Detektyw: kryminalna gra planszowa

Autor: Ewa Dąbrowska
Data publikacji: 24 czerwca 2022

Detektyw: kryminalna gra planszowa

Autor: Przemysław Rymer, Ignacy Trzewiczek, Jakub Łapot
Wydawnictwo: Portal Games

I ty zostaniesz detektywem

Na pewno czytając kryminały, niejednokrotnie zastanawialiście się, jak by to było: zostać detektywem, prowadzić śledztwo, badać tropy… Może kiedyś pomyśleliście: „Phi, ja domyślił(a)bym się rozwiązania zdecydowanie szybciej”, a innym razem wprost przeciwnie: „Rany, nigdy bym tego nie wymyślił(a)”. Możecie sami się przekonać, jak idzie Wam prowadzenie policyjnego śledztwa – wystarczy, że sięgniecie po grę planszową „Detektyw” autorstwa Ignacego Trzewiczka.

Z góry uprzedzam: to nie jest typowa planszówka. Nie mamy tu rywalizacji, którą zwykle kojarzymy z planszówkami – walczymy wyłącznie z czasem i własnymi ograniczeniami, z innymi graczami natomiast współdziałamy. To zatem gra kooperacyjna. Oraz dedukcyjna: naszym celem jest odkrycie rozwiązania kryminalnej zagadki. A właściwie pięciu kryminalnych zagadek, bo tyle śledztw kryje się w pokaźnym pudełku. Co ciekawe, choć każda sprawa to osobna zagadka i musimy rozwiązywać je po kolei, wszystkie się łączą, a niektóre poszlaki okazują się ważne dopiero w kolejnych śledztwach.

detektyw

Każdy gracz wciela się w rolę innego śledczego Antares, najlepiej rozwiniętej technologicznie agencji śledczej na świecie. Wybór niesie określone konsekwencje: ktoś jest specjalistą od przesłuchań, inny od badań czy nowoczesnych technologii. To ważne, bo dzięki konkretnym umiejętnościom możemy odkrywać kolejne tropy. Z pomocą przychodzą również konsultanci: były policjant, psycholog czy dziennikarka śledcza. Gra jest przeznaczona dla 1–5 graczy, ale według mnie im więcej, tym lepiej, bo można rozdzielić zadania – a jest zdecydowanie łatwiej, kiedy jedna osoba robi notatki (a notatki są w tej grze ogromnie ważne!), inna sprawdza informacje w bazie danych, kolejna zaś tworzy odpowiednią atmosferę, wcielając się w narratora. „Detektyw” to bowiem mnóstwo czytania, na pewno więc przyda się ktoś, kto lubi czytać na głos i potrafi to robić tak, by oddać klimat opowieści. Ale spokojnie, „Detektywa” można też śmiało rozegrać w samotności – w takiej sytuacji sami jesteście sobie sterem, żeglarzem, okrętem. Jeśli jednak będziecie grać w grupie, pamiętajcie: dyskusja to równie ważny element tej rozrywki, co tropy. Zastanówcie się więc spokojnie nad każdym kolejnym krokiem.

Każde śledztwo to 35 kart z tropami, za którymi podążamy według konkretnych poleceń. Ważne jest to, że rozwiązując sprawę, wcale nie mamy dostępu do wszystkich kart – nie ma na to czasu, bo śledztwo musi zmieścić się w określonych w instrukcji ramach czasowych. A przecież każde działanie (zbadanie śladów, rozmowa ze świadkiem, nawet przejazd z posterunku do laboratorium) zajmuje czas. Ale to, że nie odkryjemy wszystkich tropów, wcale nie znaczy, że sprawy nie da się rozwiązać, wprost przeciwnie – te tropy, do których mamy dostęp (a to około połowy talii), wystarczą, by naprowadzić nas na prawidłowe rozwiązanie. Tyle że musimy nieźle wysilić szare komórki, by tak się stało.

A co jeszcze poza kartami tropów znajdziemy w pudełku? Przede wszystkim: księgę spraw, zawierającą wstępy fabularne do poszczególnych śledztw (które pozwalają wczuć się w opowiadane historie) oraz zasady ich dotyczące. Oprócz tego między innymi plansza, na której zaznaczamy upływ czasu, oraz żetony umiejętności, autorytetu, stresu i użytych zdolności. Niezbędne do gry będzie również urządzenie z dostępem do internetu – podczas rozgrywki musimy bowiem korzystać bazy danych Antares, w której znajdują się nagrania z przesłuchań czy monitoringu oraz akta personalne podejrzanych i świadków. Dodajemy do niej też zbierane ślady: odciski palców, materiały biologiczne, DNA etc. To nie wszystko: w grze warto korzystać z ogólnie dostępnej wiedzy, wspierać się choćby Wikipedią. Weźmy pierwsze śledztwo: sięga do historii operacji wojskowych w czasach drugiej wojny światowej, a przecież nie każdy z nas jest specjalistą w tym temacie. W bazie danych wypełniamy ponadto raport końcowy, który pozwoli nam ustalić, jak dobrze udało nam się rozwiązać dane śledztwo.

Jeśli „Detektyw” Was zaciekawił, uprzedzam: zarezerwujcie sobie trochę czasu, nie tylko na rozgrywkę (jak podają autorzy, jedno śledztwo zajmuje jakieś 2–3 godziny), lecz także na przygotowanie się do gry, czyli wczytanie się w instrukcję. Ta bowiem jest bardzo dokładna i dobrze rozpisana, tłumaczy każdy kolejny krok i wyjaśnia, czemu służą ukryte w pudełku elementy. Uważna lektura właściwie nie zostawi miejsca na wątpliwości w czasie gry. Nie polecam też grania w pośpiechu, z myślą, że musimy skończyć o określonej godzinie – poza tym, że zmniejszy to nasze szanse na rozwiązanie (pośpiech nigdy nie jest dobrym doradcą), to jeszcze odbierze sporo przyjemności, bo nie ma co ukrywać, że każdą ze spraw raczej będziemy rozwiązywać tylko raz. Dlatego warto po prostu zarezerwować sobie jeden wieczór na jedną sprawę.

Krótko mówiąc: jeżeli chcielibyście choć przez chwilę poczuć się jak detektywi, możecie to zrobić, nie tylko czytając kryminały. Możecie też pograć, a przy okazji poćwiczyć wyobraźnię. I szare komórki! „Detektyw” trenuje umiejętność łączenia faktów, pokazuje, że rzeczy z pozoru nieistotne mogą mieć bardzo duże znaczenie, a niekiedy zmusza do szukania kreatywnych rozwiązań – każe iść inaczej, zboczyć z oczywistej ścieżki, podążyć nieoczywistym tropem.

(grafiki wydawcy)

Udostępnij

Sprawdź, gdzie kupić "Detektyw: kryminalna gra planszowa" Przemysław Rymer, Ignacy Trzewiczek, Jakub Łapot