Janusz Grabowski posiada barwną biografię, znakomity gust kulinarny – jest absolwentem Szwedzkiej Akademii Gastronomicznej, a opisy potraw, które znalazły się w powieści, mówią same za siebie – i spore pojęcie, jak pisać soczyste kryminały. Urodzony w Gdańsku, mieszka w Sztokholmie i łączy w swojej prozie to, co tygryski lubią najbardziej: polskie realia, świetnie zarysowaną sylwetkę głównej bohaterki oraz wartką akcję.
Z basenu portowego wyłowiono zwłoki młodej dziewczyny, kiedyś chyba bardzo pięknej, aczkolwiek trudno to obecnie stwierdzić, morderca bowiem mocno zmasakrował zwłoki. W czasie śledztwa nadkomisarz Ewa Wichert poznaje ludzi trójmiejskiego półświatka, odwiedza kolejne przybytki dla dorosłych, zawiera też bliższą znajomość z właścicielką jednego z nich. Wraz z bohaterami powieści płyniemy promem do Szwecji, aby w poszukiwaniu śladów przestępstwa przemierzać prześliczne uliczki Sztokholmu, równocześnie nie spuszczając z oka podejrzanych w Gdyni. Zaglądamy w zakamarki oliwskich ulic i ludzkich dusz. Penetrujemy podejrzane lokale Hamburga, odwiedzamy trójmiejskie knajpy, aby za chwilę zajrzeć… za furtę klasztorną. Polscy policjanci współpracują z policją szwedzką, a w całą sprawę zamieszani są ludzie różnych narodowości.
Świetnie napisana powieść kryminalna musi mieć nie tylko interesującą fabułę. Dobrze, jeśli dzieje się w miejscach zazwyczaj dla zwykłych śmiertelników niedostępnych. Oprócz wątków sensacyjnych, w „Wiadomości ze Sztokholmu” pojawiają się również wątki obyczajowe: kłopoty pani nadkomisarz z dorastającym synem i… samą sobą, konflikty w pracy związane z nadmiernymi ambicjami zawodowymi policjantów na stanowiskach i nie tylko. Śledztwo toczy się wartko, aczkolwiek pani nadkomisarz natrafia po drodze na liczne utrudnienia, wynikające po części z układów panujących w jej środowisku pracy, po części z niejasnej przeszłości niektórych zamieszanych w sprawę osób.
Najnowsza historia Polski sprzyja autorom powieści, nietrudno w niej znaleźć coś, co znakomicie ubarwi fikcję literacką, sprawi, że czytelnik zacznie się zastanawiać, czy aby autor w wymyśloną historię nie wplata wątków z życia wziętych. Wszak o sprawach poruszanych w książce słyszy się w dziennikach telewizyjnych, czyta w Internecie.
I jeszcze jedno: Janusz Grabowski opisuje postaci i miejsca w sposób znakomity, barwny, ze znajomością zarówno ubiorów, jak i potraw. Ta plastyczność opisów świetnie służy temu, aby czytelnik ani na moment się nie znudził, nie przewracał niecierpliwie stron w poszukiwaniu „akcji”.
Mam nadzieję że autor uraczy nas jeszcze kiedyś kawałkiem niezłej, sensacyjnej prozy, będziemy czekać niecierpliwie. A może uda się go spotkać podczas Festiwalu Kryminału, kto wie?
Znana z powieści "Wiadomość ze Sztokholmu" komisarz Ewa Wichert powraca. Tym razem podąża tropem zbrodni do egzotycznego Stambułu. Nowa powieść Janusza Grabowskiego, ...
12 sierpnia 2013