia się wychodzących z morza istot cuchnących jak rozkładające się ludzkie zwłoki. Sam ich wygląd niepokoi przekroczeniem naturalnego porządku – przypominają zwyczajne ryby, tyle, że poruszają się na ostrych, owadzich nogach, sprawiających na dodatek wrażenie jakby były zrobione z metalu. Na ląd wychodzą coraz większe stworzenia, w tym rekiny wywołujące zagrożenie znacznie większe niż zapachowy dyskomfort, potem zaczynają pojawiać się lądowe zwierzęta opatrzone podobnymi metalowymi nogami. W końcu przedziwna forma życia przyjmuje najbardziej przerażającą dla nas formę. Mniej obrzydliwe niż można by się spodziewać, może za to przyprawić o nocne koszmary.

Post-Ringowy renesans japońskiego horroru zwrócił na utwory Ito uwagę filmowców, którzy zaczęli eksploatować jego twórczość na dużą skalę. Niestety, rezultat często pozostawia wiele do życzenia.


Oto najważniejsze adaptacje komiksów Junjiego Ito:


 „Tomie” Ataru Oikawy z 1999 r, i jego sześć sequeli (siódmy w drodze), w większości nakręconych przez różnych reżyserów (tylko Oikawa powracał do tematu kręcąc dwa z nich), za każdym razem z inną aktorką w roli tytułowego monstrum. Seria z pewnością nie należy do największych osiągnięć azjatyckiej grozy, choć niektóre z filmów mogą się podobać, szczególnie uznawana za najlepszą część „Tomie: Rebirth” Takashiego Shimizu.

Uzumaki” Akihiro Higuchiego, znanego bardziej jako Higuchinsky. Bardzo udana adaptacja mimo znacznych odstępstw od fabuły mangi (co nie powinno dziwić, jako, że w momencie realizacji filmu, ostatni tom komiksu nie został jeszcze wydany)i odejścia od straszenia na rzecz czarnego humoru.

Nagai yume (Long dream)” tego samego reżysera. Nakręcona dla telewizji zaledwie godzinna ekranizacja wspomnianej historii z „The story of Mysterious Tunnel” należy do najlepszych filmów opartych na twórczości Ito. Higuchinsky doskonale oddał psychodeliczny klimat Dickowskiej z ducha opowieści o ludziach cierpiących na nieznaną chorobę sprawiającą, że sfera snu całkowicie dominuje u nich nad sferą jawy.        

Shibito no koiwazurai (Lovesick dead / Love ghost)” Kazuyukiego Shibuyi. Według dłuższej historii pod tym samym tytułem, znów mamy małe miasteczko i jego młodych mieszkańców ogarniętych obsesją, tym razem na punkcie starożytnej sztuki wróżenia, mogącej ściągnąć na człowieka gniew duchów. Kolejna z najlepszych adaptacji. Film zachwyca zdjęciami (których wysmarowanie szczególnie uderza przy niskim budżecie), zaskakuje dobrym aktorstwem i angażuje emocjonalnie jak mało który horror.            

Kakashi (Scarecrow)” Norio Tsuruty. Twórca prekursorskiej wobec j-horroru serii video „Honto ni atta (Scary true stories)”, w Polsce znany przede wszystkim jako reżyser „Ringu 0” i „Wizji (Yogen)” wziął na warsztat wydaną w zbiorze „Face burglar” oniryczną opowieść o mieszkańcach pewnej wioski, praktykujących pradawną i potencjalnie bardzo niebezpieczną magię. Film przyjęty został chłodno, przede wszystkim ze względu na brak strachu; w istocie bardziej przypomina baśń albo mroczne fantasy. Broni się jednak bardzo dobrymi zdjęciami, specyficzną atmosferą i japońskim folklorem, z którego czerpie garściami.  



                
       

                       
    

Udostępnij artykuł