Przegląd prasy: wywiad z Marcinem Wrońskim

Wywiad z Marcinem Wrońskim

W dzisiejszej "Gazecie Finansowej" znajdziecie wywiad z Marcinem Wrońskim, laureatem podwójnej Nagrody Wielkiego Kalibru. Autor kryminałów retro z Lublinem w tle opowiedział o drodze, jaką przebył, by odnieść sukces, i o dalszych losach komisarza Maciejewskiego.

"Gazeta Finansowa": Zacznijmy od wielkich splendorów, które na Pana spłynęły w ostatnich czasach: najpierw Nagroda Wielkiego Kalibru Czytelników za „Skrzydlatą trumnę", teraz Nagroda Wielkiego Kalibru od jury i druga od czytelników za „Pogrom w przyszły wtorek". Co się zdarzyło, że czytelnicy tak nagle Pana docenili?

Marcin Wroński: To nie było tak nagle. Wymieniła Pani, co jest zrozumiałe, dwie największe nagrody, ale po drodze otrzymałem Nagrodę Kulturalną Miasta Lublina za to, miasta komisarza Maciejewskiego, była jeszcze Kryminalna Piła, nagroda na trochę mniejszym festiwalu literatury kryminalnej, nie mówiąc o nominacjach do Wielkiego Kalibru za każdą poprzednią książkę - tak więc do tych nagród jurorzy już mnie wcześniej trochę przygotowali. Niemniej jednak rzeczywiście jedni pisarze mają trochę mniej, inni trochę więcej szczęścia. Niektórzy moi koledzy inaczej piszą książki pod nagrody, inaczej pod czytelników, choć może to akurat mniej dotyczy pisarzy literatury kryminalnej. Jadąc w tym roku na Festiwal do Wrocławia, wiedziałem, że mój „Pogrom" ubiega się o Wielki Kaliber i myślałem: „No cóż, udało mi się napisać książkę, która jest kryminałem, ma walory rozrywkowe i przy okazji porusza bardzo ważną sprawę. Więc jeśli nie teraz, to nigdy, a w każdym razie jeśli nie napiszę drugiej w podobnym stylu". Zaskoczenie jest zawsze, ale w tym roku czekałem na tę nagrodę bardziej niż w latach ubiegłych. Potraktowałem ją jako coś w rodzaju dowodu naukowego, że umiem pisać kryminały. Ale po takiej nagrodzie w życiu pisarza nie następują same przyjemności, bo teraz głupiej się zbłaźnić.

Cały wywiad znajdziecie w "Gazecie Finansowej" z 19 lutego 2016.