Tomasz Rozwadowski: Czy pochodzi Pani z Gdańska lub z Trójmiasta?
Katarzyna Bonda: Nie. Wszystko, co wiem o Gdańsku, wiem od innych ludzi. W pewnym sensie było mi więc kilkakrotnie trudniej, niż gdybym w Gdańsku mieszkała lub chociaż pochodziła stąd. Ale z drugiej strony, przy konstruowaniu opowieści kryminalnej dużo bezpieczniejsze jest umieszczenie jej w obcej scenerii, w miejscu, do którego nie ma się osobistego stosunku opartego na wspomnieniach. W każdym mieście, nawet w każdej dzielnicy, żyją inni ludzie, a te specyficzne klimaty o wiele łatwiej uchwycić, jeśli jest się obcym i spogląda się świeżym okiem. To świeże spojrzenie jest bardzo ważne i przy pisaniu, i później, dla czytelnika, przy czytaniu. Gdański czytelnik czy uczestnik spaceru literackiego ze mną będzie mógł, jak sądzę, odkryć wiele rzeczy, których normalnie nie dostrzega.