Przegląd prasy: Wywiady z Jo Nesbo i Johnem le Carre

Wywiady z Jo Nesbo i Johnem le Carre

Zajrzyjcie do najnowszego wydania specjalnego "Newsweeka". Znajdziecie w nim rozmowy z dwoma pisarzami: Jo Nesbø i Johnem le Carré. Norweski pisarz opowiedział między innymi o swojej fascynacji przemocą i pisaniu w tłoku, a Brytyjczyk - o tym, że agent musi być jak ksiądz.

Fragment wywiadu z Jo Nesbø:
Maciej Nowicki: Powiedział pan kiedyś, że każdy powinien być choć trochę wariatem. Jak u pana z wariactwem?
Jo Nesbø: Nie panuję nad sobą i moje zachowanie przybiera ekstremalne formy. Niedawno pojechałem do Egiptu. Spędziłem tam dwa tygodnie. Kiedy wracałem na lotnisko, zauważyłem, że jakaś Szwedka zostawiła książkę na siedzeniu w autobusie. Chciałem jej o tym powiedzieć, ale głos nie wydobywał się z krtani. Nie wiedziałem dlaczego. A potem zrozumiałem - przez 14 dni nie odezwałem się do nikogo ani słowem. Zapomniałem, jak się mówi. Ani razu nie wyszedłem z hotelu. Nie zobaczyłem w Egipcie niczego, nawet piramid. Moja dziewczyna pytała potem przerażona: „Jak to, przez 14 dni nie odezwałeś się do nikogo?".



Fragment wywiadu z Johnem le Carré:
Maciej Nowicki: Jakie są główne różnice między tym, co pan pisał przed 1989 r., a tym, co pisze pan teraz?
John le Carré: Napisałem kiedyś przemowę Smileya na koniec zimnej wojny. Brzmiała mniej więcej tak: „Skończyliśmy z komunizmem. Teraz musimy zająć się kapitalizmem". Dlatego w nowych książkach starałem się np. wytłumaczyć, na czym polega władza korporacji nad światem. Dla mnie to przede wszystkim oznacza jedno: ludzie są gotowi zdusić swoje najprzyzwoitsze odruchy w imię korporacji, dla której pracują. I w rezultacie robią innym ludziom rzeczy, których nigdy by nie uczynili swoim sąsiadom za rogiem. Zachowują się tak, jakby wszystko, co ludzkie, uchodziło z nich w chwili, gdy przekraczają drzwi swej firmy. Niestety, życie nigdy nie będzie słodkie.



Oba wywiady znajdziecie w wydaniu specjalnym "Newsweeka" z 1 czerwca 2015.