Nareszcie się skończy, co niedokończone. Domknie, co niedomknięte.
„Gerda” to zamknięcie trylogii pomorskiej Krzysztofa A. Zajasa, której bohaterami są krakowscy policjanci Andrzej Krzycki i Lucjan Bałyś. Od wydania drugiego tomu cyklu minęło ponad trzy lata – ale warto było poczekać, bo „Gerda” zdecydowanie nie jest jedną z tych książek, o których zapominamy chwilę po odłożeniu ich na półkę.
Na początek jednak ostrzeżenie: nie sięgajcie po „Gerdę”, jeśli nie znacie poprzednich części trylogii. W „Wiatrakach” i „Skowycie nocy” mieliśmy okazję poznać krakowskich policjantów, dowiedzieć się, co sprowadziło ich na Pomorze, śledzić ich potyczki z miejscowymi gangsterami, a to wszystko w cieniu pomorskich wiatraków. W „Gerdzie” dostajemy kontynuację tej historii (z odwróconymi proporcjami, ale o tym za chwilę). Główni bohaterowie trylogii powracają w okolice Słupska, ponieważ Heike Liebner wciąż nie udało się odnaleźć jej starszej siostry. Krzycki ma wobec Niemki z Hanoweru dług wdzięczności i w ten właśnie sposób – pomagając w poszukiwaniu Gerdy, zaginionej w styczniu 1945 roku – chce ów dług spłacić. Ale to nie wszystko, bo Heike właśnie… siedzi w areszcie, oskarżona o morderstwo. A skoro Krzycki wybiera się na Pomorze, to nie może u jego boku zabraknąć „małego rambo z loczkiem”, czyli Bałysia. Współczesna opowieść o poszukiwaniu prawdy o wydarzeniach z przeszłości przeplata się, jak to często bywa w kryminałach, z opowieścią o tych właśnie wydarzeniach, stopniowo odkrywającą przed nami przejmujące losy młodej kobiety, która stała się ofiarą historii.
W „Gerdzie” jest jednak zdecydowanie spokojniej niż w poprzednich częściach trylogii pomorskiej. Przede wszystkim dlatego, nie ma tu już tylu czarnych charakterów, gangsterów i innych motywów rodem z kina sensacyjnego. Jest za to mocno rozbudowana opowieść o wojennej i powojennej historii Pomorza, skupiająca się w losach tytułowej bohaterki niczym w soczewce. Gerda na swoich barkach dźwiga „brzemię pomorskiego losu”. Bo przecież
Ziemie, które mają wielu właścicieli, są niczyje. Nienawiść zbiera tam trochę większe żniwo niż gdzie indziej. Takie ziemie obficiej spływają krwią.
Wątek Gerdy staje się też pretekstem do opowieści o „zimnym, połamanym świecie”, w którym nic już nie jest oczywiste (weźmy choćby przełamanie schematów dobrego Polaka i złego Niemca). Autor zatem ponownie wykracza poza gatunek. „Gerda” to jednocześnie kryminał, opowieść o miłości i o śmierci, chwilami wręcz baśniowo oniryczna (przy czym nie jest to radosny sen, lecz koszmar), rzecz o wojnie i zbiorowej odpowiedzialności za wojenne zło (oraz kryjącej się za tym niesprawiedliwości) i o… poszukiwaniu skarbów. Ale to nie nadmiarowość – to bogactwo wątków zgrabnie połączonych w jedną opowieść, od której trudno się oderwać.
Nadmiarowość wkrada się natomiast w warstwę językową powieści. Języka „Gerdy” nie sposób uznać za przezroczysty, a to przecież cenimy w kryminale, gdzie fabuła powinna być ważniejsza od lingwistycznych popisów autora. Na szczęście styl Krzysztofa A. Zajasa – literaturoznawcy i profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego, a zatem kogoś w pełni świadomego stosowanych zabiegów językowych – przeszkadzał mi nieco tylko we współczesnej części opowieści, gdy w rozmowy Krzyckiego i Bałysia wkradała się nutka fałszu. Do opowieści o Gerdzie to bogactwo językowe pasuje idealnie. Sposób, w jaki autor kreśli sceny wojenne i powojenne, sprawia, że trudno oderwać się od tej książki; z jednej strony chce się jak najszybciej przeczytać tę opowieść, by poznać dalsze losy Gerdy, z drugiej – zatrzymać się nad każdym zdaniem, zastanowić. Bo jak nie przystanąć nad słowami: „Ta wojna jest jedynym wielkim umieraniem pośrodku drogi” czy „Nie da się żyć w świecie, którego nie ma”?
„Zło jest jak franca i przechodzi z pokolenia na pokolenie” – powtarza Krzycki. Ale mimo to próbuje z tym złem walczyć. Podobnie jak walczyła z nim Gerda już od otwierającej nas na tę postać sceny powrotu po uwięzionego psa. Opowieść o tej walce jest – mimo kryjącego się w niej olbrzymiego ładunku smutku (a może właśnie dzięki niemu?) – bardzo wciągająca. Dlatego jeśli macie ochotę na kryminał inny niż wszystkie, śmiało sięgajcie po trylogię pomorską.
Trylogia grobiańska po autorskim liftingu.
10 maja 2024
Finał trzymającej w napięciu trylogii pomorskiej.
06 września 2023
„Skowyt nocy” wymyka się jednoznacznej klasyfikacji.
06 lutego 2020
Krzycki i Bałyś powracają! Premiera drugiego tomu trylogii pomorskiej już dziś, pod naszym patronatem.
22 stycznia 2020
Dlaczego warto wybrać „Wiatraki” spośród innych powieści kryminalnych, których na księgarnianych półkach nie brakuje?
29 października 2018
Pod naszym patronatem ukazała się dziś powieść Krzysztofa A. Zajasa „Wiatraki”, która otwiera nową, pomorską trylogię tego autora.
19 września 2018
Powieść Krzysztofa A. Zajasa „Wiatraki” otwiera nową, pomorską trylogię tego autora. Mamy dla Was fragment.
05 września 2018
„Oszpicyn” to nie tylko książka do czytania. To też książka do myślenia.
16 lutego 2017