Sara Blaedel: Mam z wami problem, moimi męskimi czytelnikami, bo najpierw myślałam, że was w ogóle nie będzie. Mniej więcej przy trzeciej książce odkryłam, że jest was całkiem sporo. Przedtem myślałam, że piszę tylko dla kobiet, a tu sprawy się skomplikowały. Teraz już wiem, że mam
męskich czytelników, więc czuję się zobowiązana, żeby o nich zadbać.
W.O.: Jak się dba o męskiego czytelnika?
S.B.: Po prostu potem moje kryminały robią się bardziej mroczne. W Polsce z tego, co wiem, znacie tylko trzy pierwsze. To miłe. Większość moich męskich czytelników to jednocześnie miłośnicy proceduralnych kryminałów w stylu serialu „CSI". Wkładam dużo wysiłku w dokładne rekonstruowanie tego, jak policyjne procedury wyglądają w rzeczywistości. A co do niemiłych komplementów - jedna z najgłupszych rzeczy, jakie można powiedzieć koleżance z pracy, to: „Jesteś dobra jak mężczyzna".