Okiem bibliotekarza: po festiwalu

Podzwonne

Było – jak zwykle – interesująco, pouczająco i – też jak zwykle – z dreszczykiem emocji. Na Międzynarodowym Festiwalu Kryminału we Wrocławiu oczywiście,  na którym miałam przyjemność gościć po raz trzeci. Prawie zaraz po przyjeździe spotkanie z toksykologiem. Siedziało się na stole (późno się przyszło, a tłum był nieprzebrany), ale warto było po tysiąckroć. Takich wiadomości nie znajdzie się w necie: jak dziwne reakcje zachodzą w organizmie człowieka po zjedzeniu… banana; cyjanek ma zapach gorzkich migdałów, owszem, jednak  nie każdy z nas go wyczuje, albowiem nie każdy homo sapiens posiada gen za to odpowiadający, ot, zagadka.

Organizatorzy sprawili nam wielką frajdę możliwością odwiedzenia Zakładu Medycyny Sądowej – takich eksponatów się nie zobaczy, z tego prostego powodu, że tam nikogo poza pracownikami nie wpuszczają. Tym większa organizatorów zasługa.  Pani antropolog, która nas po tym przybytku  tajemnym oprowadzała, posiadała wyjątkową wiedzę i w dodatku świetnie umiała ją przekazać, a to wcale nie jest takie oczywiste. Można było usłyszeć wiele  historii o najdziwniejszych przestępcach, obejrzeć nietuzinkowe eksponaty (sznur upleciony z kobiecych włosów, które wrocławski psychopata obcinał kobietom w tramwajach, aby po upleceniu owego zakończyć na nim swój żywot), o dziwacznych tatuażach więźniów, o pocisku, który utkwił z tyłu czaszki, choć to było… samobójstwo. Mocnych wrażeń dostarczył słuchaczom – jak zwykle zresztą – nieoceniony profesor Zbigniew Mikołejko. Pana profesora można słuchać i cztery godziny, i to z niesłabnącym zainteresowaniem. Niestety miał dla nas tylko półtorej, ale komu mało, może sobie doczytać w książce profesora „We władzy wisielca”, którą gorąco polecam, choć może niekoniecznie na dobranoc.         

Bibliotekarze mieli też swoją trzecią już konferencję i dzięki temu okazję do spotkania w kameralnym gronie między innymi znakomitego reżysera Borysa Lankosza, który opowiedział, jak powstawał scenariusz na podstawie powieści Zygmunta Miłoszewskiego „Ziarno prawdy”. Sam autor zresztą także spotkał się z nami, o czym donoszę z prawdziwą przyjemnością. Wielkim zainteresowaniem – jak zawsze – cieszyło się spotkanie z wrocławskimi kryminalnymi  oraz profilerem – wielka sala z trudem pomieściła chętnych, których z roku na rok przybywa, toteż organizatorzy zadbali  o salę naprawdę pokaźnych rozmiarów. Bardzo interesujące były spotkania z Piotrem Głuchowskim i Tomaszem Sekielskim, dziennikarzami, którzy mają na swoim koncie powieści kryminalne, a także – jak zawsze – debata jurorzy kontra nominowani.  Oraz spotkania z Lisą Marklund i Walterem Mosleyem, który otrzymał Honorową Nagrodę Wielkiego Kalibru, a dzięki Wydawnictwu EMG czytelnicy otrzymali wznowienie jego najsłynniejszej powieści w stylu noir: „Diabeł w błękitnej sukience”.

Festiwal minął jak zwykle za szybko, pozostały wspomnienia, przyjaźnie, książki z autografami i… żal tych, których tam nie było. Do zobaczenia za rok.


Grażyna B. Groyecka