Ja jestem sądem, Mickey Spillane

Autor: Robert Ostaszewski
Data publikacji: 28 czerwca 2008

Ja jestem sądem

Autor: Mickey Spillane
Wydawnictwo: Wydawnictwo EMG

Mickey Spillane

Nikt nie czyta kryminału by dotrzeć do środka, ale by dotrzeć do końca. Pierwsza strona sprzedaje powieść. Ostatnia sprzedaje powieść kolejną.   17 lipca minionego roku odszedł Mickey Spillane, literacki ojciec jednego z najważniejszych bohaterów sensacyjnego gatunku, biologiczny ojciec czworga dzieci, kilkukrot...

czytaj więcej

To kiedyś musiało się stać. Choć, co tu kryć, wielbiciele prozy kryminalnej Mickey’a Spillane’a (1918-2006) – z tego co wiem, liczni – zostali wystawieni na ciężką próbę cierpliwości, bo minęło ponad 60 lat, nim pojawiło się polskie tłumaczenie pierwszej książki z cyklu o przygodach twardego detektywa, Mike Hammera. Ale już jest!


Spillane zyskał miano kultowego autora kryminałów, sprzedał grubo ponad 200 milionów (tak, tak, to nie pomyłka!) książek. Hammer zaś stanął w jednym rzędzie z takimi bohaterami kryminałów jak Sam Spade czy Phillip Marlowe. Co więc sprawiło, że tak długo musieliśmy czekać na tłumaczenie jego książek kryminalnych? W czasach PRL-u nie było na to szansy choćby dlatego, że autor Ja jestem sądem nie ukrywał swoich konserwatywnych poglądów i niechęci do komunistów. Poza tym jego książkom starano się przylepić etykietkę komercyjnej szmiry. Spillane nigdy nie ukrywał, że zależy mu na poczytności jego prozy, podśmiewał się też z krytyków literackich, którzy notorycznie pastwili się nad jego książkami, mawiając: „Te wszystkie szychy literatury nie mogą jakoś dojść, że więcej jest wielbicieli solonych orzeszków niż kawioru”. Po roku 1989 wydawcy nie decydowali się na publikowanie serii o Hammerze, uznając – moim zdaniem błędnie – że sława Spillane’a przeminęła.


Powieść Ja jestem sądem została opublikowana w USA w roku 1947, choć wcześniej autor miał pewne problemy ze znalezieniem wydawcy. I nic dziwnego. Spillane tworzył specyficzną odmianę czarnego kryminału, zwaną hard boiled, pełną brutalności, mrocznych opisów społecznych nizin i rozmaitych występków. Kluczową rolę w prozie kryminalnej autora Śmiertelnego pocałunku odgrywa postać detektywa Hammera. To bez wątpienia największy twardziel kryminału. Pracował w policji, ale czuł się zbytnio ograniczony przepisami, więc zrezygnował. Walczył podczas II wojny światowej. Po wojnie zaczął pracować na własną rękę, jako prywatny detektyw. Można by rzec, że Hammer jest amoralny; nie przejmuje się prawem, nie ma oporów przed używaniem broni czy pięści, jeśli tylko jest przekonany, że „delikwent” zasłużył sobie na śmierć albo łomot. Wchodzi nie tylko w rolę samozwańczego sędziego, ale często również – kata. Lubi kobiety, a kobiety wprost za nim szaleją (począwszy od seksownej asystentki detektywa, Veldy), mimo iż nie traktuje ich najlepiej i ma problemy z wiernością. Przy tym jest zagorzałym konserwatystą, raz po raz wygłasza kwestie w rodzaju: „Zatraciłaś społeczny instynkt kobiety, który polega na tym, że kobieta podporządkowuje się mężczyźnie” (oj, feministki będą miały używanie, jeśli przeczytają książkę Spillane’a).


W Ja jestem sądem czeka Hammera nie lada wyzwanie. Ginie jego kumpel z wojska, Jack Williams, który podczas walk z Japończykami uratował Mike’owi życie. Ktoś strzelił Jackowi z czterdziestki piątki w brzuch i patrzył, jak ten powoli kona. Kumpel z wojska – poważna sprawa, więc Hammer nad trupem poprzysięga, że nie spocznie zanim nie dopadnie i nie zastrzeli zabójcy Jacka. Współpracuje wprawdzie z kolegą z policji, Patem Chambersem, ale wcale nie ukrywa, że jeśli tylko będzie miał okazję, bez wahania zabije mordercę kumpla. Zaczyna się intensywne śledztwo, giną kolejne osoby, pozornie przypadkowe, Hammer, choć początkowo ma problemy z rozwikłaniem intrygi, odkrywa mroczne tajemnice półświatka i… Rozwiązania oczywiście nie zdradzę, ale – zapewniam – jest mocne, bardzo mocne.


Jak już wspomniałem, w prozie kryminalnej Spillane’a najważniejsza jest postać głównego bohatera. Myślę, że powrót do klasyki czarnego kryminału może być dla wielu czytelników odświeżający. Dlaczego? Bo takich twardzieli jak Hammer praktycznie nie ma już we współczesnych kryminałach - ich autorzy zdecydowanie wolą bawić się konwencją czarnego kryminału i ironicznie mrugać okiem do czytelnika. Poza tym – trudno jest ścigać się z mistrzami tej odmiany prozy kryminalnej, ponieważ taki wyścig z góry jest skazany na porażkę. Ale książki Spillane’a to nie tylko kontrowersyjny Hammer. Po pierwsze, są precyzyjnie skonstruowane; widać, że pisarz jest dobrym rzemieślnikiem. Po drugie, pokazują ciekawy obraz codziennego życia w Stanach Zjednoczonych. Mówiąc krótko: lektura obowiązkowa.

Ja jestem sądem. Mickey Spillane
Przekład: Marcin Baran i Tomasz Kunz
Wydawnictwo EMG
Kraków 2008,
Stron: 181,
Okładka: miękka.

Udostępnij

Sprawdź, gdzie kupić "Ja jestem sądem" Mickey Spillane