W dzisiejszej krakowskiej "Gazecie Wyborczej" znajdziecie rozmowę z Jackiem Dehnelem i Piotrem Tarczyńskim - autorami kryminału "Tajemnica domu Helclów". Twórcy opowiedzieli o kulisach powstania książki.
Monika Waluś: Dlaczego wybraliście Kraków na miejsce akcji waszego kryminału? Skąd też pomysł, by akurat w 1893 roku działy się opisywane wydarzenia i by to Dom Helclów był miejscem zbrodni?
Piotr Tarczyński: Zależało nam na znalezieniu takiej daty, by Zofia Szczupaczyńska mogła, w razie potrzeby, dożyć do końca II wojny światowej i wtedy przeprowadzić swoje ostatnie śledztwo. Przyjąwszy datę końcową, wybraliśmy rok urodzenia Zofii na 1855, a następnie zaczęliśmy szukać odpowiedniego momentu pod koniec XIX wieku. Z kwerendy historycznej wyszło mi po prostu, że jesienią 1893 roku wydarzyły się rzeczy idealnie pasujące nam do intrygi: otwarcie Teatru Miejskiego (dzisiejszego Słowackiego) i śmierć Jana Matejki. Później okazało się coś jeszcze - to właśnie o tym roku Boy-Żeleński pisał w „Znasz-li ten kraj", że stał się początkiem odnowy, a w Krakowie zaczął wiać wiatr zmian, który przeobraził to „małe miasteczko".
Jacek Dehnel: A Dom Helclów zawsze imponował mi niezwykłą skalą i atmosferą budynku, więc to ja poddałem ten pomysł. Doskonale zresztą nadawał się na klasyczny kryminał, był bowiem przestrzenią zamkniętą, gdzie jest ograniczona liczba podejrzanych. Typu: „No, to kto zabił? Pan? Pani? Pani? Z pewnością ktoś z nas".
Cały wywiad znajdziecie w "Gazecie Wyborczej Kraków" z 21 sierpnia 2015.