Długi weekend grozy, Gaja Grzegorzewska

Długi weekend grozy

Długi weekend zbliża się w zatrważającym tempie, należałoby więc zastanowić się nad zagrożeniami, jakie mogą na nas czyhać podczas tego czterodniowego urlopu.

Nieraz widzieliśmy, jak perfekcyjnie zaplanowana sielanka z dala od cywilizacji przemienia się w krwawą jatkę w stylu Wesa Cravena. Po przyjeździe do letniskowego domku na wsi może się na przykład okazać, że powita nas wetknięte w drzwi pismo informujące o odcięciu prądu. Taka przykrość spotkała mnie i grupę moich znajomych w zeszłym roku.

Godzina późna, wracać do Krakowa bez sensu, jest zew zabawy i zew przygody.  Od razu powiem, jakie działania stanowczo w takiej sytuacji odradzam. Szczerze zniechęcam do próby otwarcia skrzynki z prądem bez uszkadzania plomby. Po pierwsze, bez specjalistycznego sprzętu, gdy dysponuje się jedynie zardzewiałą piłą, tępą siekierą i światłem z latarki w komórce, nienaruszenie plomby nie wchodzi w grę. Możliwe są natomiast przypadkowe uszkodzenia ciała. Po drugie, nawet jeśli uda się skrzynkę otworzyć, to gwarantuję, że znajdą państwo w środku układy i rzeczy, o jakich się wam nie śniło. Co ma służyć do czego? Nie wiadomo! Dlatego próba podłączenia się na lewo może w najlepszym razie skończyć się wyłączeniem prądu u wszystkich najbliższych sąsiadów, a w najgorszym natychmiastowym spopieleniem na miejscu.

Nie ma wyboru, trzeba zostać w głuszy bez prądu. A jak nie ma prądu, to nie ma też wody. Dobrze, że jest grill, studnia i wór miniaturowych świeczek Glimma z Ikei. Świeczki tworzą nastrój, alkohol rozbawia również po ciemku, grilowane specjały znikają w paszczach. Zabawa unplugged ma swój urok. Naturalnie zaraz pojawiają się żarty na temat wszystkiego, co może człowieka spotkać w takiej ekstremalnej sytuacji. Przykładów dostarczają zasłyszane historie, tematy z pierwszych stron gazet i sensacyjnych programów telewizyjnych oraz przeczytanych książek. Ale przede wszystkim z kanonu filmowego, skupionego wokół niby ogranego, ale jak bardzo lubianego tematu: „grupa młodych ludzi zamknięta w chatce pośrodku leśnej głuszy”.

Gdy jednak trzeba opuścić bezpieczny taras i wesołą gromadkę zgromadzoną wokół płonącego jasno grilla i udać się do ciemnego lasu za potrzebą lub po wodę do studni, przestaje być tak wesoło. Przed oczami stają wszystkie najstraszniejsze obrazy z filmów: „Piątek trzynastego”, „Pluję na twój grób”, „Ostatni dom po lewej”, „Dom w głębi lasu”, „Blair Witch Project”, „Nieznajomi”, „Funny Games”, „Teksańska masakra piłą mechaniczną”, „Droga bez powrotu”, „Uwolnienie”. Gdy człowiek wędruje samotnie przez mroczny las, nawet absurdalne nazistowskie chodzące truposzczaki z norweskiego horroru „Zombie SS” wydają się całkiem realne.

Pocieszające jest jednak to, że rankiem groza znika, przyroda przestaje być złowroga, nadal jest sporo zapasów do zjedzenia i wypicia, a od zmierzchu wciąż dzieli nas wiele słonecznych godzin. A jakie historie ma się do opowiedzenia po powrocie! Zawsze można je jeszcze odrobinę ubarwić i podrasować! Tak więc życzę wszystkim udanego długiego weekendu. Z przygodami lub bez. Jak kto woli.


Gaja Grzegorzewska