Złoto Wrocławia, Jolanta Maria Kaleta

Autor: Michał Lipka
Data publikacji: 20 maja 2016

Złoto Wrocławia

Autor: Jolanta Maria Kaleta
Wydawnictwo: Psychoskok
Premiera: 03 grudnia 2013
Liczba stron: 464

W poszukiwaniu nazistowskich skarbów

Żaden człowiek, słysząc hasło „zaginiony skarb” – szczególnie jeśli hasło to poparte jest historycznymi dowodami, a do tego dotyczy jakiegoś miejsca w pobliżu – nie oprze się, by choć na chwilę nie popuścić wodzy fantazji. Bo cóż bardziej rozpala umysł niż zagadka, która wydaje się znajdować na wyciągniecie ręki, a może przynieść i sławę, i bogactwo? W ostatnich czasach doskonale pokazał to słynny złoty pociąg, który przyciągnął rzesze poszukiwaczy przygód niezważających na realne niebezpieczeństwo. Powieść Joanny Kalety, choć wydana trzy lata temu, doskonale wpasowuje się w nastrój, jaki ów pociąg wywołał.

Mamy zimę roku 1945, Niemcy przegrywają wojnę, w pośpiechu zaczynają opuszczać okupowane tereny, ale nie zamierzają tak łatwo rezygnować ze skarbów, jakie zgromadzili. W końcu przecież los musi się odwrócić, dlatego też ukrywają wszystkie drogocenności, które znalazły się w ich rękach, w nadziei, że po nie wrócą. Tak się jednak nie dzieje. Mijają lata, a legendy o złocie Banku Breslau rozpalają umysł pewnego majora SB, który dokłada wszelkich starań, by je odnaleźć. Czy ma jednak na to realne szanse?

Wrocław i tereny Dolnego Śląska to okolice, które od dawna fascynowały ludzi. Pierwszym przesiedleńcom, którzy trafili tam ze wschodu Polski, trudno było poczuć się jak w domu. Wszystko było obce, wszystko było nie ich, pytania i tajemnice czaiły się na każdym kroku. Nieznane przerażało, ale także fascynowało – tak zaczęły się rodzić legendy, a historia podsycała wyobraźnię. Bo prawdą jest, że podziemne tunele, jakie rozciągają się w tych okolicach, kryją w sobie mnóstwo sekretów. I prawdą jest, że niedające się zliczyć zrabowane przez nazistów skarby zaginęły, gdy wojna dobiegała końca. Trudno jednak rozdzielić prawdę od legendy, ale czy to ma znaczenie? Sekrety historii zawsze będą rozpalać wyobraźnię, a Jolanta Maria Kaleta znakomicie wykorzystała tę ludzką ciekawość, tworząc znakomitą lekturę nie tylko dla tych, którzy mieszkają w pobliżu Wrocławia.

Akcja „Złota Wrocławia” toczy się na kilku płaszczyznach czasowych, od roku 1945, przez czasy PRL-u, po te bardziej nam współczesne, bo lata dziewięćdziesiąte XX wieku. Sytuacja w kraju zmienia się na kartach książki, ale nie zmienia się zagadka, co stało się ze złotem, i pytanie, jak je odnaleźć. A czytelnik śledzi zmagania bohaterów z rosnącym zainteresowaniem. Bo chociaż to powieść, i to powieść dobrze skrojona, lekko napisana i z wciągającą zagadką, to przecież podejmująca temat prawdziwy, a takie czyta się najlepiej. Poza tym autorce udało się stworzyć swego rodzaju polski odpowiednik „Kodu Leonarda Da Vinci”, umiejętnie splatający ze sobą wszystkie elementy i w udany sposób oddający klimat czasów, których w danym momencie dotyczy. A wszystko to czyta się szybko, z przyjemnością i zaangażowaniem.

Jeśli szukać dobrego podsumowania, można stwierdzić, że „Złoto Wrocławia” lektura godna polecenia w sam raz na zbliżające się wielkimi krokami wakacje. Coś do przeczytania w ciepłe, widne wieczory, najlepiej na świeżym powietrzu, przy równoczesnym planowaniu letniego wyjazdu. I kto wie, czy po takiej lekturze miejscem docelowym wakacyjnych wojaży nie okażą się dla wielu ziemia Dolnego Śląska i sam Wrocław.

 

Udostępnij

Sprawdź, gdzie kupić "Złoto Wrocławia" Jolanta Maria Kaleta