Gaja Grzegorzewska, Kryminalny rok

Kryminalny rok – podsumowanie

Dziś sylwester. Ostatni dzień roku. I nie ma co ukrywać i bawić się w fałszywą kokieterię – nie był to rok wspaniały. Ba, dla niektórych był to rok najgorszy z możliwych. Głównie z powodu kryzysu. Ofiarami padły pisma i wydawnictwa. A więc i my, ich użytkownicy i współtwórcy. To rok, gdzie różni moi znajomi co jakiś czas mówili: „Jest źle, ale gorzej już przecież nie będzie”, po czym następny miesiąc pokazywał, że zawsze może być gorzej. Człowiek jednak jest tak skonstruowany, że pomimo przeciwności losu wciąż będzie żywił tę odrobinę nadziei, że kolejny dzień, miesiąc, rok przyniesie poprawę. I będzie się starał nie przyjmować do wiadomości zdania tych pesymistów, którzy już kraczą, że 2013 będzie jeszcze gorszy.

Klimat i nastrój końca sprzyjają przeróżnym podsumowaniom. Czasopisma zajmujące się modą już niedługo ubawią nas zestawieniem najgorzej i najlepiej ubranych Polaków, a tak zwane pisma poważne zajmą się osiągnięciami w dziedzinie polityki, gospodarki i sportu. Niewdzięczne zadanie. Całe więc szczęście, że mi w udziale przypadło podsumowanie kryminalnego roku. To będzie bardzo subiektywne zestawienie i wezmę tu pod uwagę wszystkie przeczytane w tym roku przeze mnie kryminały, bez względu na to, kiedy zostały wydane.

Wybór nie był łatwy i to niestety nie dlatego, że w wyśmienitych powieściach mogłam przebierać jak w ulęgałkach, ale dlatego, że żadna książka w tym roku nie zaspokoiła do końca mojego kryminalnego apetytu. Każdej czegoś brakowało. Cały czas czekałam na olśnienie na miarę pierwszej części trylogii Larssona albo „Zmierzchu” Theorina, „Gdzie jesteś, Amando?” Lehane’a, „W Bagnie” Indriðasona, „Czerwonego gardła” Nesbø czy „Statku” Stefana Mani. I jeszcze kilku innych powieści, które uważam za pozycje doskonałe, niezwykłe, poruszające wyobraźnię niekoniecznie w przyjemny sposób, do których często powracam myślami. Może przez ten ciągły niedosyt i poszukiwanie nowego kryminalnego objawienia i kolejne mniejsze lub większe rozczarowania chętnie w tym roku wracałam do starych przyjaciół, takich jak niezastąpiona Agatha Christie czy zabawna Martha Grimes.


Ale do rzeczy. Spośród wszystkich przeczytanych przeze mnie w tym roku książek na pierwszym miejscu postawię „Mężczyznę, który przychodził w niedzielę” Thomasa Kangera. Kryminał z komisarz Eliną Wiik, która bada niewyjaśnioną sprawę sprzed dwudziestu pięciu lat. Ma na to niewiele czasu, wkrótce bowiem śledztwo ma ulec przedawnieniu i nieschwytany morderca będzie bezpieczny do końca swoich dni. Lubię kryminały, w których detektywi rozgrzebują stare ponure tajemnice, porywając się na coś, co wydaje się niewykonalne. Powieść Kangera wciąga i trzyma w napięciu, a jej dodatkowym atutem są interesujący i nietypowi bohaterowie.

Na drugim miejscu znajdzie się Kjell Ola Dahl i jego „Mały złoty pierścionek” z głównymi bohaterami, których bardzo polubiłam, czyli komisarzem Gunnarstrandą i jego podwładnym Frølichem. Prowadzone przez nich śledztwo dotyczy zabójstwa młodej dziewczyny, wyleczonej z nałogu narkomanki o bogatej i tajemniczej przeszłości. Wątków, podejrzanych i kolejnych odkrywanych tajemnic jest tu bardzo wiele, a samo rozwiązanie jest naturalnie, jak przystało na skandynawski kryminał, odpowiednio mroczne i ponure.

Na trzecim miejscu z pewnym wahaniem umieszczę „Smugę krwi” Johana Theorina. Z wahaniem, ponieważ czekałam na jego trzecią powieść, przytupując nogami z niecierpliwości, i gdy w końcu wpadła w moje zachłanne łapska, okazało się że nie do końca spełniła moje oczekiwania. Te wszystkie trolle i elfy nie bardzo do mnie trafiły. Mimo to Theorin to pisarz, który jak żaden inny potrafi zbudować klimat tajemnicy, grozy, dojmującego smutku i niepewności. I bardzo dobrze się go czyta, nawet jeśli rzecz dotyczy elfów.

Czyli znowu wygrali Skandynawowie!

Naturalnie całkiem przyjemnie czytało mi się też w tym roku tak zwanych pewniaków: Lehane’a, Rankina, Cobena, Holt, Sigurdardóttir, Indriðasona, Slaughter.

Może stałam się ostatnio zbyt wybredna i dlatego trudno mnie do końca zadowolić, może brałam z półki nie te książki, które powinnam. W każdym razie i sobie, i wam życzę w przyszłym roku samych dobrych kryminalnych wyborów, wysypu nowych doskonałych pozycji i nieupadających wydawnictw.


A jak wy podsumowaliście wasz rok z kryminałami?

Gaja Grzegorzewska