Dolina pomieszania, Friedrich Dürrenmatt

Autor: Webmaster
Data publikacji: 09 lipca 2008

Dolina pomieszania

Autor: Friedrich Dürrenmatt
Wydawnictwo: Wydawnictwo

Ostatnia powieść Dürrenmatta. Ukończona – na co wskazuje data pod tekstem – 19 kwietnia 1989 roku, zaś pisarz zmarł osiem miesięcy później. Oczywiście, zwykle traktuje się teksty ostatnie jako swego rodzaju testamenty twórcze lub co najmniej summy przemyśleń, lecz wymaga to cichego założenie, że autor wiedział, iż zaraz po napisaniu tego akurat tekstu weźmie i od razu umrze. Nic z tych rzeczy – Dolina pomieszania żadnym extra przekazem dla potomnych nie jest. Nie jest także łabędzim śpiewem wielkiego pisarza, który coraz bardziej niedołężnieje, coraz mniej widzi na oczy i coraz słabiej orientuje się w tzw. otaczającej go rzeczywistości. Jest za to powieścią bardzo dziwną i - powiedzmy sobie szczerze – jej identyfikacja gatunkowa jest praktycznie rzecz biorąc niemożliwa.

Dziwny jest bowiem – przynajmniej dla twórczości Dürrenmatta – sam bohater Doliny pomieszania. Jest nim bowiem pewne geograficzne miejsce, w którym znajduje się podejrzany i ekscentrycznie funkcjonujący hotel oraz pewna zbiorowość: ludzie, którzy ową dolinę zamieszkują jako nieszczęśni autochtoni oraz ludzie, którzy hotelem zarządzają i w nim goszczą. Ciekawe, bowiem zwykle bohaterami prozy Dürrenmatta były samotne, zafiksowane jednostki – obsesyjnie lub maniakalnie tropiące morderców, równie obsesyjnych lub maniakalnych. A tutaj zbiorowość, w tym także przestępczo-gangsterska, bowiem to właśnie ich kosmopolityczna śmietanka wypoczywa w rzeczonym szwajcarskim hotelu. Gdzieś w tle miga nam zbiorowy gwałt (ciekawe, bowiem przestępstwa na tle seksualnym to także jeden z koników tego pisarza) oraz niemal surrealistyczna opowieść o oskarżonym psie. Ten właśnie absurdalnym motyw wskazuje na powinowactwo prozy Dürrenmatta nie tylko z Franzem Kafką (co wydaje się absolutnie oczywiste, choć Wielki Szwajcar nie stoi tutaj tak od razu na straconej pozycji ubogiego krewnego), lecz także z groteską w duchu Mikołaja Gogola. Dolina pomieszania wydaje się właśnie par excellence gogolowska – pokazany w niej biurokratyczny absurd nie ma demonicznego wymiaru kafkowskiego, lecz jest chaotycznie gogolowski; nie budzi strachu czy przerażenia, lecz raczej bucha od niej bezsiła i rezygnacja. Książka ta niewątpliwie wydaje się satyrą na rzeczywistość szwajcarską i pewną sugestią na temat systemowego prania międzynarodowych brudów w tym hiperneutralnym kraju, gdzie jedynym argumentem jest gotówka lub udokumentowany przelew.


Ale to Dürrenmattowi nie wystarcza – snuje jeszcze opowieść o ekstrawaganckim teologu i niemal proroku – który do złudzenia przypomina postaci religijnych fanatyków, do których przyzwyczaili nas pisarze amerykańskiego Południa, gdzie tego typu wariatów mamy na pęczki. Tenże myśliciel, Mojżesz Melker, sam jest mordercą (nota bene swoich kolejnych żon) – lecz warto zwrócić uwagę, że w Dolinie pomieszania wszelakie zbrodnie czy gwałty nie są już elementem jakiejkolwiek intrygi kryminalnej, lecz fragmentem mozaiki pewnych wydarzeń oraz pewnej narracyjnej gawędy. Dürrenmatt wprowadza ogromną ilość postaci z półświatka (posługując się zresztą niemal operetkowymi mianami w rodzaju Joe Marihuana czy Big-Jimmy), ale praktycznie zupełnie ich nie wykorzystuje. Powieść ta jest bowiem raczej pewnym zamaszystym portretem pewnych środowisk – tak gangsterskich, jak i policyjnych – niż klasyczną powieścią kryminalnej intrygi.

Ale na tym nie koniec – Dürrenmatt wprowadza postać metafizyczną: jakiegoś superszefa, szefa wszystkich szefów, którego wszelkie atrybuty wskazują na boskość. To także pewna nowość w prozie Dürrenmatta, która zwykle była nader trzeźwa i czasem wręcz przesadnie racjonalistyczna. No tak, skoro jednym z bohaterów jest teolog-amator, to nie może także zabraknąć Boga, wystylizowanego zresztą na rodzaj dobrodusznego i omnipotentnego mafiosa. Wydawać by się mogło, że tego typu konstrukcja będzie nie do uratowania, lecz w Dolinie pomieszania – wbrew tytułowi – wszystko okazuje się nader spójne i integralne. Czytając tę książkę – która niewątpliwie nie wszystkim przypadnie do gustu – przypomniało mi się uczone słowo adynata: to motywy humorystyczne, które opierają się na nonsensie. I dlatego właśnie śmieszą – lecz u Dürrenmatta ów stek nonsensów i paradoksów, który dostrzegamy w życiu rzeczonej doliny, bynajmniej nie bawi, lecz raczej smuci. Absurdy Doliny pomieszania – w ogromnym zresztą stężenie – brzmią posępnie i bardzo smucą: sam pomysł hotelu dla gangsterów wydaje się zupełnie anormalny. Lecz po wstępnym szoku godzimy się nagle z tym oraz kolejnym absurdami i przechodzimy nad nimi do porządku dziennego – czyli jest dokładnie tak samo, jak w życiu.

Powieść wydaje się prozą bardzo mroczną i boleśnie ironiczną – gangsterzy wypoczywają, bogaci się bogacą, biedni biednieją, zaś siły sprawiedliwości są bezsilne. Nad wszystkim czuwa co prawda postać boskopodobna, lecz jeżeli teologiem okazuje się wielokrotny morderca – to nawet w tej sferze nie możemy szukać oparcia. Tym bardziej, że – co zaświadczyła wdowa po Dürrenmattcie, czyli Charlotte Kerr – pisarz był ateistą, zatem wprowadzenie postaci boskiej traktować można niekoniecznie jako wyraz jakichś religijnych poszukiwań, lecz raczej jako wisielczy dowcip. Pisarz nie kusi już nawet jakąkolwiek intrygą – to raczej luźny zbiór epizodów, zwykle zupełnie bezcelowych. Nad wszystkim jednak wisi ten okrutny humor Dürrenmatta, który wydaje się wartością samą w sobie, zaś jego wizja świata – bo wszak tytułowa dolina jest metaforą świata współczesnego, czyli po prostu świata na opak wywróconego – wydaje się jedną z najbardziej celnych i wyrazistych wizji świata w literaturze lat ostatnich.

Dolina pomieszania

(Durcheinandertal)

Przekład: Krzysztof Jachimczak

Posłowie: Erwin Axer

Wydawnictwo Literackie, Kraków 1997

Udostępnij

Sprawdź, gdzie kupić "Dolina pomieszania" Friedrich Dürrenmatt

PRZECZYTAJ TAKŻE

RECENZJA

Podejrzenie, Friedrich Dürrenmatt

{mosimage} Ostatni tekst z cyklu prezentacji prozy kryminalnej Friedricha Dürrenmatta.

16 lipca 2008

RECENZJA

Zlecenie..., Friedrich Dürrenmatt

{mosimage} Piąty tekst z serii prezentacji prozy kryminalnej Friedricha Dürrenmatta

02 lipca 2008

RECENZJA

Obietnica, Friedrich Dürrenmatt

{mosimage} Czwarty tekst z serii prezentacji prozy kryminalnej Friedricha Dürrenmatta

25 czerwca 2008

RECENZJA

Organa sprawiedliwości, Friedrich Dürrenmatt

{mosimage} Trzeci tekst z serii prezentacji prozy kryminalnej Friedricha Dürrenmatta.

19 czerwca 2008

RECENZJA

Sędzia i jego kat, Friedrich Dürrenmatt

{mosimage} Drugi tekst z cyklu prezentacji prozy kryminalnej Friedricha Dürrenmatta. Kolejny tekst z tej serii zamieścimy za tydzień (środa).

11 czerwca 2008