Dwuznaczne są takie marketingowe zabawy. Na okładce Bruce Willis, który gra w ekranizacji książki. Powieść sprzeda się lepiej, jeśli firmuje ją ktoś rozpoznawalny na pierwszy rzut oka. Niech będzie. Nawet wówczas, jeśli książka bije film na głowę.
Negocjator w komendzie głównej policji Los Angeles popełnia błąd. Właściwie nie popełnia. Nikt na jego miejscu nie czyniłby sobie z tego tytułu wyrzutów. Po prostu nie bierze pod uwagę jednej zmiennej, których są tysiące w sytuacji, gdy oszalały mąż barykaduje się z rodziną, grożąc, że zacznie zabijać.
Ale dobrze opowiedziana postać w sensacji nie zachowuje się jak wszyscy. Dla Jeffa Talleya – zmęczonego, wypalonego gliny, którego właśnie opuściła żona z córką – było tego już za wiele. I wystarczyło, by rzucił pracę i przeniósł się na prowincję, jako szef lokalnego posterunku, dowódca kilku ludzi, którzy za szczyt swoich policyjnych osiągnięć uważają prawidłowe wypisanie mandatu.
I zaczął snuć nadzieje o normalnym życiu, powrocie żony, prawdziwie ojcowskich kontaktach z córką.
Dwóch braci jedzie kradzionym samochodem wraz z poznanym w poprawczaku typem, którego opis nie pozostawia złudzeń, że nie mamy do czynienia z ministrantem. Po drodze postanawiają wziąć trochę pieniędzy z pobliskiego sklepu. Sprzedawca ginie, a chłopcy uciekają. Samochód psuje się przy ogrodzeniu luksusowego osiedla. Wchodzą na jego teren. Zbieg okoliczności powoduje, że muszą ukryć się w domu pewnego księgowego, w którym oprócz niego są jeszcze syn i córka. Inny zbieg okoliczności powoduje, że strzelają do policjanta z patrolu, który postanowił zapytać w tym domu, czy mieszkańcy nie widzieli czegoś niepokojącego.
Nie pozostaje nic innego, jak zostać, biorąc rodzinę jako zakładników. I wszystko byłoby normalnie, schemat: zmęczony prowincjonalny policjant versus młodociani bandyci, którzy każą mu wrócić do dawnej skóry, zostałby literacko, po raz setny, wyskandowany. Gdyby nie jeden element: zakładnik-księgowy z prowincji jest również księgowym mafii…
Rozpisałem się w temacie Marioli. To znaczy opowiedziałem główne wątki tej historii. Nie szkodzi, bo wartość tej solidnej sensacji – „robionej” od gatunkowej linijki – leży gdzie indziej. Nie tracąc ani na chwilę z oczu zasad sztuki pisania kryminału Robert Crais zadał kilka ważnych pytań. Stosunek braci-bandytów do siebie. Ten trzeci, naprawdę zły. Osaczona rodzina amerykańskiej klasy średniej. Gliniarz, którego czeka próba – wbrew pozorom – ponad siły. Dużo, dużo się dzieje.
A że pisane prostym językiem scenariusza?
A dlaczego nie?
Robert Crais
Liczba stron: 400
Format: 125 x 200 mm
Oprawa: miękka
ISBN: 83-247-0063-3
Data wydania: wrzesień 2005
Nielegalny przerzut pieniędzy przez granicę, meksykańska i boliwijska mafia narkotykowa, tajemnicze morderstwa, których zagadkę starają się rozwiązać Joe Pike i ...
20 listopada 2013