Słoiczek i Vermeer - rozwiązanie zagadki!

Szanowni Inwestygatorzy!



Niniejszym przyznaję, iż w opowiastce Słoiczek i Vermeer rządzi fikcja, choć sam motyw słoiczka, znaczka, dymu i kumplowskiego spotkania jest jak najbardziej prawdziwy. Proces, który odbywał się w owym naczynku, jest prawdziwy jak najbardziej, a opowiedział mi o tym pewien Pan Piotr, którego wdzięcznych anegdot dane mi było skosztować nie raz.

Rozwiązanie wymagało najprostszego podejścia, lecz także i sporo intuicji. Czasem przypadku… No i, rzecz jasna, ewentualnej znajomości sprawy od kuchni – spuśćmy jednak na to zasłonę, by nie propagować kryminalnych procederów.

Najmocniejszą podpowiedzią był Vermeer, jednak nie biograficznie, a skojarzeniowo: oto przed Państwem najciekawsze odpowiedzi, łącznie z PRAWIDŁOWĄ – i krótkim komentarzem Salvadora (któremu dziękuję za ubranie konceptu w prozę). Dane Autorów pozostają, rzecz jasna, do wiadomości redakcji. Zatem – przed nami odsłona zagadki.

Tdd

Najzacieklejsze wycieczki czynił Pan Bartek, raz niemal podchodząc pod mury, innym razem tonąc w fosie. Oto ewolucja koncepcji Pana Bartka:

Pan Bartek:


Moim zdaniem Filatelista na co dzień jest naukowcem - fizyko-chemikiem. Prowadzi on badania w dziedzinie chemii fizycznej. W zamieszczonym na łamach waszego Portalu tekście bierze on słoik i umieszcza w nim dość dużej wielkości znaczek. Po czym zapala papierosa, zaciąga się, następnie wydmuchuje kłęby dymu do słoiczka po czym natychmiast go zamyka. Uważam iż robi on tutaj doświadczenie mające pokazać zachowanie się znaczka w próżni. (Próżnia jak pamiętamy z lekcji fizyki powstaje w zamkniętym pomieszczeniu bez dostępu tlenu). Chce on zobaczyć czy ów znaczek będzie się zwijał czy też może pozostanie w niezmienionej  pozycji.

Blisko, wszak istotnie chodziło o proces chemiczny. Jednak podstawowy zarzut: GDZIE W TYM WSZYSTKIM ZWIĄZEK Z KRYMINAŁEM?\

Poprawka brzmiała zaś tak:

Filatelista moim zdaniem na co dzień zajmuje się malarstwem. Na swoich obrazach umieszcza on osoby i miejsca które były mu bliskie. Jego prace najczęściej przedstawiają kobiety i pomieszczenia w których powstają jego arcydzieła. A skoro wasza zagadka to zagadka kryminalna więc myślę iż może tu chodzić o bohaterkę obrazu VERMEERA "Dziewczyna z perłą" która prawdopodobnie została zamordowana a ponieważ była to bliska osoba Vermeerowi więc postanowił ją uwiecznić na obrazie.(Vermeer pochodził z Holandii). W swoich obrazach używa on dużo bieli. A w owym słoiczku myślę iż wyrabiał on ultramarynę, którą to robi się ze sproszkowanego lapis-lazuli i żółcieni indyjskiej, którą uzyskiwało się z... moczu indyjskich krów karmionych liśćmi mango.


Vermeer jak najbardziej tak. Lecz – czyżby on produkował ów specyfik właśnie wtedy, na stole w knajpce?...

Otóż nie, nie produkował tego specyfiku na stole:) Ultramarynę wyprodukował on podczas rozmowy z panem T ,który przechadzał się po mieście. Ów pan T. miał ten słoiczek w swej torbie, w której owego dnia czegoś szukał i o nim zapomniał. Wtedy to malarz skorzystał z okazji, wziął pozostawiony słoiczek  włożył doń potrzebne produkty i wyprodukował specyfik przydatny mu w pracy codziennej.


Odpowiem: fosa. Z zimną, bardzo zimną wodą, brr…


Hmm, nie łatwa ta wasza zagadka.....Możliwe iż ta cała robota ze znaczkiem miała na celu rozdzielenie pigmentów. Po powrocie do domu Vermeer brał  camera obscura, która stała w jego pracowni. Dzięki camera obscura można było łatwo i precyzyjnie odwzorować malowany obiekt. Plamki światła połyskujące na włosach, sukniach czy twarzach pozujących mają dowodzić, że Vermeer używał tego sprzętu do malowania. Dzięki temu mógł uzyskać efekt  fotograficznej niemal naturalności jego obrazów.

No cóż, szturm się nie udał, koń padł od palby, lecz udało się uciec piechotą. Choć było już naprawdę blisko! Pozdrowienia dla Pana Bartka.

Tymczasem Pani Anna poszła w interpretację humorystyczną:


Pani Anna:

Filatelista na co dzień jest jazzmanem. Do słoiczka wrzucił znaczek z wizerunkiem Vermeera i wpuścił do niego dym z papierosa. Vermeer w swojej malarskiej twórczości krytykował pijaństwo, złą obyczajność. Nasi bohaterowie akurat popijali "zimne trunki", palili papierosy i do tego plotkowali, więc Filateliście żal się zrobiło malarza, który za życia musiał być taki poprawny i puścił mu dymka, by i jemu było milusio :) No i żeby ich w niebiosach nie krytykował :)

Prawda, że uroczo? ;)  Pani Dorota zaś szukała odpowiedzi, można by zgadywać, na świeżo w temperaturze Harry Pottera:


Pani Dorota:



Filatelista jest jazzmanem (ale są to tylko przykrywki). Poprzedniego dnia okradł zamożnego kolekcjonera obrazów, i to akurat zbiegiem okoliczności kuzyna naszego motorniczego. Prasa doniosła, że kolekcjoner ów miał przedziwny zwyczaj oznaczania swoich obrazów znaczkami z podobiznami ich twórców. Jednym ze skradzionych przez Filatelistę (tak naprawdę złodzieja ukrywającego swoje prawdziwe „ja” pod przykrywką) obrazów był autorstwa Vermeera. Aby to ukryć przed światem Filatelista postanowił wrzucić znaczek do słoiczka, dmuchnął weń dym papierosowy, gdyż znał jego przedziwną właściwość - w słoiczku pod wpływem dymu przedmioty stają się niewidzialne przez bardzo długi czas. I tylko gdy wyjmie je osoba, która je tam włożyła, odzyskują dawną postać. Tym samym Filatelista zabezpieczył się przed wykryciem jego osoby.


Wreszcie zapukał do nas Pan Łukasz, który także trzymał się wprost PODPOWIEDZI NAJWAŻNIEJSZYCH: SZTUKA I CHEMIA ;) Oto jego strzał:

Pan Łukasz:

Jak wiadomo z dymu papierosowego zawierającego rakotwórcze rodniki azotanów gallu połączonego z klejem ze znaczka (czyżby polipeptydy?) mogą powstać laktany. Laktany (co wszyscy pamiętamy z chemii) poddane odpowiedniemu podciśnieniu (zamknięty słoiczek) i zmiennym falom światła (zasłanianie i osłanianie owej mikropróżni) krystalizują ciecz, która w smaku i kolorze do złudzenia przypomina mleko. Stąd już mamy blisko wszak "Mleczarka" (lub "Nalewająca mleko") to jeden z najwybitniejszych obrazów Jana Vermeera, Zmarłego zresztą na raka płuc z powodu palenia papierosów.
 
Do zobaczenia w Rijksmuseum!


Blisko, lecz także więcej tu dydaktyki, niż kryminału. Wreszcie padły DWIE – JEDYNE – PRAWIDŁOWE ODPOWIEDZI – OTO ONE:


Pan Kuba:

Dziwna zagadka, węszę ją jakąś podchwytliwą, coś w stylu "ofiara napadu nic nie powiedziała bo była niemową" podczas gdy wszyscy się zastanawiają czy miała z bandytą jakieś konszachty czy inne mecjacyje. No dobra: wziął znaczek (podobno cenny) ostrożnie wyjął z koperty i włożył do słoiczka. Zaraz wdmuchnął dym, zamknął i w takiej dymnej łaźni trzymał czas dłuższy. Jako że portal jest kryminalny, to i możliwości jakie mi przychodzą do głowy są takie również. Nie zdziwię się wcale, jak się okaże, że chciał żeby znaczek śmierdział papierosem, bo takie lubi, ale ja stawiam na dwie możliwości, pod pewnym względem przeciwstawne, mam nadzieję, że uznacie.


Otóż:

1.) Był ów filatelista prywatnie policjantem, a dym do znaczka wdmuchnął, aby uwidocznić odcisk palca przez jakiegoś złodzieja tam pozostawiony. Mogło by na to wskazywać to, jak obchodził się ze znaczkiem. Kiedyś robiono takie rzeczy jodyną.

2.)  Był ów filatelista prywatnie fałszerzem, i chciał aby znaczek w dymnej atmosferze się postarzył, aby świeżo podrobiony nie wzbudził podejrzeń innych filatelistów, gotowych za taki rarytas dużo zapłacić. Może no to wskazywać jak ostrożnie się z tym znaczkiem obchodził.


Brawo. Odpowiedź druga tak, odpowiedź pierwsza ciekawa, warto by sprawdzić.

Pan Szymon, zresztą jako pierwszy, także trafił dziesiątkę, choć z początku zażartował:


Pan Szymon:

Droga redakcjo, z lektury tego tekstu wnoszę iż filatelista z zawodu jest jazzmanem. Mało tego, pokuszę sie nawet o stwierdzenie, że jest trębaczem, a rzeczony słoik traktuje jako tłumik w swej wyimaginowanej trąbce;) A tak na serio, to sądzę, że filatelista jest zwykłym (lub niezwykłym) fałszerzem znaczków. A słoik z dymem w środku jest metodą na sztuczne postarzenie  znaczka, co też czyni nasz filatelista.


Tadam! Przyznajemy, iż było tu kilka „haczyków”, cóż, jednak chyba było warto?! Obu Panom serdecznie gratulujemy i prosimy o przesłanie danych kontaktowych – nagrodą za wysiłek intelektualny jest pakiet TRZECH KSIĄŻEK NIESPODZIANEK!

Pozdrawiamy wszystkich serdecznie, i – zapraszamy do kolejnych, tym razem już bardziej klasycznych, zagadek kryminalnych!

Aha.. Jeszcze klucz z Vermeerem: oprócz jego nazwiska dopowiem jeszcze jedno: Han van Meegeren. Sprawdźcie sami!

Z poważaniem,

Salvador i Tdd