Wywiad z Pytlakowskim i Banasiak

Autor: Ewa Dąbrowska
Data publikacji: 17 maja 2016

Wywiad z Pytlakowskim i Banasiak

Od dziś w księgarniach znajdziecie książkę "Królowa mafii". Monika Banasiak, czyli żona Słowika, oskarżona o kierowanie gangiem, po wyjściu z aresztu zdecydowała się opowiedzieć Piotrowi Pytlakowskiemu o swoim niezwykłym życiu. A my mamy dla Was wywiad z obojgiem.

Pytania do Piotra Pytlakowskiego

Z tego, co Pan pisze, wynika, że ta książka tak naprawdę nie powstała z Pana inicjatywy i że zaproponowano Panu jej napisanie. Jakie było Pana pierwsze wrażenie po usłyszeniu tej propozycji? Czy zastanawiał się Pan, dlaczego spośród licznych dziennikarzy słynna żona gangstera Słowika zaakceptowała właśnie Pana?


Ona mnie nie zaakceptowała, ale po prostu wybrała. Nie wiem dlaczego. Może podpowiedział jej moje nazwisko mecenas, który ją reprezentował, a którego znałem już wcześniej. A może czytając moje poprzednie publikacje uznała, że nie będę napastliwy i zechcę wysłuchać jej wersji zdarzeń. Kiedy rozmawiam z bohaterami moich książek, nigdy ich nie osądzam. To pozostawiam czytelnikom. Interesują mnie motywacje tych ludzi, przyczyny dla których dokonali swoich wyborów. Ta książka jest subiektywną opowieścią Moniki. Ja tylko czasami dopytuję, aby lepiej zrozumieć tło.
 
Wspomina Pan, że Monika Banasiak zburzyła Pana obraz kobiety z pruszkowskiego świata. Jest ona elegancką, elokwentną, oczytaną kobietą pochodzącą z dobrego domu, która brylowała w przestępczym, gangsterskim środowisku. Czy po wspólnym napisaniu książki lepiej Pan rozumie jej postępowanie i dokonane przez nią wybory życiowe?

Myślę, że znacznie lepiej. Oczywiście łatwo popaść w ton dydaktyczny – zbłądziła, źle wybrała, przystała do świata niedobrych ludzi i powinna prosić o przebaczenie. Ale świat jest bardziej skomplikowany, nie ma tylko dwóch barw. Temperament Moniki, ta życiowa energia z którą weszła w dorosłość, dokonały wyboru za nią. Kiedy spotkała Słowika przestał się liczyć rozum, a wyboru dokonało serce. Niektóre kobiety lgną do złych chłopców. Monika była właśnie taka. I teraz za stare błędy płaci cenę.

Książka, którą napisał Pan z Piotrem Wróblem, nosiła tytuł „Mój agent Masa”, chociaż pan Wróbel podczas wywiadu kilka razy zaznaczał, że według policyjnej procedury Masa był raczej informatorem, a nie agentem. Książka o Monice Banasiak nosi tytuł „Królowa mafii”, chociaż z wywiadu wynika, że nikim takim ona nie była, nie stała na czele mafii i nie wydawała poleceń. Skąd ta przekora w doborze tytułów Pańskich książek?


Tytuł to rzecz techniczna, nie powinien łopatologicznie streszczać treści książki, ale zachęcać po sięgnięcie po nią. Sądzę, że lepiej brzmi „Mój agent Masa” od „Mój informator Masa”. W gruncie rzeczy to nieistotny szczegół. W języku potocznym współpracownik policji, czy służb jest przecież agentem. „Królowa mafii” nie oznacza, że to będzie opowieść o kobiecie, która kieruje gangiem, ale że wśród mafiosów zajmowała szczególną pozycję. No i była żoną króla.
 
Monika Banasiak opowiada o tym, że w więzieniu zwanym Kamczatką z lubością czytano książkę „Nowy alfabet mafii”, którą napisał Pan wraz z Ewa Ornacką. Niektórzy czytelnicy mogą niewątpliwie podziwiać i pragnąć naśladować opisywane przez Pana postaci przestępców, niezależnie do Pana konsekwentnej dziennikarskiej bezstronności. Czy nagłaśnianie działalności osób stojących na bakier z prawem może pociągnąć za sobą negatywne skutki?

Nie mam takich dylematów. Tym bardziej, że losy bohaterów moich książek nie zachęcają do naśladownictwa, bo przeważnie ci ludzie przegrali swoje życie, a niektórzy je nawet stracili. Im nie ma czego zazdrościć. Piszę o nich wyłącznie dlatego, że są obok nas i warto wiedzieć kim są, oraz dlaczego poszli w złą stronę.

Od wielu już lat specjalizuje się Pan w dziennikarstwie śledczym. Czy nie jest Pan czasami znużony tą tematyką i nie myśli Pan o jakiejś odmianie?

Nie lubię określenia „dziennikarz śledczy”, to myląca etykieta, bo w gruncie rzeczy każdy dziennikarz prowadzi jakieś swoje śledztwa. Krytyk teatralny zastanawia się, dlaczego jakieś przedstawienie poniosło klapę, a dziennikarz sportowy węszy, kiedy murowany faworyt przegrywa z fuksem. Wolę nazwę „dziennikarstwo dociekliwe”. Podobno jestem dociekliwy i tego zmieniać nie zamierzam.

Pytania do Moniki Banasiak

Dlaczego zdecydowała się Pani na publikację książki o swoim życiu? Czy nie miała Pani oporów przed publicznym opowiadaniem o swoich osobistych i nawet intymnych doświadczeniach?

Książkę postanowiłam napisać  z poczucia obowiązku mówienia prawdy ludziom których do tej pory okłamywano konfabulując na mój temat.
Poza tym postanowiłam tą książką zamknąć pewien niechlubny rozdział w swoim życiu, a w moim pojęciu nie można zacząć czegoś nowego bez rozliczenia się z przeszłością. Odkrywa się nowe lądy tylko wtedy jeżeli odbija  się od starego brzegu.
Oporów nie miałam ponieważ to tabloidy i media wywołały mnie do tablicy bez skrupułów wchodząc z butami w moje intymne życie; licząc mi kochanków w łóżku i pokazując zdjęcia mojej sypialni. W książce tylko prostuję albo weryfikuję te kłamliwe historie.

Dlaczego spośród licznych dziennikarzy wybrała Pani na współautora właśnie Piotra Pytlakowskiego?


Wybrałam Piotra Pytlakowskiego na współautora mojej książki, ponieważ uważam , że uprawia on jako jeden z niewielu  rzetelne i profesjonalne dziennikarstwo, które w moim pojęciu powinno polegać na przedstawianiu czytelnikowi obiektywnej  prawdy w sposób pozwalający każdemu na sformułowanie swoich własnych  poglądów na dany temat. Czyni on to mądrze i taktownie nie obrażając nikogo i nie komentując niczego złośliwie i tendencyjnie. Dzięki temu Piotr Pytlakowski jest  dziennikarzem  piszącym artykuły dla "Polityki" , a nie plotkarzem uprawiającym chałturę dla "Pudelka"

Ślub cywilny z Andrzejem wzięła Pani w Las Vegas, a ślub kościelny w Nazarecie, „w domu Jezusa”, jak Pani pisze w książce. To dwa krańcowo odmienne światy. Las Vegas reprezentuje blichtr i bogactwo, które nauki Jezusa stanowczo potępiają i odrzucają. Pani jednak w obu tych światach potrafi się odnaleźć. Czy nie ma w tym sprzeczności?


Człowiek z natury jest grzeszny i próżny, więc wybór miejsc w których wzięłam ślub jest właśnie przejawem tych słabości oraz mojego złożonego charakteru i fantazji z której bezlitośnie jestem rozliczana.
Co do sprzeczności, to przede wszystkim nie ma we mnie hipokryzji, której nienawidzę. Dopiero zachowanie równowagi między sprzecznościami , pozwala czynić życie prawdziwym.

Przyznaje się Pani do popełnionych w życiu błędów. Czego Pani najbardziej żałuje? Co by Pani zmieniła w swojej przeszłości, gdyby było to możliwe?

Oczywiście że się przyznaję do licznych błędów, które popełniłam w życiu; bez znalezienia w sobie własnych pomyłek i przyznania się do nich nie można się niczego nauczyć i niczego nie można zmienić. Staram się nie nazywać swoich upadków klęskami lecz raczej doświadczeniami z których czerpię naukę pozwalającą mi na unikanie w przyszłości podobnych problemów. Nie mam już czasu na popełnianie ponownie tych samych błędów. Byłaby to głupota, na którą nie mogę sobie pozwolić. Ktoś kiedyś powiedział: trzeba szybko i mądrze żyć, bo jest później niż nam się wydaje. Czy czegoś żałuję? Tak. Niewłaściwych wyborów i tego że powinnam bardziej kierować się rozumem a mniej sercem i jeszcze tego, że nie dane mi było spotkać  w swoim życiu mężczyzny , który chciałby i umiał naprawdę mnie kochać. Co bym zmieniła? Chyba nic, bo przecież nie można zmienić zapisanego w gwiazdach przeznaczenia.  Gdybym nie spotkała mojego byłego męża Andrzeja nie byłoby naszego wspaniałego syna, którego kocham niewyobrażalnie i który jest dla mnie najpiękniejszym darem i sensem mojego  życia.

Liczy Pani na to, że życie da Pani kolejną szansę i że jeszcze wróci Pani na szczyt. Jaki szczyt ma Pani na myśli? Co obecnie jest dla Pani najważniejsze?

Życie już mi dało szansę, bo jestem po tej stronie  i napisałam tę książkę. Jestem na wolności dzięki prawu, które zadziałało właściwie i sądowi, który podjął taką decyzję. Jaki szczyt mam na myśli? Nigdy w moim pojęciu nie byłam do tej pory na szczycie; ktoś mi ten szczyt zbudował czyniąc mnie dla wielu  królową mafii, za którą oczywiście nigdy  się nie uważałam i nigdy nią nie byłam. Na jaki szczyt chcę wrócić? Chcę żyć  dla siebie, na swój rachunek i dla swojego syna. Jeżeli kiedykolwiek mam się rozliczać ze swojego życia to tylko przed sobą bo nikt nie ma prawa mi tego czynić i tylko ze swoich błędów a nie cudzych popełnianych na mój rachunek. Co jest dla mnie obecnie najważniejsze? Wolność, święty spokój i rodzina i to aby źli i niewłaściwi ludzie zniknęli z mojego życia na zawsze, nie interesowali się nim, a zajęli się swoim.


/mat. wyd./

Udostępnij