Zbrodnicze scenerie (cz. II), Gaja Grzegorzewska

Zbrodnicze scenerie (część druga)

Część I

Jak obiecywałam w tamtym tygodniu, dziś kolejna porcja lokalizacji, które upodobali sobie autorzy kryminałów i niezmordowanie umieszczają w nich akcje swoich powieści. A robią to ku uciesze czytelników, którzy czytając w opisie książki, iż rzecz będzie się działa na wyspie bądź w pociągu, zacierają ręce z radości. Żaden nie skrzywi się i nie powie: „co, znowu wykopaliska?” albo „ileż razy mam jeszcze czytać o szkole z internatem”, lub „oho! kolejny nudny kryminał o szpitalu psychiatrycznym!” i „raz czytałem o morderstwie w pociągu i wystarczy mi na całe życie!”.

Zacznijmy więc od pociągu właśnie.

Pociąg – pociągi i kryminały są ze sobą bardzo silnie powiązane. Wysunę nawet śmiałą tezę, że pociąg bez kryminału nie ma po prostu sensu. Kryminał występuje w pociągu, pociąg w kryminale. I nie na darmo mówi się przecież: literatura pociągowa! Najsłynniejszy kryminał, którego akcja rozgrywa się w pociągu, to naturalnie „Morderstwo w Orient Expressie” Agathy Christie, które jest modelowym wzorcem kryminału pociągowego, do tego w wersji locked room. Christie w ogóle bardzo lubiła umieszczać kolej w swoich powieściach. Czasami jako tło dla całej akcji, czasami jako jedną z wielu lokalizacji. Pociąg pojawia się również u Patricii Highsmith w „Nieznajomych z pociągu”. Do „Nieznajomych z pociągu” nawiązuje natomiast Borys Akunin w opowiadaniu „Jedna dziesiąta procenta”. Prawie cała akcja filmu „Starsza pani znika” Alfreda Hitchcocka rozgrywa się właśnie w pociągu. Odniesienia do tych klasycznych pozycji można znaleźć w wielu filmach, na przykład w thrillerze „Wspólnicy z przypadku” Briana Kinga. A o tym jak bardzo pociąg kojarzy się z kryminałem, niechaj zaświadczy scena z serialu „Seks w wielkim mieście”, w której Samantha komentuje ironicznie ciasną łazienkę eleganckiej salonki: „Nic dziwnego, że było morderstwo w Orient Expressie”.

Statek – jest jeszcze lepszy niż pociąg, bo trudniej go opuścić. Pierwszy raz jako miejsce akcji statek wybiera naturalnie nie kto inny, tylko Agatha Christie w „Mężczyźnie w brązowym garniturze”. Potem statek pojawia się jeszcze w słynnej „Śmierci na Nilu”, a także w kilku opowiadaniach. Na uwagę zasługuje zwłaszcza doskonale skonstruowane i bardzo oryginalne „Na pełnym morzu”. Pełnymi garściami z dorobku Christie po raz kolejny czerpie Akunin w swoim „Lewiatanie”. Bardzo ciekawym i nietypowym przykładem jest też „Statek” Stefana Mani. Również w najnowszej książce Yrsy Sigurðardóttir „Statek śmierci”, jak sam tytuł wskazuje, akcja obraca się wokół statku.

Samolot – czyli nadal pozostajemy przy środkach komunikacji. Niestety w Polsce zestawienie słów „samolot” i „zbrodnia” nabrało w ostatnich latach nieco innego wydźwięku niż tylko ten niewinny, związany z literaturą. Samolot co prawda nadal bywa kojarzony z morderstwami, niestety nie chodzi jednak o żadne z dzieł Christie. Bo naturalnie i tę lokalizację do kryminalnego światka wprowadziła właśnie ona. Samolot pojawia się u niej kilkukrotnie, ale największą rolę odgrywa w „Śmierci w chmurach”, która to przy okazji jest jednym z najznakomitszych przykładów zabiegu locked room. Zabawnie jest przy okazji przeczytać o tym, jak zaraz po starcie wszyscy pasażerowie wyciągają papierosy i zaczynają palić. A taki na przykład detektyw Monk w samolocie walczy nie tylko z mordercą, ale też z własnym lękiem przed lataniem. Nawet w naszej peerelowskiej serii „Ewa wzywa 07” pojawia się pozycja „Śmierć w samolocie”. Ostatecznie jednak samolot został zaanektowany przez autorów thrillerów, w których najczęściej zostaje przejęty przez terrorystów.

Wyspa – gdy miejscem akcji okazuje się wyspa, możemy mieć pewność, że będzie to rzecz wyjątkowo mroczna i niepokojąca. Wyspę równie trudno opuścić jak statek. Zawsze coś stoi na przeszkodzie – a to przypływ, a to pogoda, a to czyjś sprytnie uknuty plan. Dlatego zanim po bohaterów ktoś w końcu przybędzie, ich grono zostanie poważnie uszczuplone. Dobrze, żeby książkowa wyspa była odpowiednio niewielka, aby bohaterowie po przeszukaniu jej szybko sobie uświadomili, że nikt nie mógł się na niej ukryć i nikt nie mógł się na nią niepostrzeżenie dostać, a więc mordercą jest ktoś z nich. Na wyspie najczęściej też wyłazi z ludzi to, co najgorsze, o czym przekonywał nas już William Golding we „Władcy much”. Ta powieść, mimo że nie jest kryminałem wytyczyła pewien wzorzec zachowania bohaterów uwięzionych na wyspie, z którego pełnymi garściami czerpią autorzy kryminalnych opowieści. Nie ulega wątpliwości, że najsłynniejsza kryminalna wyspa to ta z „I nie było już nikogo” Christie. Na wyspę płynie też Kordelia – bohaterka „Otwartych drzwi” P.D. James. Odcięty przez wodę jest także teren zbrodni w „Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet” Larssona. Również znaczna część akcji „Pamiętam Cię” Yrsy Sigurðardóttir rozgrywa się na wyludnionej wyspie. Ale najmroczniejsza ze wszystkich jest chyba „Wyspa skazańców” Dennisa Lehane’a. Wyspa kusi również filmowców. Jednym z najbardziej intrygujących i mocnych obrazów wykorzystujących potencjał wyspy jest „Przekleństwo wyspy” Kathryn Bigelow. Niejedną tajemnicę kryje też wyspa z serialu „Zagubieni”.

Hotel – ewentualnie motel albo schronisko. Najlepiej odcięty od świata lub położony na odludziu. I po raz kolejny wśród pionierów – Agatha Christie i jej „Pułapka na myszy”, a także „Hotel Bertram” i wiele, wiele innych pozycji w dorobku. W „Drżącej ręce fałszerza” Patricii Highsmith bohater zaszywa się w bungalowie należącym do hotelowego kompleksu. Tajemnicze zbrodnie w nadmorskim hotelu stara się wyjaśnić prawniczka Thora w „Weź moją duszę” Yrsy Sigurðardóttir. Ponurą zagadką śmierci hotelowego portiera zajmuje się Erlendur w kryminale „Głos” Arnaldura Indriðasona. Hotel jest też tłem amerykańskiej trylogii Marthy Grimes. Motel wydaje się jeszcze straszniejszy niż hotel, dlatego może częściej niż kryminałów jest miejscem akcji thrillerów i horrorów. Ludzie, którzy trafiają do motelu (zwykle w środku nocy) są jeszcze bardziej tajemniczy niż goście hotelu, właściciel zaś koniecznie musi mieć facjatę psychopaty. Najsłynniejszy motel stworzył oczywiście Hitchcock w „Psychozie”. Bardzo dobry jest też inspirowany twórczością Agathy Christie film „Tożsamość”.


Za tydzień ostatnia porcja kryminalnych lokalizacji.