Okiem bibliotekarza: Czerwony rynek, Scott Carney

Autor: Ewa Dąbrowska
Data publikacji: 05 kwietnia 2016

Czerwony rynek

Autor: Scott Carney
Wydawnictwo: Wydawnictwo Czarne

Na tropie handlarzy organów, złodziei kości, producentów krwi i porywaczy dzieci

Scott Carney jest antropologiem i dziennikarzem śledczym. Szukając pracy, trafił do Indii, ale do procederów, o których pisze w swoich reportażach, dochodzi nie tylko tam. Miłośnicy kryminałów dobrze znają powieść Tess Gerritsen „Dawca”. A to, o czym pisze Scott Carney, zdarzyło się naprawdę i, co gorsza, dzieje się nadal. Autor pisze: „Czy się z tym zgadzamy czy nie, w tym życiu najintymniejsze relacje łączą nas z naszym własnym ciałem. Po śmierci ciało jest przedmiotem, do którego roszczą sobie prawa różni ludzie”. I takie wnioski nasuwają się po lekturze jego reportaży. Wyraźnie widać, w jaki sposób nastąpiła depersonalizacja ludzkich narządów, które stały się towarem jak każdy inny. Autor uważa, że gdyby nabywcy narządów do przeszczepu znali dane rodziny dawcy, choćby po to, by podziękować za dar życia, nikt nie zabijałby ani nie porywał ludzi dla ich nerek. Jakoś trudno się z tym zgodzić. Ofiarodawca ma prawo pozostać anonimowy, jeśli sobie tego życzy. Nie za każdym przeszczepem kryje się przekręt, choć niestety wiele narządów jest pozyskiwanych w sposób kryminogenny.

Wiadomo, że to właśnie Indie od z górą dwustu lat są głównym światowym źródłem kości do badań medycznych. W 1985 roku rząd Indii zabronił handlu ludzkimi szczątkami, jednak handel ten nigdy nie ustał. Autor dotarł do… fabryki kości ludzkich. Udało mu się porozmawiać z jednym z pracowników, który potwierdził, że takich fabryk jest – co najmniej – kilkanaście. Co ciekawe, indyjscy studenci medycyny mogą bezkarnie korzystać z kości, o których wiadomo, że zostały skradzione, ale prawo zabrania sprzedawać je cudzoziemcom. Nie trzeba dodawać, że handlarze mało się tym zakazem przejmują. Cóż, proceder okradania grobów w celu zdobycia ciał dla medyków ma bardzo długą tradycję. W Anglii i USA był rozpowszechniony w pierwszej połowie XIX wieku. Przymykano oko na okradanie grobów, traktowano to jak zło konieczne, biorąc pod uwagę, że medycy potrzebowali zmarłych, aby lepiej leczyć żywych. Całkiem możliwe, że właśnie ten proceder zainspirował Mary Shelley do napisania „Frankensteina”. W 1832 roku uchwalono w Anglii ustawę (Anatomy Act), według której lekarze mogą do własnych badań zabierać z kostnicy tylko zwłoki, po które nikt się nie zgłosił. Podobna ustawa zaczęła też obowiązywać w Stanach Zjednoczonych. Jednak ustawa ustawą, a proceder handlu narządami kwitnie. I dopóki będzie popyt, dopóki ludzie bardzo bogaci będą chętni zapłacić każdą cenę za przedłużenie swego życia, będzie miał się dobrze. Sprawa jest tym prostsza, że biedacy z brazylijskich faweli czy filipińskich osad nędzy sami chętnie pozbędą się narządu, za który dostają zapłatę w dolarach. Dla handlarzy kwota, którą płacą dawcom, jest zaledwie drobnym ułamkiem ich zarobków. Jednak dla tych wynędzniałych ludzi to mała fortuna, za którą żyją potem miesiącami. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że wiele tych operacji jest wykonywanych w warunkach urągających wszelkim zasadom.

Carney w swoich reportażach pisze nie tylko o narządach zdobywanych do przeszczepów czy fabrykach kości. Pisze też o porywaniu i handlu dziećmi, które trafią do… adopcji w bogatych krajach, o przerażającym procederze handlu komórkami jajowymi, o przeszczepach rogówek oka, wreszcie o matkach zastępczych z Indii. Autor „zwiedził” jeden z „domów opieki” dla matek zastępczych. Opisuje go jako niezdobytą fortecę otoczoną wysokim, betonowym murem zwieńczonym drutem kolczastym. W takim domu kobiety przebywają przez cały okres ciąży aż do rozwiązania. Jest to przerażające miejsce, ale i ten proceder kwitnie dzięki ludzkiej nędzy i braku innych możliwości zarobku. Scott Carney dowiedział się także o fabrykach krwi i ich ofiarach, zbadał kwestię doświadczeń medycznych.

Wszystkie te makabryczne historie to seria problemów do rozstrzygnięcia dla bioetyków. Ale każdy wrażliwy człowiek, czytając je, zadaje sobie setki pytań. Carney pisze: „Czerwony rynek to wytwór sprzeczności, które powstają tam, gdzie społeczne tabu otaczające ludzkie ciało zderza się z pragnieniem długiego i szczęśliwego życia (...). Za zasłoną altruistycznych ideałów kryje się zbrodnia”. Choćby nie wiem jak tłumaczono się wyższymi celami z ratowaniem życia włącznie, za wieloma z tych historii kryje się niewyobrażalna ludzka tragedia, a często i pospolite zabójstwa.

Grażyna B. Groyecka


Czerwony rynek. Na tropie handlarzy organów, złodziei kości, producentów krwi i porywaczy dzieci
Scott Carney
Przekład: Janusz Ochab
Wydawnictwo Czarne
Wołowiec 2014

Udostępnij

Sprawdź, gdzie kupić "Czerwony rynek" Scott Carney