Lekcje Pasikowskiego - cz.1

Polski reżyser i scenarzysta filmowy. Absolwent kulturoznawstwa oraz reżyserii w Łodzi. Autor jednych z najważniejszych filmów w naszej kinematografii. Autor jednej powieści SF, nominowanej do nagrody Zajdla. Pracuje właśnie nad komedią sensacyjną oraz drugą częścią pewnego policyjnego serialu…

Władysław Pasikowski zadebiutował brawurowym Krollem (1991), uważanym za pierwszy pokomunistyczny film sensacyjny u nas. Była to jednocześnie jego dyplomowa praca na łódzkiej filmówce, i pierwszy – przed Samowolką Feliksa falka (1993) – film poruszający sprawę tzw. wojskowej „fali”. Choć w istocie był to tylko punkt wyjścia, Pasikowski postawił bowiem na melodramatyczna sensację: porucznik Arek (Bogusław Linda) ma jedną noc na odnalezienie zbiegłego z jednostki Marcina Krolla (w celu zatuszowania powiązanego z nim samobójstwa innego szeregowca), co przeradza się w historię zdrady żony Krolla z jego najlepszym przyjacielem. Zakończenie filmu jest przy tym jednym z najsprawniejszych twistów fabularnych w historii polskiego kina.

Kolejne dwa filmy stały się najbardziej kultowymi filmami polskimi lat 90-tych. To oczywiście Psy 1 i Psy 2 Ostatnia krew. W obu także pobrzmiewały społeczno-polityczne echa – zresztą w mniejszym czy większym stopniu Pasikowski eksploruje je konsekwentnie w każdym niemal obrazie. Część pierwsza, poza nowatorską, zrobioną wedle reguł kina amerykańskiego, formą, okazała się demaskatorską satyrą po Polskę tuż po transformacji: byli SB-cy po przejściu weryfikacji zostają wcieleni do policji. Ci, którzy weryfikacji nie przeszli, tracą pracę (Olo Żwirski, grany przez Marka Kondrata), i stają się łatwym łupem innych byłych SB-ków, którzy werbują ludzi do swych przestępczych machinacji. Pomiędzy nimi zaś działa samotny Franz Maurer (Linda) były esbek i były glina, na własną rękę próbujący dopaść gangsterów… Nie wie jednak,  że to ci sami, do których przystał Olo.

Ten film wypromował, zapowiadany już w Krollu, popularny archetyp samotnego, cynicznego twardziela kierującego się własnymi zasadami. Z których dwie są naczelne: męska przyjaźń oraz miłość do kobiety… A te u Pasikowskiego są klasycznymi femme fatalne: są notorycznie złe, niegodziwe, zdolne do zdrady nawet z najbliższym przyjacielem swego mężczyzny. Ten rys także konsekwentnie pojawia się w „pasikowskim” kinie i wzbudzał zawsze pomruki feministycznej części widowni. Zły portret kobiet, jaki malowała każda kreacja Lindy nie przeszkadzała im jednak szaleć na punkcie naszego nowego amanta – trzeciego po Zbigniewie Cybulskim i Danielu Olbrychskim.

Klasyczna intryga, czerpiąca wiele z nastroju noir, była pretekstem do kilku pikantnych, wyjątkowo śmiałych posunięć demaskatorskich: palone nocami akta spraw, scena, w której pijani funkcjonariusze wynoszą na rękach nieprzytomnego kolegę śpiewając hymn grudnia’70 – Balladę o Janku Wiśniewskim (z Człowieka z żelaza Wajdy), rządowi decydenci obiadujący z mafią… Wszystko to nie było pustą drwiną z wolnościowego etosu, a słusznie przewidziało kilka przykrych uroków wyczekiwanego kapitalizmu.

Druga odsłona losów Franza Maurera miała także tło polityczne: był nią konflikt serbski i zamieszanie naszych wysokich urzędników w przemyt broni. Ewidentnie jednak było to pretekstowe, a nawet romantycznie przesadzone: Maurer, samotny sprawiedliwy, rozprawia się ze wszystkimi zbójami bo „nie podobają mu się newsy w telewizji”  - jak to brzmi, każdy widzi. Ważne było jednak to, że Pasikowski ponownie uderzył w gatunkowe, sensacyjne kino, i na naszym gruncie stał się prawodawczy. Formalne cytaty z Wściekłych psów Quentina Tarantino (postać Jakuszyna miał ponoć grać sam Harvey Kitel, zastąpił go jednak podobny doń prezencją Siergiej Szakurow) są jednym z wyrazistszych tego przykładów (patrz choćby połączenie garnituru z pistoletem).

cz.2