Gaja Grzegorzewska w "Wysokich Obcasach"

Gaja Grzegorzewska w "Wysokich Obcasach"

W sobotnich "Wysokich Obcasach", dodatku do "Gazety Wyborczej", na okładce pojawił się nie kto inny, a... Gaja Grzegorzewska! A w środku - długi wywiad z autorką, z którego możemy dowiedzieć się, dlaczego Julia Dobrowolska jest taka, jaka jest, i jak Gaja została pisarką.

Magdalena Lankosz: Filmoznawstwo - czy to znaczy, że chciałaś zostać krytykiem filmowym?
 
Gaja Grzegorzewska: Nigdy! Po maturze zdawałam na reżyserię. Gdybym została reżyserką, robiłabym wielkie epickie dzieła. Takie kiczowate, przerysowane, komiksowe, bawiące się konwencjami. Ale nie dostałam się i nie miałam ochoty próbować jeszcze raz. Poszłam więc studiować filmoznawstwo na UJ. W połowie studiów spędzałam wakacje u kuzynki. Jechałam rowerem przez pola. W pewnym momencie zorientowalam się, że dookoła panuje absolutna cisza, nie ma ludzi, nie słychać zwierząt, jest taki upał, że powietrze stoi. Złowroga, dzwoniąca w uszach cisza. Wtedy na końcu drogi wyobraziłam sobie mordercę z kosą. Reszta przyszła sama i tak powstał „Żniwiarz". Na początku Julia Dobrowolska miała być policjantką. Prywatną detektywką została, bo pisałam bez wielkich marzeń o wydaniu powieści i uznałam, że zagłębienie się w skomplikowane struktury i procedury policyjne pochłonie zbyt dużo mojej energii.
 
M.L.: Pomysły na następne powieści z serii przychodziły podobnie?
 
G.G.: Z każdą kolejną książką przygotowań i poszukiwań jest więcej. Pierwszą powieść pisałam dla siebie, teraz zastanawiam się nad odbiorcą, chcę mu opowiedzieć więcej niż tylko intrygę. Pisząc najnowszą powieść „Grób", zbadałam bardzo wiele przypadków nekrofilii.

Cały wywiad znajdziecie w "Wysokich Obcasach" (dodatku do "Gazety Wyborczej") z 9 lutego i na stronie wysokieobcasy.pl