Michael Haneke, austriacki reżyser, scenarzysta i filozof, należy niewątpliwie do współczesnego kinowego parnasu. To nawet za mało; do parnasu humanistycznego, wszak medium filmowe jest u niego przede wszystkim osobliwym nośnikiem prowokacyjnych i demaskatorskich myśli.Mówią o nim, iż zawsze potrafi odkryć „trupa w szafie”: wychodząc od mentalności mieszczańskiej swego kraju przechodzi do uniwersalnej krytyki emocjonalnego zlodowacenia współczesnego człowieka w ogóle. Człowieka z hipokryzją okrywającego się konwenansami, gdy pod spodem buzują atawistyczne emocje, które, zamiast z nimi współżyć, nachalnie spycha do podświadomości. A to – gotowe jest w każdej chwili wybuchnąć. Oto właśnie ów „trup w szafie”.
W osławionej trylogii austriackiej owe oskarżenia wybrzmiewają najmocniej. W trzeciej części –
Funny Games – Haneke idzie zaś najdalej, wszak dobitnie rzuca widzowi w twarz sugestię, iż pomimo tłumienia naszych atawizmów – lubimy na nie patrzeć z dystansu: na zimno, wyprani z emocji przez otaczająca nas kulturę wizualną.
Oto zamożna rodzina – Georg, Anna, syn Schorschi plus ich pies, przybywają do wypoczynkowego domku nad jeziorem. Mieszkający obok przyjaciele przedstawiają im dwóch znajomych: młodych mężczyzn ubranych w specyficzne, białe ubrania – Petera i Paula. Jakiś czas potem obaj odwiedzają bohaterów pod pretekstem pożyczenia jajek. W wyniku ewidentnej, choć przypominającej gapiostwo gry, jeden z nich topi w zlewie telefon i rozbija jajka; dodatkowo swym zachowaniem na granicy lubieżności wytrąca Annę z równowagi. Gdy ta prosi męża, by pozbył się podejrzanych gości – Paul łamie nogę George’a golfowym kijem… Mężczyźni rozpoczynają w tej chwili sadystyczną grę, poddając rodzinę wymyślnym „zabawnym gierkom” – jeśli rodzina je przetrwa do 9.00 kolejnego dnia – przeżyje.
Maestria Hanekego polega na korzystaniu z apsychologicznych rozwiązań ze szkoły Roberta Bressona czy
Michelangelo Antonioniego – pokazuje więc nie przyczyny, a skutki zachowań ludzkich. Kamera rejestruje wszystko na zimno, z dystansem, obiektywnie, choć – pomimo niebotycznego napięcia tortur – nie wizualizując ich, a poprzestają na
pars pro toto; krew na ścianie, krzyki i jęki ofiar, dźwięk (także – cisza!) działają tu dosadniej niż dosłowna prezentacja przemocy. Haneke mistrzowsko operuje także retardacją: niemal kilkunastominutowa, niema scena – Anna klęcząca w bezruchu, wreszcie czołgająca się do męża – koszmarem sięga poetyki azjatyckiego horroru. Znakomita scena z golfową piłeczką (a sprzęt golfowy jest tu zamiast czechowowskiej strzelby!) to emblemat spod znaku Hitchcocka.
Najistotniejsze są jednak w
Funny Games dwie rzeczy, które stanowią interpretacyjny klucz. Sadystyczne próby rzeczywiście ubrane są w zabawne, dziecięce gierki, jak wyliczanki, zabawa w chowanego czy ciepło-zimno. Sadyzm sprowadzony li tylko do atrakcyjnej „zabawki” kieruje skojarzenia ku pauperyzacji przemocy – nagromadzenie jej w mediach wzmaga znieczulicę, zdaje się sugerować Haneke. Na potwierdzenie tegoż dodatkowo zrywa z ekranu „czwartą ścianę”, zacierając granicę między widzem a filmową fikcją. „Chcecie więcej przemocy? Założycie się z nami, kto przeżyje tę noc?”. Tego typu kwestie kilkukrotnie kieruje do widza Paul, patrząc wyzywająco, z ironicznym uśmieszkiem wprost w obiektyw…
Tylko u Henkego zauważyłem tak mistrzowską zdolność do analizowania przemocy bez graficznego jej pokazywania. Tylko w Funny games, jak dotąd, spotkałem tak precyzyjny kolaż ikon thrillera, grozy, obyczaju, tak umiejętnego budowania suspensu, twistu (scena z pilotem TV!), mylnych tropów („red herring” – nóż!). Niestety – obecnie Haneke ostudził moją idolatrię amerykańską adaptacją obrazu (u nas w maju) … niemal identyczną w kadrowaniu i narracji. Rozumiem, że i filozof czasem pragnie szybszej windy na Parnas, niż linowa kolejka… Ale żeby tak bez żenady? …
Cóż… Polecam zatem oryginalną wersję niemieckojęzyczną – europejska temperatura filmu nie przeszkodzi nikomu, wszak skrojona jest wg uniwersalnych mechanizmów kina sensacyjnego. Doprowadzonych do nieznośnej, frenetycznej maestrii.
Funny Games
czas 108 min.,
dozw. od 16 lat
Reżyseria: Michael Haneke
Scenariusz: Michael Haneke
obsada:
Susanne Lothar - Anna
Ulrich Mühe - Georg
Arno Frisch - Paul
Frank Giering - Peter
Stefan Clapczynski - Schorschi