Zabić czas, Frank Tallis

Autor: [press]
Data publikacji: 01 lipca 2008

Zabić czas

Autor: Frank Tallis

Jeśli ktoś po Zabić czas Franka Tallisa spodziewa się czarnego (bo tak reklamują go wydawcy) kryminału, niech sięgnie raczej po klasykę gatunku. Jeśli ktoś liczy na thriller uniwersytecki z naukową zagadką w tle, niech sięgnie po Zygzak Jose Carlosa Somozy. Jeśli ktoś jednak ma ochotę na – trzymającą w napięciu od pierwszych do ostatnich stron – „zwykłą” powieść z elementami kryminału i thrillera, po Zabić czas niech sięgnie bez zastanowienia.

Tallis, angielski pisarz i praktykujący psycholog, autor tłumaczonych już na polski thrillerów, których akcja dzieje się w Wiedniu czasów Freuda, wziął tym razem z kryminału i thrillera tylko to, co było mu potrzebne do skonstruowania zgrabnej opowieści: zagadkę i zbrodnię. Pominął zaś całkowicie to, co jest „mięsem” każdego rasowego kryminału – żmudne dochodzenie do prawdy. Zagadka i zbrodnia posłużyły Tallisowi do zbudowania ram kompozycyjnych, pewnego kryminalnego sztafażu, za którym – zamiast opisu śledztwa i żmudnego dochodzenia do prawdy – ukrył zupełnie coś innego: uniwersalną opowieść o pokładach mroku, jakie czają się (czaić mogą) w duszy każdego z nas.

Jeśli, jak sugerują wydawcy, Zabić czas jest utrzymane w stylu noir, to owe „noir” nie odnosi się do mrocznej atmosfery, jaką tworzą (bo nie tworzą) mroczne zaułki Londynu (to właśnie tam, nie licząc drobnych epizodów, rozgrywa się akcja tej powieści), lecz do ludzkiej psychiki, wnętrza bohaterów, w których drzemią pierwotne obsesje i lęki, nad którymi zapanować nie sposób, a które doprowadzają czasami do miejsca, w którym za żadną cenę nie chcielibyśmy się znaleźć.

Co dostajemy zamiast tradycyjnej kryminalnej fabuły? Na początek – małe trzęsienie ziemi. Anna, dziewczyna Toma, głównego bohatera i narratora tej powieści, genialnego matematyka, ginie bez śladu. I gdy myślimy, iż jest to punkt wyjścia do tego, aby razem z Tomem udać się w zaułki Londynu na poszukiwania Anny, autor powieści wycina nam w tym miejscu niezłą woltę. Tallis nie goni bowiem fabuły naprzód, lecz zawraca w przeszłość. Nie na poszukiwanie Anny ruszamy, ile – jak się później okaże – przyczyn, które do jej zaginięcia doprowadziły. Retrospekcja zajmuje mniej więcej dwie trzecie powieści. Dowiadujemy się z niej wielu ciekawych rzeczy o Tomie i o Annie, o ich rysach charakterologicznych, które doprowadziły ich do wspólnej sypialni; a także - sporo o przyjacielu Toma, Davie, który odgrywa w tym całym fabularnym zamieszaniu niepoślednią rolę. Poznajemy też wiele wątków pobocznych i dygresji o ciężkiej doli naukowców uniwersyteckich, ciągle kąsanych, podgryzanych i kąsających, walczących o to, kto pierwszy odkryje, zanalizuje i upowszechni; Tallis w wątkach pobocznych (w końcu naukowiec) robi nam też miniwykład na temat darwinizmu, genów i niemożności ucieczki od przeznaczenia w genach zapisanego. Ale przede wszystkim, pośród tych licznych dygresji, dowiadujemy się rzeczy – z punktu widzenia fabuły – kluczowej. Oto Tom, matematyk, zapalony zbieracz starych, matematycznych pomocy naukowych i szpargałów, jeszcze przed zaginięciem Anny natrafia na zapomniany artykuł XIX-wiecznego matematyka Locke’a, na podstawie którego, a w zasadzie na podstawie zawartych w nim wyliczeń, konstruuje maszynę, dzięki której można sfotografować... przeszłość. (Motyw „zaglądania” w przeszłość wykorzystał też w napisanej w 2005 roku – a wydanej w Polsce wcześniej niż napisana w 1999 roku powieść Zabić czas Tallisa – powieści Zygzak Somoza). Tom zbiera potrzebne do jej zbudowania części, a my wraz z Tomem podróżujemy w ich poszukiwaniu i powoli wydobywamy się z retrospekcji, by wziąć udział w tragicznym, zanurzonym już w teraźniejszości finale... Jaki wpływ na ów finał miała owa maszyna? Co – jeśli w ogóle coś – zobaczył Tom na zdjęciu z przeszłości? Nie odpowiem, by nie zepsuć zabawy tym, którzy zdecydują się, aby powieść tę przeczytać.

Wydaje się, iż fabuła w Zabić czas to tylko pretekst do postawienia przez Tallisa niezbyt nowych, lecz ważkich pytań: na ile jesteśmy uprawnieni do grzebania w przeszłości? Do czego prowadzić mogą uniwersyteckie, nie zawsze zgodne z etyką, eksperymenty? Ile wiemy o sobie i co wiemy tak naprawdę? Ile w nas biologii, zwierzęcej natury, a ile ogłady i kultury? Czy jesteśmy w stanie tę biologiczną, ciemną stronę naszej natury przezwyciężyć? Pytania to stare jak świat, ale – jak sugeruje pisarz– warto je sobie zadawać, tym bardziej warto, gdy – dzięki nauce, zaawansowanym badaniom nad genetyką, biologią, psychiką – można z człowiekiem – czy nam się to podoba czy też nie – zrobić, za jego zgodą lub bez niej, wszystko lub praktycznie wszystko...

Plusem powieści Tallisa jest na pewno dobrze skrojona i uszyta fabuła. Od pierwszych zdań, od pierwszej sceny, powieść i jej atmosfera wciąga, napięcie jest stopniowo budowane, aż do przewrotnego finału. Bohaterowie zaś są pełnymi, z krwi i kości postaciami, „podanymi” z całą psychologiczną złożonością – obsesjami, lękami, fobiami. Dzięki tak zarysowanym postaciom, dobrej znajomości umiejętnie podpatrzonych i „sprzedanych” w powieści mechanizmów rządzących uniwersyteckim światkiem naukowym (sam Tallis jest czynnym wykładowcą Instytutu Psychiatrii w King’s College w Londynie) autor osiągnął – pomimo całej nieprawdopodobnej sytuacji (pamiętajmy, iż Tom pracuje nad maszyną do fotografowania przeszłości!) – efekt wiarygodności i prawdopodobieństwa. Rzadko łapałem się na tym, iż przecież, wraz z głównym bohaterem, przeprowadzam naukowy eksperyment, który – przynajmniej na tę chwilę – nie jest przecież w rzeczywistości możliwy do przeprowadzenia. I za to Tallisowi należy się duży plus.

Minusem zaś jest niezbyt szczęśliwie dobrane kilka zdań od wydawcy na okładce. Nie chodzi o to, że reklamowy blurb obiecuje więcej, niż powieść nam daje (wszak taka jest w końcu rola reklamy), ile obiecuje raczej „nie w tę stronę”, w którą poszedł autor. Nie każdy bowiem trup na kartach powieści świadczyć musi niechybnie o tym, iż w ręku trzymamy kryminał. I nie każdy eksperyment naukowy, niemożliwy jeszcze do wykonania dziś, w realnym świecie, a przeprowadzany z łatwością na kartach powieści, świadczyć musi o tym, iż mamy do czynienia z powieścią science-fiction.

Frank Tallis, Zabić czas

Wydawnictwo Dolnośląskie

Wrocław 2008

Stron: 251

Cena: 24, 90 zł  

Udostępnij

Sprawdź, gdzie kupić "Zabić czas" Frank Tallis

PRZECZYTAJ TAKŻE

RECENZJA

Wiedeńska krew, Frank Tallis

{mosimage}Frank Tallis buduje nastrój na niepokojących kontrastach salonu z ulicą, wielkich idei  z ich wykrzywionym odbiciem, piękna sztuki i jej zwichrowanych ...

04 października 2007