Mob Town (gra)

Autor: Ewa Dąbrowska
Data publikacji: 31 października 2016

Mob Town

Autor: Danny Devine
Wydawnictwo: Trefl Joker Line
Premiera: 13 października 2016

Podbijaj, przejmuj, wygrywaj

Lubię gry. Nie komputerowe, a planszowe i karciane, bardziej lub mniej zaawansowane. Gram z dziećmi z rodziny (jeśli nie macie pomysłu, jak zająć najmłodszych, polecam Dobble) i z dorosłymi znajomymi. Nie uważam bowiem, że gry to domena dzieci, a dla dorosłych pozostają tylko szachy, poker i brydż. Obecny rynek gier planszowych jest jak rynek książek: każdy zainteresowany znajdzie na nim coś dla siebie. Dlatego ucieszyłam się, kiedy w moje ręce trafiła poniekąd kryminalna gra „Mob Town” autorstwa Danny’ego Devine’a. Wydawcą polskiej wersji językowej jest Trefl. Nawet gdybym tego nie wiedziała, poznałabym po… zapachu. Dokładnie tak pachną wydawane przez Trefl puzzle!

„Mob Town” to strategiczna gra karciana, w której gracze wcielają się w gangsterów i rywalizują o kontrolę nad budynkami w mieście. Instrukcja, którą znajdziemy w pudełku, jest dosyć dokładna, do tego pojawiają się na niej przykładowe rysunki, które na początku bardzo ułatwiają działanie. Plusem jest też brak błędów – niby oczywistość, ale jednak nie dla każdego wydawnictwa, bo zdarzało mi się mieć w rękach instrukcje pisane „na kolanie”, których twórcom korektor kojarzy się zapewne wyłącznie z białym pisakiem.

Zasady opisane na trzech stronach instrukcji mogą wydawać się skomplikowane, ale kiedy już zaczniemy grę, wszystko staje się jasne. „Mob Town” to bowiem prosta gra. Za to piekielnie wciągająca! Każda rozgrywka składa się z trzech rund, podczas których najpierw budujemy miasto, a później za pomocą najemników (szczurów, węży, rekinów i lisów) zdobywamy wpływy nad budynkami. Zajęte już teatry, restauracje czy szulernie można odbijać od współgraczy, ale za zdobywanie wpływów nad miejscami leżącymi daleko od siebie trzeba płacić haracz za przejście – nie jest więc tak łatwo, jak mogłoby się wydawać. Smaczku dodaje fakt, że każdą rundę kończy pojawienie się Stróża Prawa. Jak to w prawdziwym życiu gangsterów (tak przynajmniej mogę mniemać, bo gangsterem nie jestem): zjawia się on zawsze wtedy, kiedy mamy jeszcze mnóstwo planów i budynków do zdobycia.

W pudełku z grą znajdziemy: 20 kart budynków, 57 kart zasobów (czyli najemników i forsy), 4 zestawy po 12 żetonów gangów, 4 dwustronne znaczniki punktacji, 12 żetonów teczek, 4 zestawy po 8 kart chytrych planów, 4 karty pomocy i 4 karty punktacji. Wyglądają tak:

 

Żetony i karty są dobrej jakości, wykonane z dosyć sztywnej tektury. Za jedyny zbędny element uważam karty punktacji – zajmują sporo miejsca na stole (a do zbudowania miasta trzeba go dużo), poza tym tradycyjna kartka i długopis są zwyczajnie wygodniejsze. Rewelacyjny pomysł stanowią za to karty pomocy – każdy z graczy ma przed sobą ściągawkę, dzięki której wie, jaki ruch może wykonać (choć przyznaję, że dosyć szybko przestaje ona być potrzebna). Szata graficzna gry jest kolorowa, może nawet nieco dziecięca. Ale dzięki takiemu lekkiemu potraktowaniu tematu również najmłodsi sugerowani przez producenta odbiorcy, czyli ci w wieku dziesięciu lat, będą mieć frajdę z gry. Nie jestem jednak do końca przekonana, że każdy dziesięciolatek się w niej odnajdzie, „Mob Town” wymaga bowiem nieco strategicznego myślenia, planowania i przewidywania. Choć jest w tej grze element losowości (dobierając karty, nie wiemy, czy trafi się nam „przydatny” gangster), zwycięstwo zależy w dużej mierze od obranej strategii i podejmowanych decyzji. Fakt, że za każdym razem budujemy miasto na nowo i zawsze jest ono nieco inne (dzięki specyficznym oznaczeniom kart) sprawia, że każda rozgrywka wymaga nowego rozplanowania. Na pewno przyda się trochę sprytu, trzeba też umieć reagować na bieżąco na decyzje przeciwników. Grać może jednocześnie od dwóch do czterech osób, a rozgrywka trwa dwa-trzy kwadranse.  To chyba też ukłon w stronę młodszych graczy – tak krótka gra nie jest w stanie znudzić. Niektórzy jednak z pewnością woleliby mieć trochę więcej czasu na realizację przyjętej strategii.

Według twórców „Mob Town” doskonale łączy wątek mafijny z klimatem noir. Jest w tym stwierdzeniu pewna przesada. Ja akurat klimatu noir nie poczułam, ale i tak bawiłam się doskonale. Jedynym minusem tej gry jest dla mnie brak dodatkowych wariacji – każda gra po jakimś czasie się nudzi, więc byłoby miło, gdyby autor zaproponował dodatkowe modyfikacje. Poza tym nie mam żadnych zastrzeżeń. „Mob Town” przyniosło mnóstwo dobrej zabawy – a przecież o to właśnie chodzi.

 

Udostępnij

Sprawdź, gdzie kupić "Mob Town" Danny Devine