Wywiad z Camillą Lackberg

Wywiad z Camillą Läcberg

Camilla Läckberg, która zaledwie tydzień temu była gościem Międzynarodowego Festiwalu Kryminału Wrocław 2012, opowiedziała "Rzeczpospolitej", jak naprawdę wygląda Szwecja i jak Fjällbacka zmieniła się dzięki jej powieściom.

Mariusz Cieślik: Przez lata Szwecja uchodziła za socjalistyczny raj. Ojczyznę Abby, Ikei, Volvo i Astrid Lindgren, gdzie wszyscy żyją miło, długo i szczęśliwie. Jednak za sprawą fali popularnych kryminałów wizerunek pani kraju zaczął się zmieniać.
Camilla Läckberg: Moi rodacy nie zdają sobie z tego sprawy. Ja zrozumiałam to, dopiero kiedy zaczęłam dużo podróżować po świecie. Nie wszystkim się u nas dobrze powodzi i nie wszyscy jesteśmy wysokimi blondynami. Szwecja jest również krajem ubóstwa, alkoholizmu, przemocy w rodzinie i przestępczości. Mamy te same problemy społeczne co inne nacje. Ale reszta świata dowiedziała się o tym chyba dopiero przy okazji szokujących zabójstw polityków: premiera Olofa Palmego i minister spraw zagranicznych Anny Lindh.
[...]
M.C.: Jak mieszkańcy Fjällbacki zareagowali na wizerunek miasta, szwedzkiej stolicy zbrodni, który stworzyła pani w swoich książkach?
C.L.: Bardzo się obawiałam, że się obrażą. Ale jest dokładnie na odwrót. Kiedy przyjeżdżam do Fjâllbacki okazują mi sympatię, a niektórzy wręcz proszą, żeby to w ich wannie czy ogródku umieściła jakiegoś trupa. Nie bez znaczenia jest fakt, że do miasteczka przyjeżdżają turyści zainspirowani lekturą moich książek. Organizowane są nawet wycieczki śladami bohaterów powieści. Owszem Fjâllbacka była od lat kurortem, ale ruch był tam tylko latem, dzięki sukcesowi cyklu o Erice Falck trochę się to zmieniło. Moje książki dają wręcz ludziom pracę. W miasteczku powstało nawet filmowe Studio Laeckberg. Niedawno rozpoczęto tam realizację dziesięciu pełnometrażowych filmów telewizyjnych i dwóch kinowych. To duży międzynarodowy projekt z udziałem telewizji szwedzkiej i francuskiej. Zresztą część zdjęć będzie kręcona w Polsce, bo pojawia się tam wątek obozów koncentracyjnych, do których Niemcy wysyłali mieszkańców Skandynawii. Przede wszystkim norweskich Żydów i żołnierzy ruchu oporu.


Cały wywiad znajdziecie w numerze "Rzeczpospolitej" z 27 października.