Rozmowa z Sarą Blaedel

Rozmową z Sarą Blaedel

W najnowszym numerze "Wysokich Obasów" ukazała się rozmowa z Sarą Blaedel. Wojciech Orliński wypytał duńską autorkę kryminałów między innymi o to, jak się dba o męskiego czytelnika.
 
Wojciech Orliński: Jako męski czytelnik pani kryminałów traktuję je trochę jak podręcznik savoir-vivre'u - mężczyźni w pani książkach potrafią rzucić pod adresem głównej bohaterki taki komplement, że ona ma ochotę ich za to uderzyć. Robię wtedy mentalną notatkę: OK, nigdy tak nie mówić...

Sara Blaedel: Mam z wami problem, moimi męskimi czytelnikami, bo najpierw myślałam, że was w ogóle nie będzie. Mniej więcej przy trzeciej książce odkryłam, że jest was całkiem sporo. Przedtem myślałam, że piszę tylko dla kobiet, a tu sprawy się skomplikowały. Teraz już wiem, że mam

męskich czytelników, więc czuję się zobowiązana, żeby o nich zadbać.

W.O.: Jak się dba o męskiego czytelnika?

S.B.: Po prostu potem moje kryminały robią się bardziej mroczne. W Polsce z tego, co wiem, znacie tylko trzy pierwsze. To miłe. Większość moich męskich czytelników to jednocześnie miłośnicy proceduralnych kryminałów w stylu serialu „CSI". Wkładam dużo wysiłku w dokładne rekonstruowanie tego, jak policyjne procedury wyglądają w rzeczywistości. A co do niemiłych komplementów - jedna z najgłupszych rzeczy, jakie można powiedzieć koleżance z pracy, to: „Jesteś dobra jak mężczyzna".  


Cały wywiad znajdziecie w "Wysokich Obcasach" (sobotnim dodatku do "Gazety Wyborczej") z 27 lipca