Kroniki Klary Schulz. Grande Finale

Autor: Ewa Dąbrowska
Data publikacji: 04 maja 2015

Autor:
Wydawnictwo: Wydawnictwo Bukowy Las

Ostatnie spotkanie z Klarą Schulz

„Grande finale” to trzecia i ostatnia część „Kronik Klary Schulz” – trylogii o przygodach przedwojennej pani detektyw w Breslau. Pierwsza powieść, „Sprawa pechowca”, niezbyt mi się podobała, kolejna, czyli „Zniknięcie Sary”, była nieco lepsza – po „Grande finale” sięgałam więc z mieszanymi uczuciami, nie bardzo wiedząc, czego się spodziewać. Głupio by jednak było nie poznać zakończenia cyklu i nie dowiedzieć się, kto był odpowiedzialny za śmierć matki głównej bohaterki.

Od wydarzeń z poprzedniej powieści minęło zaledwie pół roku. Jest grudzień 1911. Klarę nadal dręczy opisana w „Zniknięciu Sary” sprawa handlu ludźmi i fakt, że wrocławska policja nic w niej nie zrobiła. Nie pomaga też świadomość, że za śmiercią jej matki stoi ktoś, kogo zna. Ale kto? Niestety, obecnie sama niewiele może zdziałać, by się tego dowiedzieć, jest bowiem w ciąży i obiecała ojcu oraz mężowi, że chwilowo zarzuci karierę detektywa. Kiedy jednak przypadkowo spotyka radcę kryminalnego z Berlina, prosi go o pomoc w odkryciu prawdy. Nie bez znaczenia jest zapewne fakt, że Gabriel Hübschner, bo tak nazywa się ów policjant, jest młody, przystojny i czarujący.  Ale to nie jedyne śledztwo prowadzone przez ten duet. Radca kryminalny z Berlina przyjechał bowiem do Breslau, bo ktoś zabił mężczyznę w hotelu. Wrocławska policja szybko znajduje winnego: to żona zmarłego. Tyle tylko, że nie wszystko w tej sprawie się zgadza…

Teoretycznie „Grande finale” jest więc opowieścią o dwóch śledztwach. W praktyce na plan pierwszy wychodzą zmartwienia Klary, a fakt, że niewinna kobieta zostanie prawdopodobnie skazana na śmierć za zbrodnię, której nie popełniła, nikogo szczególnie nie obchodzi. Muszę jednak przyznać, że sprawa śmierci matki Klary wciągnęła mnie na tyle, że ten brak proporcji mi nie przeszkadzał; właściwie od początku trylogii nurtowało mnie pytanie, kto za nią stoi. Wyjaśnienie mnie zaskoczyło.

Nadia Szagdaj poświęciła tu bardzo dużo miejsca – zdecydowanie więcej niż w poprzednich powieściach – przeżyciom wewnętrznym Klary. Rozterki i dolegliwości związane z ciążą, wątpliwości co do małżeństwa, próby pogodzenia się z przeszłością… To czyni bohaterkę nieco bliższą czytelnikowi. Nie zmieniam jednak zdania, które wyraziłam w recenzjach pozostałych części cyklu (do przeczytania tu i tu): ja Klary Schulz nie lubię. Wciąż denerwuje mnie swoim brakiem odpowiedzialności i zachowaniem godnym nastolatki, a nie dorosłej kobiety. Ale, jak bohaterka sama stwierdza w pewnym momencie, „niereformowalna” to jej drugie imię. Jest więc na swój sposób wiarygodna. Wiarygodne są też inne postaci pojawiające się na kartach tej powieści. A właściwie inna postać – bo „Grande Finale” to poniekąd książka dwóch bohaterów. Jednym jest oczywiście Klara Schulz, drugim – radca kryminalny Gabriel Hübschner. Ta postać udała się autorce: Hübschner to człowiek jednocześnie czarujący i nieprzyjemny, ujmujący i odpychający, słowem: pełen sprzeczności. A takich detektywów lubię najbardziej.

Podoba mi się także to, że autorka nie zarzuciła pomysłu ilustrowania powieści. Znajdziemy więc w „Grande finale” dużo widokówek przedstawiających Wrocław na początku XX wieku, co pozwala poczuć klimat dawnego Breslau i wczuć się w atmosferę powieści. Jednak nawet to nie pozwala mi uznać „Kronik Klary Schulz. Grande finale” za wyjątkową lekturę. To raczej przeciętna rzecz, trzymająca poziom poprzednich części trylogii, może nieco od nich lepsza ze względu na bardziej neutralny, a zatem mniej irytujący niż dotychczas język. Lektura przeciętna, całkiem przyjemna w swojej prostocie, choć niekoniecznie zapadająca w pamięć.

Ewa Dąbrowska

 

Kroniki Klary Schulz. Grande Finale
Nadia Szagdaj
Wydawnictwo Bukowy Las
Wrocław 2015

 

Recenzje poprzednich części "Kronik Klary Schulz": "Sprawy pechowca" i "Zniknięcia Sary"

Udostępnij