Dylemat, David Baldacci: recenzja

Zawsze jest jakiś motyw

Jedno z najlepiej strzeżonych miejsc. Zagadkowa zbrodnia. I tajemnice, których lepiej jest nie odkrywać. Nowa powieść Davida Baldacciego z Amosem Deckerem to całkiem sprawny thriller, choć nie wolny od drobnych błędów. Jeśli jednak przymknąć na nie oko, na czytelników czeka sporo dobrej zabawy z dreszczykiem, dobrze przedstawionej szczególnie od strony prawnej.

Czy można sobie wyobrazić bezpieczniejsze miejsce niż siedziba FBI? Po 11 września, w dobie paranoi, monitorowania wszelkich podejrzanych aktywności i unikania każdego możliwego ryzyka, wydaje się, że nie. A jednak to tylko pozory. Budynek, w którym mieści się Federalne Biuro Śledcze, choć doskonale zabezpieczony, sypie się coraz bardziej – i to do tego stopnia, że wokół wiszą siatki zabezpieczające, by gruz nie spadł na ludzi. To jednak nie one staną się przyczyną tragedii, która już wkrótce wstrząśnie tym miejscem.

Walter Debney, sześćdziesięciojednolatek, współpracujący z najróżniejszymi agencjami, w tym oczywiście z FBI, posiadający intratne kontrakty rządowe, idzie ulicą w otoczeniu agentów. Z naprzeciwka nadchodzi Anne Berkshire, zwyczajna, młodsza od niego kobieta. Niezamężna nauczycielka z katolickiej szkoły, jak się potem okaże. Walter spokojnie zachodzi ją od tyłu, wyciąga broń i, nim ktokolwiek może zareagować, zabija kobietę, po czym przykłada sobie broń do podbródka i pociąga za spust.

Wyjaśnieniem tej sprawy zajmuje się Amos Decker, detektyw działający na zlecanie Biura, który słynie ze swych niezwykłych zdolności. Po urazie głowy, jakiego doznał w młodości, cierpi na synestezję i hipermnezję. W konsekwencji stracił zdolność rozpoznawania społecznych sygnałów, co uczyniło z niego wyniosłego i powściągliwego człowieka, ale zyskał pamięć absolutną, co w tym zawodzie bardzo się przydaje. Tym razem jednak sprawa wydaje się wyjątkowo zawiła. Wszystko wskazuje na to, że Anne pod budynkiem FBI zjawiła się właściwie przypadkowo, ale zarazem Walter nie zabił jej w przypływie szaleństwa. Musiał mieć jakiś motyw, pytanie tylko: jaki? I co jeszcze kryje się za tą sprawą?

David Baldacci, prawnik z wykształcenia i autor powieści „Władza absolutna”, którą rozsławił film Clinta Eastwooda, powraca z nową książką. Dla mnie to pierwszy kontakt z jego twórczością, ale czy ostatni, czy też będzie to wstęp do dłuższej przygody? Sam nie wiem. Kto wie, co przyniesie przyszłość. Jego pisarstwo jest w końcu całkiem dobre, wcale nie takie proste, jak można by spodziewać się po rozrywkowym thrillerze, choć zdarza mu się rzucić pleonazmem. Ale komu nie przytrafiają się błędy?

Ważne, że fabuła jest udana, zagadka całkiem ciekawa – choć nieszczególnie zaskakująca – a i czyta się to wszystko przyjemnie. Poza tym twórczość Baldacciego, jeśli mogę posłużyć się „Dylematem” jako przykładem, jest realistyczna szczególnie od strony prawnej (ale nie są to thrillery prawnicze). I nie tylko. Sama zbrodnia, detale związane z dochodzeniem i poszczególnymi czynnościami śledczymi także prezentują się dobrze. Trochę zbyt mało autor wykorzystał ułomności/zdolności swojego bohatera, nie pogłębił też jego psychologii, niemniej to w końcu literatura rozrywkowa, nic z wyższej półki, i cel: dostarczyć dobrej zabawy z dreszczykiem realizuje naprawdę dobrze. Miłośnicy prozy Baldacciego nie będą zawiedzeni, podobnie jak wszyscy fani dobrych thrillerów. A to najważniejsze.

Michał Lipka


Dylemat

David Baldacci
Przekład: Beata Hrycak
Wydawnictwo Dolnośląskie
Wrocław 2018


RECENZJE INNYCH POWIEŚCI BALDACCIEGO:

ImageImage