Deduktor, M. Gałek, M. Nowakowski

Autor: Webmaster
Data publikacji: 16 października 2007

Deduktor

Autor: M. Gałek

Charakteryzując współczesną polską scenę komiksową w „Tekstyliach. Bis”, Szymon Holcman stwierdza, że brak profesjonalnych wydawców oraz znikome zainteresowanie komiksem szerszej publiczności „sprawiło, że (w latach dziewięćdziesiątych) rysownicy i scenarzyści tworzyli komiksy całkowicie autorskie, przelewali na papier swoje fantazje bez jakichkolwiek ograniczeń – czy to cenzurą obyczajową, czy też wymaganiami potencjalnego wydawcy”.

Wytworzyło to sytuację zgoła odmienną od rozwiniętych rynków wydawniczych krajów Europy Zachodniej czy USA. Komiks zajmuje tam poczytne miejsce jako jeden z ważnych elementów popkultury, wychodząc naprzeciw oczekiwaniom licznych odbiorców. Nie oznacza to, że dzieła autorskie nie powstają – pierwsze skojarzenie: Frank Miller – aczkolwiek na komiks patrzy się przez pryzmat mainstreamu. W Polsce z jednej strony powstają znakomite komiksy autorskie, trafiające jednak do wąskiego grona odbiorców, z drugiej bardzo słabe tytuły nastawione na komercyjny sukces. Dlatego niezmiernie cieszą mnie takie rzeczy jak Deduktor Michała Gałka (scenariusz) i Marcina Nowakowskiego (rysunki), którzy udowadniają, że da się zrobić w Polsce komiks jak najbardziej popularny na naprawdę wysokim poziomie.

Tytułowy Deduktor to agencja detektywistyczna, prowadzona przez trzech twardzieli – nieudaczników: Mariana, Charliego i Barta. Dzieło Gałka i Nowakowskiego czerpie pełnymi garściami z gatunkowej opowieści detektywistycznej: mamy tajemniczego zleceniodawcę, który wplątuję bohaterów w niezłą kabałę, mamy strzelaniny, bijatyki i pościgi, mamy piękne kobiety (na okładce nie bez kozery umieszczono 18 w czerwonym kółeczku!), mamy – mniej lub bardziej – niespodziewane zwroty akcji. No właśnie, mimo tego że narracja prowadzona jest sprawnie, same rozwiązania fabularne mogą budzić pewne zastrzeżenia (mnie osobiście motyw z zakonnicą wydał się niezbyt przekonującym etapem śledztwa, a naprowadzanie na rozstrzygnięcie zagadki nieco zbyt nachalne), aczkolwiek z akcentem na „pewne”. Ogólnie nie jest źle, a drobne niedopracowania fabularne rekompensują z nawiązką naprawdę znakomite motywy. Takie partie jak wizyta w prosektorium, pościg ciężarówką czy finałowa scena w strugach deszczu naprawdę zapadają w pamięć!

Słów kilka o tym jak opowiedziano historię, czyli rzecz o stronie graficznej Deduktora. Nowakowski operuje realistyczną kreską, jakże adekwatną dla komiksu sensacyjnego, z której wyciąga ile się da. Mocne, dynamiczne rysunki, znakomicie oddają wartką akcję. Nie ma mowy o monotonii: dzięki umiejętnemu kadrowaniu oraz różnorodnym ujęciom komiks czyta się jak dobrze zrealizowany film. Gdy trzeba, potrafi bardzo szczegółowo oddać najdrobniejsze detale, by za chwilę zastosować skrót graficzny (np. jednokolorowe tło korespondujące ze stanem emocjonalnym postaci lub wykonywaną przez nią czynnością). Znakomite kolory oraz przemyślanie stosowany światłocień to kolejny plus Deduktora: rozmowa na komisariacie rozgrywająca się przy świetle sączącym się przez zasłonięte żaluzjami okna – swoją drogą tak doskonale spuentowana przez Mariana – wydaje się być tutaj najlepszą ilustracją. Kompozycja kadrów na stronie to kolejny dowód na to, że Nowakowski naprawdę zna się na tym co robi: wszystko jest przemyślane, zawsze na usługach przekazywanej treści, odległe od schematów. Na uwagę zasługuję zabawa z „czerwonymi ramkami”: kadry umieszczane w nich pokazują wydarzenia, które rozgrywają się w mgnieniu oka; taki komiksowy odpowiednik szybkiego montażu w filmie – może jeszcze nie do końca dopracowana, ale ciekawa propozycja.

Mimo że nigdy nie tracimy z oczu głównego wątku sensacyjnego, autorzy wzbogacają go sporą dawką soczystego humoru. Slapstickowa postać Mariana, niekonwencjonalny zwierzak osiłka Barta (kura Rozalia!), cięte dialogi to zaledwie kilka przykładów. Niech będzie powiedziane, że Gałek z lubością sięga po elementy slangu zabarwiane rubasznymi przekleństwami – może to razić, aczkolwiek z drugiej strony nadaje historii pikanterii: ja to kupuję.

Filmowe inspiracje były już wspominanie przy analizie warsztatu Nowakowskiego; w całym „Deduktorze” jest ich znacznie więcej. Bronisław Czarliński vel Charlie to chodzący hołd złożony Charlesowi Bronsonowi. W komiksie napotykamy również sobowtór Angeliny Jolie. Natomiast styl w jaki Gałek dokonał trawestacji „5 elementu” budzi zachwyt i zgrozę jednocześnie: w każdym razie nic dziwnego, że Bruce Willis i Milla Jovovich doczekali się oficjalnych przeprosin na kartach komiksu! Te filmowe naleciałości są na tyle istotne, że przez moment obawiałem się, że czeka nas kolejny komiksowy przekładaniec z cytatów filmowych, jakim było 48 stron Adlera i Piątkowskiego, ale okazały się – podobnie jak humor – ciekawymi dodatkami wzbogacającymi właściwą historię.

Deduktor to naprawdę rzetelnie zrobiony komiks popularny. Jest to o tyle ważne, że – jak wspominałem we wstępie – w Polsce dużo łatwiej o stawiające na oryginalność komiksy ambitne, niż o dobrze zrealizowaną komercję. Nie mam nic do idei komiksu autorskiego samego w sobie, stronię od gloryfikacji komercji oraz myślenia stricte rynkowego, ale w sytuacji w jakiej znajduje się komiks w Polsce, kto wie, czy przypadkiem najbardziej właśnie nie potrzebujemy rzeczy takich jak „Deduktor”: komiksów które mają potencjał dotrzeć do szerszego grona odbiorców. A jeśli to prawda, to nie chciałbym być złośliwy, ale porównując „Deduktora” do odświeżonego ostatnio Żbika, to od razu widać, którędy droga.

Aha, warto wspomnieć, że klamrą spinającą komiks jest poniedziałkowy ranek w biurze agencji Deduktor: taka bardzo serialowa zagrywka, która pozwala przypuszczać, że spotkamy się jeszcze kiedyś z chłopakami, czego wszystkim i sobie życzę z ręką na sercu.



Deduktor

Scenariusz: Michał Gałek
Rysunki: Marcin Nowakowski
Wydawca polski: Atropos
Data wydania polskiego: październik 2007
Liczba stron: 64
Format: 21x29,7 cm
Okładka: miękka, kolorowa
Druk: kolorowy
Cena: 39,99 zł


Udostępnij

Sprawdź, gdzie kupić "Deduktor" M. Gałek