Relacja z pierwszego dnia MFK Wrocław 2013

Relacja z pierwszego dnia MFK Wrocław 2013

Pierwszy dzień jubileuszowego Międzynarodowego Festiwalu Kryminału Wrocław 2013 mamy za sobą. A zaczęło się, rzec by można, z przytupem. Pech nas bowiem nie opuszczał, a technika wyraźnie sprzysięgła się przeciwko nam. Ale dość o tym, czas zdać relację z tego co bezdyskusyjnie się udało.

Na początek zadaliśmy sobie pytanie skąd wziął się Stieg Larsson? Profesor Anna Gemra, która na co dzień zajmuje się badaniami kultury popularnej, przekonała, że grubaśne skandynawskie kryminały bynajmniej nie są taką nowalijką na literackim poletku jak zwykło się o nich myśleć. No bo co ta za nowalijka z rodowodem sięgającym Antyku (a dokładnie antycznej powieści przygodowej)? Niżej podpisana, jako tzw. wielbicielka gatunku, nie może przemilczeć rozkosznych podobieństw między trylogią Millenium (pierwszą częścią zwłaszcza), a powieścią gotycką – gatunkiem w XIX wieku tak popularnym jak nie przymierzając dziś skandynawskie kryminały. Lisbeth Salander jako żywo bowiem przypomina uciśnione (przez wstrętnych i wpływowych mężczyzn) heroiny z romansów gotyckich Ann Radcliffe. Serio, serio. Niedowiarków odsyłam do „Italczyka” i „Tajemnicy zamku Udolpho”.


Ale zostawiamy XIX wiek i wracamy do Larssona i kolejnego wykładu. O ile prof. Gemra postawiła na teorię, to kolejny prelegent – Wojciech Orliński – rzec by można skupił się na praktyce. Praktyce spacerowania. Zapewne dla wielu spośród was jest niezwykle nęcącą perspektywą, możliwość  przespacerowania się śladami bohaterów kryminałów, wypicia kawy w ich ulubionym lokalu, czy sfotografowania się pod drzwiami ich domu. Kilka tygodni temu ukazała się książka Wojciech Orlińskiego, dzięki której możecie przejść Sztokholm śladami Larssona wzdłuż i wszerz, ale wbrew pozorom to nie stolica Szwecji była głównym bohaterem wykładu. Orliński przyznał się bowiem do swojej małej słabości, którą są stereotypy popkulturowe. Na potrzeby prelekcji stworzył mapkę, a właściwie schemat miasta, który można dopasować do większości (jeśli nie wszystkich) powieści kryminalnych. A nawet, według słów Orlińskiego, na jej podstawie napisać nie jeden kryminał.


W związku z tym, że już po raz czwarty mam przyjemność relacjonować dla Portalu Kryminalnego MFK, pozwolę sobie teraz na małe wyznanie. Przechodzimy bowiem do mojej ulubionej części każdego Festiwalu, a mianowicie panelu dyskusyjnego z cyklu nauka w praktyce śledczej, który od początku prowadzi Sebastian Zakrzewski. W tym roku zaprosił prof. Macieja Szostaka (po raz drugi na MFK) oraz doktora Marcina Zawadzkiego, który dał arcyciekawy (i bardzo pouczający) wykład o swojej największej miłości: toksykologii.     


I tak, publika zebrana w sali śniadaniowej (!) hotelu Art została wprowadzona w arkana wiedzy do niedawna dla ogółu tajemnej i dowiedziała się, że śmiertelnie zatruć się można właściwie wszystkim. Wystarczy spożyć na przykład 170 łyżeczek witaminy C lub 42 łyżeczki soli kuchennej, albo wypić wodę z wazonika po konwaliach (ciekawe czy któryś z uczestników Kryminalnych Warsztatów Literackich uśmierci swojego bohatera w ten, jakby nie patrzeć, poetycki sposób).

Doktor Zawadzki, nawiasem mówiąc jedyny na Dolnym Śląsku biegły specjalista toksykolog, ku uciesze publiczności nie szczędził przykładów z swej badawczej praktyki. A jednym z tych bardziej niezapomnianych, których nie mogłabym tu nie przytoczyć, jest przypadek mężczyzny (nieżywego, oczywiście), który miał we krwi… 34 promile alkoholu (co jest równoznaczna z wypiciem 6 litrów czystego spirytusu).


Mam dla Was również kilka porad dietetycznych. Po pierwsze: uważajcie co jecie zanim siądziecie za kółko. Nawet jeden kawałek makowca (z, jak to ujął doktor, dobrego wysokomorfinowego maku) lub niewinny banan może całkowicie zafałszować (na waszą niekorzyść) wynik badania na zawartość substancji odurzających w organizmie. Po drugie: jeśli pijecie alkohol, to nie zakąszajcie tłusto (no chyba, że chcecie narazić się na krwotoczne zapalenie trzustki).

Nie mogło zabraknąć pytania o zbrodnię doskonałą. Ta, wedle słów uczestników panelu nie istnieje, ale najbliższe ideałowi (jeśli w ogóle możemy poruszać się w takich kategoriach w przypadku morderstwa) jest otrucie talem. Zgon następuje dopiero po około dwóch tygodniach od spożycia, ale i na to toksykolodzy mają swój sposób – tal bowiem zostawia czarny prążek na włosie. Doktor Zawadzki przyznał, że jeszcze żaden zabójca nie zaimponował mu swoją pomysłowością. I oby nie zaimponował.


Wisienką na torcie wieczoru był spektakl grupy Improkracja. Spektakl w stu procentach improwizowany, tworzony na żywo na podstawie tytułu zaproponowanego przez publiczność („Martwica kolana”) i zalążka kryminalnej intrygi przygotowanego przez samego dyrektora MFK Irka Grina. Przy czym, trzeba o tym wspomnieć, ów zalążek historii aktorzy poznali dopiero na scenie.

Zofia Jurczak

Zdjęcia Max Pflegel

Więcej zdjęć z pierwszego dnia na Facebooku .