VIP-room, Jens Lapidus: fragment

Jens Lapidus

VIP-room

Magnus jak zwykle obracał długopis w palcach. – Nie znamy się. Normalnie zajmuję się sprawami przejęć i fuzji, pomagamy przy zakupie, sprzedaży i łączeniu przedsiębiorstw. Uczestniczyliśmy między innymi w zdjęciu Adaxtry z giełdy zeszłej wiosny. Jesteśmy jedenastą największą kancelarią w Skandynawii. Nasz główny cel to lojalność wobec klientów i przyczynianie się do ich dobrobytu.
Emelie przypomniała sobie przechwałki, które powtarzano w firmie. Leijon została wybrana na kancelarię transakcyjną roku cztery razy w ciągu ostatnich dziesięciu lat przez Legal 500 oraz Client Choice Award for Sweden. Sam Magnus wymieniany był jako „gorąco polecany” w „The Yearly Lawyer”.
Teddy spuścił głowę. Sprawiał wrażenie, jakby w ogóle nie słuchał. Emelie zastanawiała się, co jest nie tak z tym facetem. Nieuważny. Niezainteresowany. Niewdzięczny.
Magnus złożył przed sobą dłonie. Rękawy jego marynarki się podwinęły, odsłaniając szczerozłote spinki do mankietów w kształcie inicjałów „M” i „H”.
Emelie kojarzyła ten gest. Robił tak, gdy zamierzał powiedzieć coś ważnego.
– Najdanie, zastanawiam się, czy chciałbyś pomóc mi i Emelie przy jednej sprawie.
Emelie poderwała się tego dnia po raz drugi. Magnus zazwyczaj mówił wprost, choć najwyraźniej nie tym razem. Nie wspomniał jej, że chce zatrudnić Teddy’ego. Upadłość konsumencka musiała stanowić wymówkę.
– Chodzi o potencjalnie zaginioną osobę – ciągnął Magnus.
Potem przerwał, żeby sprawdzić, czy Teddy go słucha. On jednak nadal się nie odzywał, lecz podniósł wzrok.
– Nie wiemy, kiedy dokładnie ta osoba zaginęła. Gdzieś między trzy a sześć dni temu. Nie wiemy, gdzie jest. Rodzina odchodzi od zmysłów, jak zapewne rozumiesz. Podejrzewają uprowadzenie.
– A dlaczego, jeśli można zapytać? – wtrącił nagle Teddy.
– To znaczy, moim zdaniem, został porwany. Obawiam się, że na tym etapie nie mogę wchodzić w szczegóły. To dość dobrze sytuowana rodzina, oględnie mówiąc.
– A dlaczego to ja mam wam pomóc?
Magnus odsunął krzesło od stołu i się odchylił. Spojrzał w sufit, jakby szukał odpowiedzi, choć równie dobrze mógł to być element gry.
– Tak szczerze, mamy nóż na gardle. Statystyki policyjne wskazują, że po czterdziestu ośmiu godzinach ryzyko śmierci zaginionego wzrasta dwukrotnie. To potworne. Emelie też pracuje przy tej sprawie, więc nie byłbyś sam.
– Zdaje się, że nie odpowiedziałeś na pytanie. Poza tym zaangażowaliście już chyba odpowiednią osobę.
– Oczywiście, ale ty też jesteś nam potrzebny. – Do czego? – Będę z tobą szczery, w tak ważnej sprawie nie należy owijać w bawełnę. Istnieje jakieś powiązanie z Södertälje. Zaginiony mężczyzna kilka tygodni przed zniknięciem został pobity przez osobę lub osoby, które, jak przypuszczamy, stamtąd pochodzą.
– W Södertälje mieszkają inni ludzie, którzy mogą wam pomóc.
Magnus pochylił się nad biurkiem.
–    Wydaje mi się, że rozumiesz, dlaczego jesteś idealny do tej roboty. Naprawdę muszę to wyjaśniać?

–    Okej, rozumiem. – A zatem wiesz, dlaczego cię potrzebujemy. Emelie nie mogła się dłużej powstrzymać. Delikatne przekręciła głowę, żeby zobaczyć reakcję Teddy’ego. Nadal wlepiał wzrok prosto przed siebie.
–    Tyle że ja już tak nie pracuję. Hassel zamknął usta, jakby zabrakło mu słów. – Zadzwoń na policję, to ich działka – powiedział Teddy. Adwokat obracał długopis w palcach. – Posłuchaj mnie jeszcze przez kilka sekund. Rozumiem, że z wielu powodów chcesz zająć się teraz swoim życiem i że tak długa odsiadka mogła namącić ci w głowie. Jednak rodzina stanowczo sprzeciwia się zgłoszeniu sprawy. To żadna tajemnica, że policja sprzedaje mediom pikantne historie, sam wiesz to najlepiej. Jeśli sprawa wyjdzie na jaw, szanse na znalezienie chłopaka zmaleją, a porywacze mogą pod wpływem stresu postąpić nierozważnie. To zbyt niebezpieczne, osobiście odradzałem to rodzinie. Pamiętasz porwanie Sebastiana Anderssona?
–    Chyba wszyscy pamiętają, nie?
–    Tak się składa, że znam jego ojca również prywatnie. Powiedział mi, że największym ich błędem było udanie się na policję.
–    Bo informacje wyciekły do mediów?
–    A wtedy nasze kochane brukowce zaczęły śledzić pracę policji, dzięki czemu porywacze mogli się przegrupować. I kiedy poznali dokładną wielkość majątku Anderssonów, podwyższyli sumę okupu o trzydzieści milionów. Wszystko poszło nie tak. Ciała Sebastiana nigdy nie znaleziono.
–    Ale w policji istnieją chyba jakieś specjalne jednostki do takich spraw?
Emelie usłyszała, jak krzesło Magnusa zatrzeszczało, gdy nachylił się jeszcze bardziej.
–    Możliwe, ale chodzi o rodzinę pokroju Anderssonów. Co oznacza świetną pożywkę dla prasy. Czegoś takiego nawet jednostki specjalne nie potrafią zachować w tajemnicy. Wystarczy jeden chciwy, głupi policjant i po sprawie.
Teddy tego nie skomentował.
–    Według informacji, jakie uzyskałem, nadal jesteś wyjątkowy i masz szeroką sieć kontaktów.
–    Raczej nie wśród twoich znajomych.
- Niech ci będzie. Ale sądzę, że mógłbyś dużo wnieść do tej sprawy. Nie ma czasu do stracenia. I sam zdecydujesz, w jakiej formie chcesz otrzymać wynagrodzenie, że się tak wyrażę.
Magnus znacząco mrugnął okiem. Emelie się to nie spodobało. Brudne pieniądze.
Teddy się podniósł.
– Obawiam się, że nic tu po mnie. Magnus również wstał.
– Zaczekaj, naprawdę cię potrzebujemy. Teddy uprzejmie uścisnął mu dłoń. – Nie znasz mnie. – Następnie odwrócił się do Emelie i również jej podał rękę. – Ty też nie.