Wszystko, co oczywiste, jest fasadą.
Carl i Helene przeżywają kryzys w związku i wierzą, że długie wakacje z dala od sztokholmskiego zgiełku pomogą im na nowo się odnaleźć. Dlatego zamieniają się domami z parą z Kalifornii – Scarlett i Adamem – która przygotowuje się do wyjazdu do Szwecji, gdzie mężczyzna będzie miał wystawę. Jednak gdy tylko docierają do Santa Cruz, rozpoczyna się seria dziwnych wydarzeń. Czy Carlowi szwankuje pamięć, czy dom na zdjęciach wyglądał zupełnie inaczej? Czy ktoś naprawdę stuka nocą w rury grzewcze, czy to tylko koszmarne omamy? Co robi para w ich szwedzkim domu – i dlaczego ktoś wyłączył zainstalowane przez Carla kamery? Oraz czy Scarlett coś sobie wyobraża, czy też Helene naprawdę zostawiła jej tajną wiadomość w garderobie?
Mnożą się pytania – w końcu nikt nie ma odwagi uwierzyć własnym oczom. Gdy elementy układanki łączą się w całość, staje się jasne, że marzenia i fantazje mogą zostać obrócone przeciwko nam. I że wszystkim byłoby lepiej, gdyby wyznali prawdę. I tylko prawdę.
Przejmujący, przerażający i znakomicie skonstruowany thriller psychologiczny. Idealna lektura na wakacje. O ile nie przeszkadza wam to, że później nieustannie będziecie zerkać za siebie.
Wojciech Chmielarz
Nie ma zbrodni doskonałej i nigdy tak naprawdę nie znamy osoby, która śpi po drugiej stronie łóżka. Błyskotliwy kryminał, który zaczyna się od szczura w basenie, a kończy wernisażem. Wszystko pomiędzy to mistrzowski popis Ahnhema.
Marta Górna, „Gazeta Wyborcza“
FRAGMENT KSIĄŻKI
Na końcu korytarza rury znów znikały w ścianie, jakieś pół metra nad pokrytym plamami starym lustrem z reklamą coca-coli. Nie było tam żadnych drzwi, za to korytarz skręcał i prowadził do garażu, zaskakująco małego wobec potrójnych drzwi widocznych od ulicy.
Stały w nim dwa samochody, poza tym kilka rowerów i deski surfingowe. Helene twierdziła, że gospodarze zapewnili im dostęp do dwóch aut. Jednym z nich okazał się srebrnoszary nissan primera, drugim zardzewiały wóz z lat pięćdziesiątych. Carl doprawdy nie rozumiał, jak można było uznać go za auto zdolne do użytku, lecz postanowił zająć się tym później.
W tej chwili skupiał się na rurach. Wkrótce musiał jednak zarzucić ten projekt, bo nie znalazł ich w garażu ani po pierwszym, ani po drugim przeszukaniu całego pomieszczenia. I prawdę mówiąc, w międzyczasie zdążył już zapomnieć, po co to robi. Dzwonienie w rurach nie było niczym dziwnym i dało się rozwiązać ten problem z pomocą zatyczek do uszu.
Jednak w chwili, gdy mijał stare lustro z reklamą coca-coli, znów usłyszał ten dziwny dźwięk i tym razem brzmiał on nieprzerwanie. Ding, ding, ding, ding, ding, ding...
– Halo! – zawołał do ściany, w której znikały rury. – Halo! Jest tam kto?
Nie potrafił ocenić, czy sprawił to przypadek, czy przyczyną było jego wołanie, lecz nagle, jak na komendę, dzwonienie ucichło.
– Halo! – powtórzył, lecz odpowiedziała mu cisza, która choć trwała tylko kilka sekund, wydała mu się inna niż ta, która zapadała wcześniej w przerwach między dzwonieniem. Jakby to coś emitujące dźwięk naprawdę go usłyszało.
Próbując odnaleźć wejście do ukrytego pomieszczenia za ścianą z lustrem, zajrzał do piwniczki na wino, lecz i w niej nie znalazł żadnych drzwi innych niż te, którymi do niej wszedł. Podobnie było w garażu. Nie licząc potrójnej bramy prowadzącej na ulicę oraz wejścia z korytarza, nie było żadnego przejścia. Pod ścianą, z której powinny wychodzić rury, stała sterta starych opon, do połowy napełnione worki na śmieci oraz kilka desek surfingowych, które miały już na karku dobrych parę lat.
Carl ruszył do jednej z bram garażowych i spróbował ją otworzyć. Bezskutecznie. Podszedł do drugiej, a potem trzeciej, lecz i one ani drgnęły. Wyszedł więc przed dom głównym wejściem i wciągnął do płuc chłodne powietrze przywodzące na myśl raczej jesienny wieczór w Szwecji niż letnią noc na zachodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych.
Obszedł garaż i stanął pod tylną ścianą budynku. Były w niej dwa okna. Jedno w pomieszczeniu gospodarczym z pralką i suszarką, drugie w zagraconej saunie. Carl zdziwił się, po co ktoś urządził sobie saunę w takim miejscu, zamiast ulokować ją przy basenie, z najlepszym widokiem na świecie. Ale nie to naprawdę go zaskoczyło. Sprawił to brak drzwi do jeszcze jednego pomieszczenia, które ewidentnie znajdowało się między sauną a garażem.
Cokolwiek tam było, musiał być do tego jakiś dostęp. Chyba że... Z zamyślenia wyrwał go dzwoniący mu w dłoni telefon.
– Ragnar, nareszcie – rzucił, kierując się z powrotem do domu. – Co się tam dzieje?
– Dobre pytanie. Sam się nad tym zastanawiam i przez całe przedpołudnie próbowałem znaleźć na nie odpowiedź. Dlatego odzywam się dopiero teraz.
– No i?
– Chcą dostać jeszcze jedno miejsce w zarządzie.
– Co takiego?! Przecież dostali już więcej niż proponowaliśmy na początku.
– Wiem. Ale teraz domagają się jeszcze jednego.
– To jakiś absurd. Jak można wyskakiwać z takim roszczeniem po tylu miesiącach negocjacji i przesuwania przecinków w umowie? To niedopuszczalne.
– Niedopuszczalne czy nie, właśnie tego się domagają. Pytanie brzmi: co my na to? Ugniemy się i damy im to, czego chcą, czy...
– Nie, nie i jeszcze raz nie – przerwał mu Carl, zamykając za sobą drzwi na klucz. – Daliśmy im już tyle, że wystarczy. To zwyczajny blef.
– Więc co zrobimy?
– Odmówimy. Bo jeśli znów pójdziemy im na rękę, wysuną kolejne roszczenia. A prawda jest taka, że potrzebują tej umowy nie mniej niż my. Teraz ich kolej, by ustąpić.
– Ile dać im czasu?
– Do piątku, do szóstej rano. Ani godziny więcej.
– Okej. Dam ci znać, kiedy tylko dostanę jakąś odpowiedź.
Zakończywszy rozmowę, Carl wrócił do garażu, zgasił światło tam, a potem w korytarzu części gospodarczej, a gdy wszedł z powrotem do holu, telefon ponownie się odezwał, choć tym razem tylko krótko zawibrował. Carl pomyślał z nadzieją, że to wiadomość o Mirji, potwierdzenie, że mogą już dziś zameldować się w apartamencie. Rozczarował się jednak, bo otrzymał powiadomienie z systemu monitoringu zamontowanego w ich domu w Sztokholmie.
Kamera (garderoba) – brak kontaktu. Inicjuję...
Z jakiegoś powodu system stracił łączność z kamerą w garderobie i gdyby nie fakt, że akurat tam Carl przechowywał swoją kolekcję zegarków, specjalnie by się tym nie przejął.
Prawdę mówiąc, nie rozumiał, po co instalator systemu zalecił mu montaż monitoringu również tam. Zapytał o to nawet ludzi zakładających oprogramowanie, ale odpowiedzieli mu, że to niedobrze, jeśli system ma za dużo martwych punktów, bo z założenia ma monitorować każdy kąt. Poza tym w garderobie znajdował się panel kontrolny, bo właśnie tam był router, a zatem koszt tej dodatkowej kamery był właściwie pomijalny.
Kiedy telefon ponownie zawibrował, wyrzut adrenaliny do krwi wywołał u Carla taką falę potu, że komórka o mały włos nie wyślizgnęła mu się z dłoni.
Aby obejrzeć nagranie z kamery (garderoba) z ostatnich pięciu minut, zaloguj się do aplikacji SecHome i postępuj zgodnie z instrukcjami.
Nie był nawet pewien, czy ściągnął sobie tę ich aplikację. Po tym jak zainstalowano im system, zapamiętał tylko sześciocyfrowy kod do uzbrajania i wyłączania alarmu. Po chwili jednak odnalazł ją w komórce i gdy aplikacja rozpoznała jego twarz, musiał tylko kilkakrotnie odpowiedzieć „tak” i mógł obejrzeć nagranie z kilku minut przed tym, nim kamera w garderobie straciła łączność z systemem.
Obraz był zaskakująco wyraźny. Tak ostry, że Carl mógł go bez problemu powiększyć, obejrzeć szczegóły i stwierdzić, że w garderobie wszystko wygląda tak jak przed ich wyjazdem. Mimo to wciąż odczuwał niepokój, dlatego dalej oglądał nagranie, na którym nic się nie działo.
O ile to było prawdziwe nagranie. Bo jaki miał dowód, że to nie stop-klatka? Przecież system stwierdził awarię kamery. I gdyby to był film, gdzieś w rogu ekranu pojawiłyby się jakieś cyfry pokazujące datę i czas. A może po prostu naoglądał się seriali kryminalnych?
Stuknął palcem w ekran telefonu, by sprawdzić, czy coś się wyświetli, i odkrył z ulgą, że wyskoczyły jakieś opcje, a w lewym dolnym rogu ekranu pojawił się zegar. Sekundy mijały na dowód, że mimo wszystko na nagraniu płynął czas.
Jednak poczucie ulgi trwało krótko. Chwilę później na wykładzinie garderoby pojawił się cień, a to oznaczało, że ktoś otworzył drzwi prowadzące do pomieszczenia z ich sypialni. Carl osobiście zamknął je na klucz, zanim on i Helene wyruszyli na lotnisko Arlanda.
Kilka sekund później w kadrze ukazał się mężczyzna z ogoloną głową, ubrany w dżinsy, podkoszulek i lnianą marynarkę, bez wahania podszedł prosto do kamery, podstawił sobie taboret, wspiął się na niego, trzymając się oburącz półek, sięgnął w górę, szarpnął i nagranie się urwało.
To dobrze skonstruowany thriller psychologiczny, z wciągającą fabułą i kilkoma niespodziankami – i to w zupełności wystarczy, by uznać go za doskonałą lekturę na lato.
29 lipca 2024
Jeśli czytaliście poprzednie powieści, z pewnością wyczekiwaliście tego zamknięcia równie mocno jak ja. Jeśli nie – cóż, zazdroszczę, że spotkanie z Fabianem ...
02 sierpnia 2022
„Ostatni gwóźdź” to szósta – i ostatnia – część w serii o Fabianie Risku.
13 lipca 2022
Jeśli lubicie skomplikowaną intrygę kryminalną i nie mierżą was złe do szpiku kości postaci i okrutne zbrodnie, śmiało sięgajcie po powieści Stefana Ahnhema. Kilka ...
23 maja 2022
Mroczny, pełen napięcia thriller pióra jednego z najciekawszych współczesnych skandynawskich pisarzy.
30 czerwca 2021
Stefan Ahnhem nie pozwala odetchnąć helsingborskiej policji. W „Motywie X”, swojej najnowszej książce, daje bohaterom nadzieję, ale też odsłania karty z przeszłości, ...
09 grudnia 2019
„Motyw X” to czwarta odsłona serii o zmaganiach Fabiana Riska ze szwedzką przestępczością. Premiera już dziś!
05 czerwca 2019
Gościem Międzynarodowego Festiwalu Kryminału Wrocław 2017 był Stefan Ahnhem, szwedzki scenarzysta i autor powieści kryminalnych. Udało nam się z nim porozmawiać - nie ...
13 czerwca 2017
Kolejna dzisiejsza nowość to trzecia część przygód Fabiana Riska, czyli powieść "Osiemnaście stopni poniżej zera" Stefana Ahnhema. Tym razem komisarz rozwiązuje ...
11 kwietnia 2017
Cenicie thrillery? Lubicie spędzić kilka szarych jesiennych wieczorów z książką, której strony same się przekręcają i chcecie porcji mocnych wrażeń? Sięgnijcie ...
06 października 2016
Zabiłbyś dla kogoś, kogo kochasz? To pytanie jest punktem wyjścia powieści "Dziewiąty grób" Stefana Ahnhema, która ukazała się dziś nakładem wydawnictwa Marginesy, pod ...
31 sierpnia 2016
Nie ma co owijać w bawełnę – „Ofiara bez twarzy” to rasowy szwedzki thriller, który konsekwentnie i w bardzo dobrym stylu realizuje gatunkowe założenia.
10 sierpnia 2016
Nakładem Wydawnictwa Marginesy ukazała się dziś powieść "Ofiara bez twarzy" Stefana Ahnhema. To historia łącząca thriller psychologiczny z opowieścią o seryjnym ...
17 lutego 2016