Funny Games, Michael Haneke

Autor: Tomasz Daniel Dobek
Data publikacji: 02 kwietnia 2008

Funny Games

Autor: Michael Haneke

Michael Haneke, austriacki reżyser, scenarzysta i filozof, należy niewątpliwie do współczesnego kinowego parnasu. To nawet za mało; do parnasu humanistycznego, wszak medium filmowe jest u niego przede wszystkim osobliwym nośnikiem prowokacyjnych i demaskatorskich myśli.

Mówią o nim, iż zawsze potrafi odkryć „trupa w szafie”: wychodząc od mentalności mieszczańskiej swego kraju przechodzi do uniwersalnej krytyki emocjonalnego zlodowacenia współczesnego człowieka w ogóle. Człowieka z hipokryzją okrywającego się konwenansami, gdy pod spodem buzują atawistyczne emocje, które, zamiast z nimi współżyć, nachalnie spycha do podświadomości. A to – gotowe jest w każdej chwili wybuchnąć. Oto właśnie ów „trup w szafie”.

W osławionej trylogii austriackiej owe oskarżenia wybrzmiewają najmocniej. W trzeciej części – Funny Games – Haneke idzie zaś najdalej, wszak dobitnie rzuca widzowi w twarz sugestię, iż pomimo tłumienia naszych atawizmów – lubimy na nie patrzeć z dystansu: na zimno, wyprani z emocji przez otaczająca nas kulturę wizualną.

Oto zamożna rodzina – Georg, Anna, syn Schorschi plus ich pies, przybywają do wypoczynkowego domku nad jeziorem. Mieszkający obok przyjaciele przedstawiają im dwóch znajomych: młodych mężczyzn ubranych w specyficzne, białe ubrania – Petera i Paula. Jakiś czas potem obaj odwiedzają bohaterów pod pretekstem pożyczenia jajek. W wyniku ewidentnej, choć przypominającej gapiostwo gry, jeden z nich topi w zlewie telefon i rozbija jajka; dodatkowo swym zachowaniem na granicy lubieżności wytrąca Annę z równowagi. Gdy ta prosi męża, by pozbył się podejrzanych gości – Paul łamie nogę George’a golfowym kijem… Mężczyźni rozpoczynają w tej chwili sadystyczną grę, poddając rodzinę wymyślnym „zabawnym gierkom” – jeśli rodzina je przetrwa do 9.00 kolejnego dnia – przeżyje.

Maestria Hanekego polega na korzystaniu z apsychologicznych rozwiązań ze szkoły Roberta Bressona czy Michelangelo Antonioniego – pokazuje więc nie przyczyny, a skutki zachowań ludzkich. Kamera rejestruje wszystko na zimno, z dystansem, obiektywnie,  choć – pomimo niebotycznego napięcia tortur – nie wizualizując ich, a poprzestają na pars pro toto; krew na ścianie, krzyki i jęki ofiar, dźwięk (także – cisza!) działają tu dosadniej niż dosłowna prezentacja przemocy. Haneke mistrzowsko operuje także retardacją: niemal kilkunastominutowa, niema scena – Anna klęcząca w bezruchu, wreszcie czołgająca się do męża – koszmarem sięga poetyki azjatyckiego horroru. Znakomita scena z golfową piłeczką (a sprzęt golfowy jest tu zamiast czechowowskiej strzelby!) to emblemat spod znaku Hitchcocka.

Najistotniejsze są jednak w Funny Games dwie rzeczy, które stanowią interpretacyjny klucz. Sadystyczne próby rzeczywiście ubrane są w zabawne, dziecięce gierki, jak wyliczanki, zabawa w chowanego czy ciepło-zimno. Sadyzm sprowadzony li tylko do atrakcyjnej „zabawki” kieruje skojarzenia ku pauperyzacji przemocy – nagromadzenie jej w mediach wzmaga znieczulicę, zdaje się sugerować Haneke. Na potwierdzenie tegoż dodatkowo zrywa z ekranu „czwartą ścianę”, zacierając granicę między widzem a filmową fikcją. „Chcecie więcej przemocy? Założycie się z nami, kto przeżyje tę noc?”. Tego typu kwestie kilkukrotnie kieruje do widza Paul, patrząc wyzywająco, z ironicznym uśmieszkiem wprost w obiektyw…

Tylko u Henkego zauważyłem tak mistrzowską zdolność do analizowania przemocy bez graficznego jej pokazywania. Tylko w Funny games, jak dotąd, spotkałem tak precyzyjny kolaż ikon thrillera, grozy, obyczaju, tak umiejętnego budowania suspensu,  twistu (scena z pilotem TV!), mylnych tropów („red herring” – nóż!). Niestety – obecnie Haneke ostudził moją idolatrię amerykańską adaptacją obrazu (u nas w maju) … niemal identyczną w kadrowaniu i narracji. Rozumiem, że i filozof czasem pragnie szybszej windy na Parnas, niż linowa kolejka… Ale żeby tak bez żenady? …

Cóż… Polecam zatem oryginalną wersję niemieckojęzyczną – europejska temperatura filmu nie przeszkodzi nikomu, wszak skrojona jest wg uniwersalnych mechanizmów kina sensacyjnego.  Doprowadzonych do nieznośnej, frenetycznej maestrii.


Funny Games

(Austria, 1997)
czas 108 min.,
dozw. od 16 lat
Reżyseria:  Michael Haneke
Scenariusz:  Michael Haneke
obsada:
Susanne Lothar - Anna
Ulrich Mühe - Georg
Arno Frisch - Paul
Frank Giering - Peter
Stefan Clapczynski - Schorschi



Udostępnij

Sprawdź, gdzie kupić "Funny Games" Michael Haneke

PRZECZYTAJ TAKŻE

RECENZJA

Ukryte, Michael Haneke

 

25 kwietnia 2008